Obudziłam się, czując wibracje mojego telefonu, który jakiś cudem znalazł się na podłodze. Podniosłam go, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przycisnęłam do ucha.
- Halo? - spytałam leżąc w łóżku i ocierając swoje czoło. Jednak nikt się nie odezwał. Oderwałam telefon od ucha i popatrzałam na wyświetlacz. Zaczęłam się śmiać z samej siebie. Bo na wyświetlaczu widniała wiadomość od Justina o treść " Wstawaj śpiochu <3 ". Napisałam "Dobranoc" i wysłałam. Odłożyłam telefon na półkę i wstałam z łóżka. Oczywiście jak zwykle moja pościel leżała w połowie na podłodze. Poprawiłam ją chodź wiedziałam, że jutro znów będzie tak samo. Nałożyłam na siebie szlafrok oraz Botki, włożyłam telefon do kieszeni, ale na marne ponieważ znów zabrzęczał. Znów wyświetliłam wiadomość od Justina " Już do ciebie idę :D". Ponownie tego dnia się zaśmiałam. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Justina, który też zmierzał się by otworzyć mojego drzwi lecz ja byłam pierwsza. Z czego wynikłą nieprzyjemna dla mnie sytuacja gdyż przewrócił się o mnie i oboje wylądowaliśmy na podłodze.
- Nie ładnie tak leżeć na księżniczce.- rzekłam sarkastycznie
- Ja nic nie słyszę. - powiedział i leżał na mnie dalej.
- Bieber wstań bo przygniatasz mi cycki. - odparłam zła
- Ale one są mięciutkie - rzekł z zacieszem na ryju. Niechętnie go z siebie zepchnęłam i wstałam. Wyminęłam go, ale od razu tego pożałowałam, Justin pociągnął nie za rękę teraz tak, że ja leżałam na nim.
- Justin proszę cię przestań. To nie jest zabawne. Nie powinniśmy się tak zachowywać. - rzekłam sucho.
- Przecież cię nie całuję. Po prostu leżymy sobie i dodając jeszcze więcej to ty leżysz na mnie więc to tak jakby twoja wina. - powiedział
- To wygląda jakbyśmy uprawiali jakąś orgię. - dodałam
- Przecież jesteśmy w ubraniach - powiedział - rzekł podnosząc jedną brew do góry.
- Tak. No jasne. Mam na sobie koronkowe majteczki, bluzeczkę i przykrótki szlafrok.
- Oooooo Koronkowe majteczki. - wyszczerzył zęby zjeżdżając swoimi rękami w dół do moich pośladków.
- Przestań - pisnęłam gdy poczułam jego ręce na swojej pupie od razu się od niego oderwała.
- Przecież ja nic nie robię. - jęknął Justin i wstał.
- Nie wcale. - rzekłam przewracając oczami i podeszłam do windy. Nacisnęłam na guziczek, a ta od razu się otworzyła. Weszłam do windy razem z Justine i zaczęliśmy zjeżdżać na dół.
- Co będziesz dzisiaj robił? - spytałam po chwili ciszy
- Jeszcze nie wiem. Chyba wyjdę na miasto najpierw z Fredo i Seleną. A potem może pójdę na jakąś imprezę, ale już bez Seleny. A ty co będziesz robiła? - zapytał, chowając ręce do kieszeni swoich spodni dresowych
- Nic nadzwyczajnego. Zajmę się sobą. Muszę zrobić porządki w ciuchach. Powywalać niektóre. I takie tam. A nad wieczór może pójdę na spacer o ile te porządki nie zajmą mi całego dnia. - odpowiedziałam patrząc przed siebie
- Wiesz .. - zaczął - to, że jesteśmy teraz przyjaciółmi, nie znaczy, że nie możemy razem nigdzie wychodzić. - dodał.
- Zauważ, że między nami żadnej przyjaźni nie ma, robisz wszystko bym przestała racjonalnie myśleć. Robisz wszystko bym cię pocałowała, a ja tego nie chcę - powiedziałam poważnie wychodząc z windy. Zostawiłam go całkowici samego. Kurwa!. Krzyknęłam do siebie w myślach. Czy ty dziewczyna nigdy nie będziesz potrafiła zamknąć języka na kłódkę. I zawsze powiesz coś nieodpowiedniego. Pacnęłam się ten swój głupi łeb i weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie a mianowicie płatki.
Oczami Justina.
Tej nocy nie mogłem spać. Ciągle kręciłem się z boku na bok. Jak nie potrafiłem zasnąć gdy Lexi nie było obok mnie. Darzyłem i darzę ją bardzo wielkim uczuciem, lecz ona ma to gdzieś. Boli mnie to, że nie mogę sam decydować o swoim życiu. Przecież sam sobie przysięgałam kiedy zerwałem z seleną, a raczej to ona ze mną zerwała, nie będę chciał się zakochać ani angażować w żadne związki. Ale oczywiście wszyscy jest na przekór mnie. Pojawiła się ona. Wiedziałem, że będzie niebezpiecznie, że coś między nam będzie. Już pierwszej nocy to zauważyłem, wtedy kiedy lecieliśmy samolotem dałem jej swój telefon, co oznaczało, że od tego momentu będę z nią krok w krok. I się nie myliłem. Gdybym mógł cofnąć czas na pewno powiedziałbym nie, a ona na pewno wczoraj siedziałby mi na kolanach i przytulała się. Czasami mam wrażenie, że ona robi to ponieważ boi się zranienia. I szczerze mówić nie dziwie się jej. Jestem sławny. Każda dziewczyna chciałbym ze mną być. Na pewno gdybym związał się z Lexi moje fanki, wszyscy reporterzy, paparazzi oraz strony plotkarskie nie dałby jej spokoju. Dlatego też postanowiłam od teraz, że pozbędę się tego uczucia do niej. Jeżeli ona nie chce niczego więcej nie będę jej zmuszał. Leżałem tak rozmyślając nad tym co będzie dalej, gdy naszła mnie myśl, żeby napisać do Lexi sms. Wziąłem telefon do ręki i napisałem " Wstawaj śpiochu <3", nie minęło kilka sekund a odpisała "Dobranoc". Zaśmiałem się sam do siebie. Czyli nadal chce spać. O nie, nie, nie. Ja nie dam jej spać. Wstałem z łóżka, które było umieszczone na środku mojego pokoju, tak jak u Lexi. Założyłem dresy oraz koszulkę i wyszedłem z pokoju. Bez wahania podszedłem do jej drzwi i gdy chciałem nacisnąć na klamkę, ktoś a raczej lexi otworzyła mi drzwi przez co zachwiałem się i poleciałem na lexi, gdzie już po sekundzie leżałem na niej. Dla mnie była to bardzo wygodna pozycja, lecz jej wyraz twarzy nie pokazywał mi tego co chciałem zobaczyć.
- Nie ładnie tak leżeć na księżniczce.- rzekła księżniczka, przez co ja się zaśmiałem
- Ja nic nie słyszę.- powiedziałem
- Bieber wstań bo przygniatasz mi cycki. - odparła zła
- Ale one są mięciutkie - rzekłem z zacieszem na ryju. Zaczęła mnie od siebie odpychać i w końcu jej się udało, ale kiedy miałem możliwość złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie, przez co teraz to ona leżała na mnie.
- Justin proszę cię przestań. To nie jest zabawne. Nie powinniśmy się tak zachowywać. - rzekła sucho.
- Przecież cię nie całuję. Po prostu leżymy sobie i dodając jeszcze więcej to ty leżysz na mnie więc to tak jakby twoja wina. - powiedziałem.
- To wygląda jakbyśmy uprawiali jakąś orgię. - dodała
- Przecież jesteśmy w ubraniach - rzekł podnosząc jedną brew do góry.
- Tak. No jasne. Mam na sobie koronkowe majteczki, bluzeczkę i przykrótki szlafrok.
- Oooooo Koronkowe majteczki. - wyszczerzyłem zęby zjeżdżając swoimi dłońmi w dół do jej pośladków. Lubiłem się z nią droczyć.
- Przestań - pisnęła. Gdy już trzymałem swoje ręce na jej zgrabnej pupce. Strzepała moje ręce i wstała.
- Przecież ja nic nie robię. - jęknąłem i wstałem zaraz za nią.
- Nie wcale. - rzekła przewracając oczami. Szła do windy, a ja za nią. Gdy nacisnęła na przycisk, a widna się otworzyła, oboje do niej weszliśmy.
- Co będziesz dzisiaj robił? - spytała lexi po chwili ciszy
- Jeszcze nie wiem. Chyba wyjdę na miasto najpierw z Fredo i Seleną. A potem może pójdę na jakąś imprezę, ale już bez Seleny. A ty co będziesz robiła? - zapytałem ciekawy i schowałem ręce do kieszeni swoich spodni.
- Nic nadzwyczajnego. Zajmę się sobą. Muszę zrobić porządki w ciuchach. Powywalać niektóre. I takie tam. A nad wieczór może pójdę na spacer o ile te porządki nie zajmą mi całego dnia. - odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc. Z resztą ja też patrzałem przed siebie.
- Wiesz .. - zacząłem - to, że jesteśmy teraz przyjaciółmi, nie znaczy, że nie możemy razem nigdzie wychodzić. - dodałem. Miejąc nadzieje, że zgodzi się ze mną chodzić na spacery, obiady, do kina no i na imprezy oczywiście za pozwoleniem jej mamy.
- Zauważ....- powiedziała - że między nami żadnej przyjaźni nie ma, robisz wszystko bym przestała racjonalnie myśleć. Robisz wszystko bym cię pocałowała, a ja tego nie chcę. Nie wierzę w tą przyjaźń. - powiedziała poważnie wychodząc z windy. Zostałem sam. Stałem jak słup nie wiedząc co ze sobą zrobić. Po prostu stałe. Najpierw mówi mi, że chce się ze mną przyjaźnić. A teraz wyskakuje mi z tekstem, że nie wierzy w tą przyjaźń. Jeżeli tak jest to mam to w dupie. Jeżeli tego chce to w ogóle mogę przestać się do niej odzywać. Jak by dla mnie nie istniała.... Czułem się jak cholerny dupek. Zawsze jestem taki odważny a teraz, ciota ze mnie. Westchnąłem. Wiedziałem co muszę teraz zrobić. Nie odejść nie zostawić ją a raczej być przy niej i powtarzać jak bardzo mi na niej zależy. Nie umiem kłamać. Teraz albo nigdy. Powiedziałem do siebie w myślach. Wyszedłem z widny i poszedłem do kuchni gdzie przy szafkach stała Lexi. Wziąłem głęboki oddech.
- Lexi ja... - znów zacząłem, a ona odwróciła się do mnie patrząc na mnie tymi swoimi oczkami. Podszedłem o krok bliżej - Ja po prostu nie mogę tak. To mnie wykańcza. Chce wiedzieć po prostu na czym stoimy. Co jest między nam lub czego. Nie umie sobie wyobrazić ciebie jako swoją przyjaciółkę. Darzę cię bardzo dużym uczuciem, nawet gdybym chciał nie umiem się go pozbyć z mego serca. Nawet nie chce. Gdybym miał możliwość zmienić coś w swoim to na pewno zamieniłbym słowo tak na nie, wtedy kiedy powiedziałaś mi, że chcesz się ze mną przyjaźnić. Nie wiedziałem co zrobić. Bałem się twojej reakcji, dlatego powiedziałem Tak. Wiedziałem wtedy, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Uwierz i, nie kocham seleny. Nie chce z nią być. Gdybym mógł wybrać na pewno wybrałbym ciebie. Nie uważam, że jesteś za młoda dla mnie. Ponieważ dla mnie wiek nie ma znaczenia. Mam 19 lat mogę robić to co mi się podoba, lecz mam też pracę, której nie mogę stracić. Walczyłem o to by stać się kiś kim teraz jestem przez kilka lat, aż w końcu mi się udało. Proszę cię o tylko jedno o to byś dała mi szansę. Gdy widzę ciebie widzę wszystko. Widzę przyszłość dla nas. Jesteś dla mnie jak tlen, gdy cię nie ma nie mogę oddychać. Gdy nie śpisz przy mnie nie mogę zasnąć. Kiedy się pojawiłaś wszystko zaczęło nabierać kolorów. Bez ciebie wszystko było takie szare i nudne. Robiłem wszystko dla ciebie. Było między nami kilka wzlotów i upadków ale wiem, że dla nas jest przyszłość. Jest szansa tylko trzeba pociągnąć ją za ręce. - powiedziałem wszystko, wszystko co miałem do powiedzenia, teraz tylko czekałem na jej reakcje.
Oczkami Lexi
Moje śniadanie było już prawie gotowe gdy nagle usłyszałam głos Justina.
- Lexi ja... - znów zacząłem, odwróciłam się i spojrzałam na niego. Widziałam w jego oczach strach. Bałam się tego. - Ja po prostu nie mogę tak. To mnie wykańcza. Chce wiedzieć po prostu na czym stoimy. Co jest między nam lub czego. Nie umie sobie wyobrazić ciebie jako swoją przyjaciółkę. Darzę cię bardzo dużym uczuciem, nawet gdybym chciał nie umiem się go pozbyć z mego serca. Nawet nie chce. Gdybym miał możliwość zmienić coś w swoim to na pewno zamieniłbym słowo tak na nie, wtedy kiedy powiedziałaś mi, że chcesz się ze mną przyjaźnić. Nie wiedziałem co zrobić. Bałem się twojej reakcji, dlatego powiedziałem Tak. Wiedziałem wtedy, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Uwierz i, nie kocham seleny. Nie chce z nią być. Gdybym mógł wybrać na pewno wybrałbym ciebie. Nie uważam, że jesteś za młoda dla mnie. Ponieważ dla mnie wiek nie ma znaczenia. Mam 19 lat mogę robić to co mi się podoba, lecz mam też pracę, której nie mogę stracić. Walczyłem o to by stać się kiś kim teraz jestem przez kilka lat, aż w końcu mi się udało. Proszę cię o tylko jedno o to byś dała mi szansę. Gdy widzę ciebie widzę wszystko. Widzę przyszłość dla nas. Jesteś dla mnie jak tlen, gdy cię nie ma nie mogę oddychać. Gdy nie śpisz przy mnie nie mogę zasnąć. Kiedy się pojawiłaś wszystko zaczęło nabierać kolorów. Bez ciebie wszystko było takie szare i nudne. Robiłem wszystko dla ciebie. Było między nami kilka wzlotów i upadków ale wiem, że dla nas jest przyszłość. Jest szansa tylko trzeba pociągnąć ją za ręce. - powiedział to wszystko tak subtelnie i czysto. Dobierał słownictwo i wymachiwał rękami, co wyglądało dziwnie ale też uroczo. Sama nie wiedziała co powiedzieć, ale wiedziałam jedno. Skoro on mi powiedział całą prawdę to ja też muszę.
- Od kiedy cię poznałam myślałam, że jesteś taki sam jak inny. Myślałam, że będziesz do nie startował, a potem przelecisz i zapomnisz. Ale kiedy spędziliśmy tę noc w samolocie i zbliżyliśmy się do siebie wiedziałam, że coś będzie. Ale tak na prawdę nie chciałam tego to samo wyszło z siebie. Nie chce żebyś mnie za to winił. Bo zauroczyłam się w tobie. Nie mogę ci do końca powiedzieć, że cię kocham, ale nie jesteś mi obojętny. Ja po prostu nigdy się aż tak nie zakochałam. Zawsze chłopacy zarywali do mnie ze względu na to, że jestem ładna i to wszystko, nie chciałam by ty razem było tak samo. A kiedy na dodatek dowiedziałam się, że masz udawać chłopaka Seleny to totalnie ześwirowałam. Zachowałam się głupio wylewając na nią wodę - spuściłam głowę w dół - po prostu chciałam jej pokazać kto tu rządzi. Zachowałam się jak dziecko. I wtedy kiedy pytałam się czy zostaniemy przyjaciółmi to chciałam byś powiedział Nie, ale kiedy z twoich ust zostało wypowiedziane słowo Tak. Załamałam się. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to wszystko nie miało wcale sensu, że Selena miałam rację, była dla ciebie tylko zwykłą nastolatką. Ty jesteś już dorosły. Chciałam żebyś sobie ułożył, ale nie z kimś takim jak ja. - dodałam na koniec.
- Ale mnie to nie obchodzi co Selena mówi. Dla mnie wiek nie ma znaczenia, no chyba, żę byś miała 12 lat. To może poczytałbym ci bajeczki ale ty masz 17 lat dziewczyno. Jesteś od nie młodsza tylko o 2 lata. - powiedział podchodząc.
- Jeszcze mam 16 - poprawiłam go
- Już niedługo 17. Ale to nie ważne. Ja do ciebie zarywam, staram się a ty mnie odtrącasz. A przecież wiem, że ci się to podoba. Dla mnie selena nie istnieje. Istniejesz ty. Mnie gdzieś to co ona mówi. Moje uczucia do niej już wygasły. Ja też nie chce być ponownie zraniony, a wiem, że ty nie umiesz ranić. - spojrzał na nie tymi swoimi brązowymi oczami. - Chociaż umiesz ranić. Wczoraj, kiedy nie dałaś mi kanapek - powiedział. z miną smutnego szczeniaczka.
- Dobrze to co z tym zrobimy? - spytałam krzyżując ręce.
- Będziemy żyć dalej. Ja będę do ciebie zarywał, tobie to nie będzie przeszkadzał. Będziemy się całować. A kiedy ustawka minie, zaczniemy razem pokazywać się publicznie. Co ty na to? - zapytał
- Może być, ale jak na razie nie masz na co liczyć z mojej strony. Uwierz mi kotku będzie trudno. - pstrykałam go w nosek, wzięłam płatki, wyminęłam go uśmiechając się na koniec i poszłam do salonu. Usiadła wygodnie na sofe i zaczęłam jeść. W całym domu było tak dziwnie cicho. Na ścianie wisiał wielki telewizor. Zaczęłam poszukiwanie pilota lecz nigdzie nie mogłam znaleźć go.
- Bieber ! - krzyknęłam
- Tak księżniczko? - spytał
- Gdzie jest pilot od telewizora? - spytałam. Bez słowa podszedł do telewizora i wyciągnął z zaniego kilka pilotów. Położył mi go wszystkie przed nosem i poszedł. Było ich aż 5. Wzięła jednego i nacisnęłam czerwony przycisk na samej górze, z głośników zaczęła wydobywać się głośna piosenka więc szybko wyłączyłam ją. Wzięłam kolejnego pilota, ten było chyba od x-box'a. Wzięła trzeciego pilota i tym razem trafiłam. Wyświetlił mi się program MTV. Akurat leciały piosenki. Odłożyłam pilot i wzięłam się za jedzenie śniadania. Po chwili dosiadła się do mnie Lily. Wyglądała się ja po ostrej Imprezie.
- Która godzina zapytała ziewając
- No najwyższa pora by się obudzić - rzekłam
- Jeny co ty taka oschła? - spytała wkurzona
- Nie jestem oschła. Po prostu wyglądasz jakbyś przeszła przez tornado. - powiedziała wkładając sobie łyżkę do ust pełną mleka i płatków
- Długa i zajebista noc. Po prostu . - wymamrotała drapiąc się po głowie. Po chwili do Salonu wszedł Fredo i usiadł sobie tak jakby nigdy nic.
- Siema - przywitałam się - Jak smakowały kanapki? - spytałam
- Dobrze, dobrze. Ale danie główne dostałem w nocy. - zaśmiał się patrząc sie na Lily. Spojrzałam na nią a on słodko uśmiechała się do Fredo.
- Chodź na kolanka kochanie - powiedział do lily, klepiąc się po kolanach. Ta od razu wskoczyła mu na kolana okrakiem. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Zaczęli się lizać i to tak nachalnie z języczkiem, a w dodatku przy mnie. Moja przyjaciółka była inną osobą. Nie zastanawiając się ani chwilę wyszła z salonu kierując się do kuchni w której był Bebes oraz kenny. Usiadłam na krześle aż zatrzeszczało. Była wściekła.
- Co jest zapytał Justin siadając na przeciw mnie z dwoma kanapkami w ręku.
- Nic - odpowiedziałam oschle.
- Musi coś być - powiedział gryząc kanapkę.
- Lily, ona. Całkiem się zmieniła. Usiadła sobie okrakiem na kolana Fredo i zaczęli się lizać ale w jaki sposób. Ona się totalnie zmieniła. - rzekłam i walnęłam się w czoło.
- Gdybyś wiedziała co robili w nocy. - odparł
- Co robili? - od razu spojrzałam się na niego.
- Jak poszłaś wszystko się zaczęło. Zaczęli się karmić kanapkami, potem poszli nad basen, tam zaczęli się całować. A gdy poszli zaczęła się ostra jazda bez trzymanki. - Gdy justin to powiedział wytrzeszczyła oczy .
- Ona to z nim zrobiła? - spytałam szepcząc
- Tak, ale dlaczego szepczesz? - zapytał.
- O ja pierdole, ona totalnie straciła rozum - powiedziała
- Zwariowała na jego punkcie, to tak jak ja na twoim. - walnął poruszając brwiami, na co ja zmarszczyłam brwi
- Dobra odwal się - walnęłam go w czoło z otwartej ręki
- Ała - jęknął, ale zaraz zaczęliśmy się z tego śmiać.
- Ej a dlaczego ja nic nie słyszałam ? - spytałam po chwili
- Może dlatego, że spałaś? - zapytał - Nawet ja jak wszedłem do twojego pokoju i zacząłem latać w okół twojego łóżka to nawet się nie ruszyłeś. - dodał i wtedy znów dostał w głowę ale tym razem mocniej.
- Ała - ponownie jęknął - za co to? - spytał z buzią pełną kanapki.
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny.
- Niech zgadnę, skoro ja dzisiaj będę sprzątać w pokoju, a potem odpoczywać wieczorem to Lily jedzie z wami na imprezę? - spytałam
- Tak i dlatego chciałem ciebie zabrać. Bo wiesz jak oni odejdą gdzieś na bok się lizać a może dupczyć to co ja sam zrobię? - spytałam smutny - nawet mi się nie chce dzisiaj nigdzie wychodzić, nawet na ten jebany spacer. - westchnął.
- To nie idź. Zostań ze mną, a potem może pójdziemy na jakiś spacer. - powiedziałam - Co ty na to? - spytałam. Patrzał się na mnie przez dłuższą chwilę. - Chyba, że wolisz ten czas spędzić z jakąś inną dziewczyną. - dodałam po chwili.
- Pomogę ci, ale darujmy sobie ten spacer. Usiądziemy sobie i coś obejrzymy. - rzekł. - Nie mam na nic dzisiaj ochoty. - położył głowę na ladzie.
- Dobra jak tam chcesz. - powiedziałam wesoło. Wstałam z miejsca. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i wyszłam z kuchni bez słowa.
- Zaraz do ciebie przyjdę!. - krzyknął Justin. Weszłam do windy i pojechałam na samą górę. Kilka sekund później byłam u siebie w pokoju. Podeszłam do walizek. Wzięłam luźne ciuchy i przebrałam się w nie puki Justina jeszcze nie było. Poprawiłam sobie koka na głowie. Poczekałam chwilę na Justina, aż pojawił się.
- To za co pierwsze się zabieramy? - spytał
- Za ciuchy. Będziemy je brać, zawieszać na wieszakach a potem na tych rurach - powiedziałam
- Dużo masz tych ciuchów? - spytał
- No trochę nazbierało. - powiedziałam
- No to zaczynajmy - rzekł Justin. Wzięliśmy jeden wielki karton razem i postawiliśmy go na łóżku. Otworzyliśmy i każde z nas zaczęło brać ciuchy i je ładnie wieszać na tych rurach. Początek był trochę nudy, ale wszystko rozkręciło się, gdy włączyłam piosenki. Warowaliśmy jak małe dzieci. Robiliśmy dziwne. miny. Czasami robiłam nam zdjęcia, razem lub osobno. Może jednak nie jest nam pisane bycie przyjaciółmi. Lecz wiem, że to wszystko nie może dziać się za szybko, bo wtedy to uczucie między nami zniknie, a oboje tego nie chcemy. Do godziny 14 układaliśmy ciuchy więc zajęło to nam dobre 4 godziny.
- Jestem zmęczona - powiedziałam kładąc się na łóżko.
- Ja też - rzekł Bieber i usiadł na moim łóżku. Już na sam jego widok nie umiałam się powstrzymywać. Oplotłam jego brzuch od tyłu nogami i przyciągnęłam do siebie. - Zboczeniec - zaśmiał się Bieber.
- Nieee ani troszeczkę. - odparłam słodko.
- Tak, tak wmawiaj sobie - dodał. Zmienił pozycję. Położył głowę na moim brzuchu. Westchnęłam - O czym myślisz? - spytał
- O niczym. - odparłam
- To czemu wzdychasz? - spytał zdziwiony
- A co nie mogę?
- Możesz Możesz. Już się nie złość. - rzekł. Dość długo w tej pozycji leżeliśmy, aż odpłynęłam ..
____________________________________________
Macie romantyczno- smutny rozdział.
Jak myślicie. W ich życiu będzie już wszystko dobrze?
Mnie się wydaje, że to dopiero początek ich złych relacji chociaż wydają się być ze sobą szczęśliwy, ktoś to szczęście będzie chciał im zepsuć. Jak myślicie kto to będzie chciał zniszczyć to nad czym oni pracują?
A no i główna bohaterka mnie troche wkurza. Bo nie ma żadnych zdjęć takich z Bebsem. Więc zmieniam ją na chachi gonzales. Ale nadal bohaterka będzie nazywała się Lexi.
- Halo? - spytałam leżąc w łóżku i ocierając swoje czoło. Jednak nikt się nie odezwał. Oderwałam telefon od ucha i popatrzałam na wyświetlacz. Zaczęłam się śmiać z samej siebie. Bo na wyświetlaczu widniała wiadomość od Justina o treść " Wstawaj śpiochu <3 ". Napisałam "Dobranoc" i wysłałam. Odłożyłam telefon na półkę i wstałam z łóżka. Oczywiście jak zwykle moja pościel leżała w połowie na podłodze. Poprawiłam ją chodź wiedziałam, że jutro znów będzie tak samo. Nałożyłam na siebie szlafrok oraz Botki, włożyłam telefon do kieszeni, ale na marne ponieważ znów zabrzęczał. Znów wyświetliłam wiadomość od Justina " Już do ciebie idę :D". Ponownie tego dnia się zaśmiałam. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Justina, który też zmierzał się by otworzyć mojego drzwi lecz ja byłam pierwsza. Z czego wynikłą nieprzyjemna dla mnie sytuacja gdyż przewrócił się o mnie i oboje wylądowaliśmy na podłodze.
- Nie ładnie tak leżeć na księżniczce.- rzekłam sarkastycznie
- Ja nic nie słyszę. - powiedział i leżał na mnie dalej.
- Bieber wstań bo przygniatasz mi cycki. - odparłam zła
- Ale one są mięciutkie - rzekł z zacieszem na ryju. Niechętnie go z siebie zepchnęłam i wstałam. Wyminęłam go, ale od razu tego pożałowałam, Justin pociągnął nie za rękę teraz tak, że ja leżałam na nim.
- Justin proszę cię przestań. To nie jest zabawne. Nie powinniśmy się tak zachowywać. - rzekłam sucho.
- Przecież cię nie całuję. Po prostu leżymy sobie i dodając jeszcze więcej to ty leżysz na mnie więc to tak jakby twoja wina. - powiedział
- To wygląda jakbyśmy uprawiali jakąś orgię. - dodałam
- Przecież jesteśmy w ubraniach - powiedział - rzekł podnosząc jedną brew do góry.
- Tak. No jasne. Mam na sobie koronkowe majteczki, bluzeczkę i przykrótki szlafrok.
- Oooooo Koronkowe majteczki. - wyszczerzył zęby zjeżdżając swoimi rękami w dół do moich pośladków.
- Przestań - pisnęłam gdy poczułam jego ręce na swojej pupie od razu się od niego oderwała.
- Przecież ja nic nie robię. - jęknął Justin i wstał.
- Nie wcale. - rzekłam przewracając oczami i podeszłam do windy. Nacisnęłam na guziczek, a ta od razu się otworzyła. Weszłam do windy razem z Justine i zaczęliśmy zjeżdżać na dół.
- Co będziesz dzisiaj robił? - spytałam po chwili ciszy
- Jeszcze nie wiem. Chyba wyjdę na miasto najpierw z Fredo i Seleną. A potem może pójdę na jakąś imprezę, ale już bez Seleny. A ty co będziesz robiła? - zapytał, chowając ręce do kieszeni swoich spodni dresowych
- Nic nadzwyczajnego. Zajmę się sobą. Muszę zrobić porządki w ciuchach. Powywalać niektóre. I takie tam. A nad wieczór może pójdę na spacer o ile te porządki nie zajmą mi całego dnia. - odpowiedziałam patrząc przed siebie
- Wiesz .. - zaczął - to, że jesteśmy teraz przyjaciółmi, nie znaczy, że nie możemy razem nigdzie wychodzić. - dodał.
- Zauważ, że między nami żadnej przyjaźni nie ma, robisz wszystko bym przestała racjonalnie myśleć. Robisz wszystko bym cię pocałowała, a ja tego nie chcę - powiedziałam poważnie wychodząc z windy. Zostawiłam go całkowici samego. Kurwa!. Krzyknęłam do siebie w myślach. Czy ty dziewczyna nigdy nie będziesz potrafiła zamknąć języka na kłódkę. I zawsze powiesz coś nieodpowiedniego. Pacnęłam się ten swój głupi łeb i weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie a mianowicie płatki.
Oczami Justina.
Tej nocy nie mogłem spać. Ciągle kręciłem się z boku na bok. Jak nie potrafiłem zasnąć gdy Lexi nie było obok mnie. Darzyłem i darzę ją bardzo wielkim uczuciem, lecz ona ma to gdzieś. Boli mnie to, że nie mogę sam decydować o swoim życiu. Przecież sam sobie przysięgałam kiedy zerwałem z seleną, a raczej to ona ze mną zerwała, nie będę chciał się zakochać ani angażować w żadne związki. Ale oczywiście wszyscy jest na przekór mnie. Pojawiła się ona. Wiedziałem, że będzie niebezpiecznie, że coś między nam będzie. Już pierwszej nocy to zauważyłem, wtedy kiedy lecieliśmy samolotem dałem jej swój telefon, co oznaczało, że od tego momentu będę z nią krok w krok. I się nie myliłem. Gdybym mógł cofnąć czas na pewno powiedziałbym nie, a ona na pewno wczoraj siedziałby mi na kolanach i przytulała się. Czasami mam wrażenie, że ona robi to ponieważ boi się zranienia. I szczerze mówić nie dziwie się jej. Jestem sławny. Każda dziewczyna chciałbym ze mną być. Na pewno gdybym związał się z Lexi moje fanki, wszyscy reporterzy, paparazzi oraz strony plotkarskie nie dałby jej spokoju. Dlatego też postanowiłam od teraz, że pozbędę się tego uczucia do niej. Jeżeli ona nie chce niczego więcej nie będę jej zmuszał. Leżałem tak rozmyślając nad tym co będzie dalej, gdy naszła mnie myśl, żeby napisać do Lexi sms. Wziąłem telefon do ręki i napisałem " Wstawaj śpiochu <3", nie minęło kilka sekund a odpisała "Dobranoc". Zaśmiałem się sam do siebie. Czyli nadal chce spać. O nie, nie, nie. Ja nie dam jej spać. Wstałem z łóżka, które było umieszczone na środku mojego pokoju, tak jak u Lexi. Założyłem dresy oraz koszulkę i wyszedłem z pokoju. Bez wahania podszedłem do jej drzwi i gdy chciałem nacisnąć na klamkę, ktoś a raczej lexi otworzyła mi drzwi przez co zachwiałem się i poleciałem na lexi, gdzie już po sekundzie leżałem na niej. Dla mnie była to bardzo wygodna pozycja, lecz jej wyraz twarzy nie pokazywał mi tego co chciałem zobaczyć.
- Nie ładnie tak leżeć na księżniczce.- rzekła księżniczka, przez co ja się zaśmiałem
- Ja nic nie słyszę.- powiedziałem
- Bieber wstań bo przygniatasz mi cycki. - odparła zła
- Ale one są mięciutkie - rzekłem z zacieszem na ryju. Zaczęła mnie od siebie odpychać i w końcu jej się udało, ale kiedy miałem możliwość złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie, przez co teraz to ona leżała na mnie.
- Justin proszę cię przestań. To nie jest zabawne. Nie powinniśmy się tak zachowywać. - rzekła sucho.
- Przecież cię nie całuję. Po prostu leżymy sobie i dodając jeszcze więcej to ty leżysz na mnie więc to tak jakby twoja wina. - powiedziałem.
- To wygląda jakbyśmy uprawiali jakąś orgię. - dodała
- Przecież jesteśmy w ubraniach - rzekł podnosząc jedną brew do góry.
- Tak. No jasne. Mam na sobie koronkowe majteczki, bluzeczkę i przykrótki szlafrok.
- Oooooo Koronkowe majteczki. - wyszczerzyłem zęby zjeżdżając swoimi dłońmi w dół do jej pośladków. Lubiłem się z nią droczyć.
- Przestań - pisnęła. Gdy już trzymałem swoje ręce na jej zgrabnej pupce. Strzepała moje ręce i wstała.
- Przecież ja nic nie robię. - jęknąłem i wstałem zaraz za nią.
- Nie wcale. - rzekła przewracając oczami. Szła do windy, a ja za nią. Gdy nacisnęła na przycisk, a widna się otworzyła, oboje do niej weszliśmy.
- Co będziesz dzisiaj robił? - spytała lexi po chwili ciszy
- Jeszcze nie wiem. Chyba wyjdę na miasto najpierw z Fredo i Seleną. A potem może pójdę na jakąś imprezę, ale już bez Seleny. A ty co będziesz robiła? - zapytałem ciekawy i schowałem ręce do kieszeni swoich spodni.
- Nic nadzwyczajnego. Zajmę się sobą. Muszę zrobić porządki w ciuchach. Powywalać niektóre. I takie tam. A nad wieczór może pójdę na spacer o ile te porządki nie zajmą mi całego dnia. - odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc. Z resztą ja też patrzałem przed siebie.
- Wiesz .. - zacząłem - to, że jesteśmy teraz przyjaciółmi, nie znaczy, że nie możemy razem nigdzie wychodzić. - dodałem. Miejąc nadzieje, że zgodzi się ze mną chodzić na spacery, obiady, do kina no i na imprezy oczywiście za pozwoleniem jej mamy.
- Zauważ....- powiedziała - że między nami żadnej przyjaźni nie ma, robisz wszystko bym przestała racjonalnie myśleć. Robisz wszystko bym cię pocałowała, a ja tego nie chcę. Nie wierzę w tą przyjaźń. - powiedziała poważnie wychodząc z windy. Zostałem sam. Stałem jak słup nie wiedząc co ze sobą zrobić. Po prostu stałe. Najpierw mówi mi, że chce się ze mną przyjaźnić. A teraz wyskakuje mi z tekstem, że nie wierzy w tą przyjaźń. Jeżeli tak jest to mam to w dupie. Jeżeli tego chce to w ogóle mogę przestać się do niej odzywać. Jak by dla mnie nie istniała.... Czułem się jak cholerny dupek. Zawsze jestem taki odważny a teraz, ciota ze mnie. Westchnąłem. Wiedziałem co muszę teraz zrobić. Nie odejść nie zostawić ją a raczej być przy niej i powtarzać jak bardzo mi na niej zależy. Nie umiem kłamać. Teraz albo nigdy. Powiedziałem do siebie w myślach. Wyszedłem z widny i poszedłem do kuchni gdzie przy szafkach stała Lexi. Wziąłem głęboki oddech.
- Lexi ja... - znów zacząłem, a ona odwróciła się do mnie patrząc na mnie tymi swoimi oczkami. Podszedłem o krok bliżej - Ja po prostu nie mogę tak. To mnie wykańcza. Chce wiedzieć po prostu na czym stoimy. Co jest między nam lub czego. Nie umie sobie wyobrazić ciebie jako swoją przyjaciółkę. Darzę cię bardzo dużym uczuciem, nawet gdybym chciał nie umiem się go pozbyć z mego serca. Nawet nie chce. Gdybym miał możliwość zmienić coś w swoim to na pewno zamieniłbym słowo tak na nie, wtedy kiedy powiedziałaś mi, że chcesz się ze mną przyjaźnić. Nie wiedziałem co zrobić. Bałem się twojej reakcji, dlatego powiedziałem Tak. Wiedziałem wtedy, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Uwierz i, nie kocham seleny. Nie chce z nią być. Gdybym mógł wybrać na pewno wybrałbym ciebie. Nie uważam, że jesteś za młoda dla mnie. Ponieważ dla mnie wiek nie ma znaczenia. Mam 19 lat mogę robić to co mi się podoba, lecz mam też pracę, której nie mogę stracić. Walczyłem o to by stać się kiś kim teraz jestem przez kilka lat, aż w końcu mi się udało. Proszę cię o tylko jedno o to byś dała mi szansę. Gdy widzę ciebie widzę wszystko. Widzę przyszłość dla nas. Jesteś dla mnie jak tlen, gdy cię nie ma nie mogę oddychać. Gdy nie śpisz przy mnie nie mogę zasnąć. Kiedy się pojawiłaś wszystko zaczęło nabierać kolorów. Bez ciebie wszystko było takie szare i nudne. Robiłem wszystko dla ciebie. Było między nami kilka wzlotów i upadków ale wiem, że dla nas jest przyszłość. Jest szansa tylko trzeba pociągnąć ją za ręce. - powiedziałem wszystko, wszystko co miałem do powiedzenia, teraz tylko czekałem na jej reakcje.
Oczkami Lexi
Moje śniadanie było już prawie gotowe gdy nagle usłyszałam głos Justina.
- Lexi ja... - znów zacząłem, odwróciłam się i spojrzałam na niego. Widziałam w jego oczach strach. Bałam się tego. - Ja po prostu nie mogę tak. To mnie wykańcza. Chce wiedzieć po prostu na czym stoimy. Co jest między nam lub czego. Nie umie sobie wyobrazić ciebie jako swoją przyjaciółkę. Darzę cię bardzo dużym uczuciem, nawet gdybym chciał nie umiem się go pozbyć z mego serca. Nawet nie chce. Gdybym miał możliwość zmienić coś w swoim to na pewno zamieniłbym słowo tak na nie, wtedy kiedy powiedziałaś mi, że chcesz się ze mną przyjaźnić. Nie wiedziałem co zrobić. Bałem się twojej reakcji, dlatego powiedziałem Tak. Wiedziałem wtedy, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Uwierz i, nie kocham seleny. Nie chce z nią być. Gdybym mógł wybrać na pewno wybrałbym ciebie. Nie uważam, że jesteś za młoda dla mnie. Ponieważ dla mnie wiek nie ma znaczenia. Mam 19 lat mogę robić to co mi się podoba, lecz mam też pracę, której nie mogę stracić. Walczyłem o to by stać się kiś kim teraz jestem przez kilka lat, aż w końcu mi się udało. Proszę cię o tylko jedno o to byś dała mi szansę. Gdy widzę ciebie widzę wszystko. Widzę przyszłość dla nas. Jesteś dla mnie jak tlen, gdy cię nie ma nie mogę oddychać. Gdy nie śpisz przy mnie nie mogę zasnąć. Kiedy się pojawiłaś wszystko zaczęło nabierać kolorów. Bez ciebie wszystko było takie szare i nudne. Robiłem wszystko dla ciebie. Było między nami kilka wzlotów i upadków ale wiem, że dla nas jest przyszłość. Jest szansa tylko trzeba pociągnąć ją za ręce. - powiedział to wszystko tak subtelnie i czysto. Dobierał słownictwo i wymachiwał rękami, co wyglądało dziwnie ale też uroczo. Sama nie wiedziała co powiedzieć, ale wiedziałam jedno. Skoro on mi powiedział całą prawdę to ja też muszę.
- Od kiedy cię poznałam myślałam, że jesteś taki sam jak inny. Myślałam, że będziesz do nie startował, a potem przelecisz i zapomnisz. Ale kiedy spędziliśmy tę noc w samolocie i zbliżyliśmy się do siebie wiedziałam, że coś będzie. Ale tak na prawdę nie chciałam tego to samo wyszło z siebie. Nie chce żebyś mnie za to winił. Bo zauroczyłam się w tobie. Nie mogę ci do końca powiedzieć, że cię kocham, ale nie jesteś mi obojętny. Ja po prostu nigdy się aż tak nie zakochałam. Zawsze chłopacy zarywali do mnie ze względu na to, że jestem ładna i to wszystko, nie chciałam by ty razem było tak samo. A kiedy na dodatek dowiedziałam się, że masz udawać chłopaka Seleny to totalnie ześwirowałam. Zachowałam się głupio wylewając na nią wodę - spuściłam głowę w dół - po prostu chciałam jej pokazać kto tu rządzi. Zachowałam się jak dziecko. I wtedy kiedy pytałam się czy zostaniemy przyjaciółmi to chciałam byś powiedział Nie, ale kiedy z twoich ust zostało wypowiedziane słowo Tak. Załamałam się. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to wszystko nie miało wcale sensu, że Selena miałam rację, była dla ciebie tylko zwykłą nastolatką. Ty jesteś już dorosły. Chciałam żebyś sobie ułożył, ale nie z kimś takim jak ja. - dodałam na koniec.
- Ale mnie to nie obchodzi co Selena mówi. Dla mnie wiek nie ma znaczenia, no chyba, żę byś miała 12 lat. To może poczytałbym ci bajeczki ale ty masz 17 lat dziewczyno. Jesteś od nie młodsza tylko o 2 lata. - powiedział podchodząc.
- Jeszcze mam 16 - poprawiłam go
- Już niedługo 17. Ale to nie ważne. Ja do ciebie zarywam, staram się a ty mnie odtrącasz. A przecież wiem, że ci się to podoba. Dla mnie selena nie istnieje. Istniejesz ty. Mnie gdzieś to co ona mówi. Moje uczucia do niej już wygasły. Ja też nie chce być ponownie zraniony, a wiem, że ty nie umiesz ranić. - spojrzał na nie tymi swoimi brązowymi oczami. - Chociaż umiesz ranić. Wczoraj, kiedy nie dałaś mi kanapek - powiedział. z miną smutnego szczeniaczka.
- Dobrze to co z tym zrobimy? - spytałam krzyżując ręce.
- Będziemy żyć dalej. Ja będę do ciebie zarywał, tobie to nie będzie przeszkadzał. Będziemy się całować. A kiedy ustawka minie, zaczniemy razem pokazywać się publicznie. Co ty na to? - zapytał
- Może być, ale jak na razie nie masz na co liczyć z mojej strony. Uwierz mi kotku będzie trudno. - pstrykałam go w nosek, wzięłam płatki, wyminęłam go uśmiechając się na koniec i poszłam do salonu. Usiadła wygodnie na sofe i zaczęłam jeść. W całym domu było tak dziwnie cicho. Na ścianie wisiał wielki telewizor. Zaczęłam poszukiwanie pilota lecz nigdzie nie mogłam znaleźć go.
- Bieber ! - krzyknęłam
- Tak księżniczko? - spytał
- Gdzie jest pilot od telewizora? - spytałam. Bez słowa podszedł do telewizora i wyciągnął z zaniego kilka pilotów. Położył mi go wszystkie przed nosem i poszedł. Było ich aż 5. Wzięła jednego i nacisnęłam czerwony przycisk na samej górze, z głośników zaczęła wydobywać się głośna piosenka więc szybko wyłączyłam ją. Wzięłam kolejnego pilota, ten było chyba od x-box'a. Wzięła trzeciego pilota i tym razem trafiłam. Wyświetlił mi się program MTV. Akurat leciały piosenki. Odłożyłam pilot i wzięłam się za jedzenie śniadania. Po chwili dosiadła się do mnie Lily. Wyglądała się ja po ostrej Imprezie.
- Która godzina zapytała ziewając
- No najwyższa pora by się obudzić - rzekłam
- Jeny co ty taka oschła? - spytała wkurzona
- Nie jestem oschła. Po prostu wyglądasz jakbyś przeszła przez tornado. - powiedziała wkładając sobie łyżkę do ust pełną mleka i płatków
- Długa i zajebista noc. Po prostu . - wymamrotała drapiąc się po głowie. Po chwili do Salonu wszedł Fredo i usiadł sobie tak jakby nigdy nic.
- Siema - przywitałam się - Jak smakowały kanapki? - spytałam
- Dobrze, dobrze. Ale danie główne dostałem w nocy. - zaśmiał się patrząc sie na Lily. Spojrzałam na nią a on słodko uśmiechała się do Fredo.
- Chodź na kolanka kochanie - powiedział do lily, klepiąc się po kolanach. Ta od razu wskoczyła mu na kolana okrakiem. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Zaczęli się lizać i to tak nachalnie z języczkiem, a w dodatku przy mnie. Moja przyjaciółka była inną osobą. Nie zastanawiając się ani chwilę wyszła z salonu kierując się do kuchni w której był Bebes oraz kenny. Usiadłam na krześle aż zatrzeszczało. Była wściekła.
- Co jest zapytał Justin siadając na przeciw mnie z dwoma kanapkami w ręku.
- Nic - odpowiedziałam oschle.
- Musi coś być - powiedział gryząc kanapkę.
- Lily, ona. Całkiem się zmieniła. Usiadła sobie okrakiem na kolana Fredo i zaczęli się lizać ale w jaki sposób. Ona się totalnie zmieniła. - rzekłam i walnęłam się w czoło.
- Gdybyś wiedziała co robili w nocy. - odparł
- Co robili? - od razu spojrzałam się na niego.
- Jak poszłaś wszystko się zaczęło. Zaczęli się karmić kanapkami, potem poszli nad basen, tam zaczęli się całować. A gdy poszli zaczęła się ostra jazda bez trzymanki. - Gdy justin to powiedział wytrzeszczyła oczy .
- Ona to z nim zrobiła? - spytałam szepcząc
- Tak, ale dlaczego szepczesz? - zapytał.
- O ja pierdole, ona totalnie straciła rozum - powiedziała
- Zwariowała na jego punkcie, to tak jak ja na twoim. - walnął poruszając brwiami, na co ja zmarszczyłam brwi
- Dobra odwal się - walnęłam go w czoło z otwartej ręki
- Ała - jęknął, ale zaraz zaczęliśmy się z tego śmiać.
- Ej a dlaczego ja nic nie słyszałam ? - spytałam po chwili
- Może dlatego, że spałaś? - zapytał - Nawet ja jak wszedłem do twojego pokoju i zacząłem latać w okół twojego łóżka to nawet się nie ruszyłeś. - dodał i wtedy znów dostał w głowę ale tym razem mocniej.
- Ała - ponownie jęknął - za co to? - spytał z buzią pełną kanapki.
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny.
- Niech zgadnę, skoro ja dzisiaj będę sprzątać w pokoju, a potem odpoczywać wieczorem to Lily jedzie z wami na imprezę? - spytałam
- Tak i dlatego chciałem ciebie zabrać. Bo wiesz jak oni odejdą gdzieś na bok się lizać a może dupczyć to co ja sam zrobię? - spytałam smutny - nawet mi się nie chce dzisiaj nigdzie wychodzić, nawet na ten jebany spacer. - westchnął.
- To nie idź. Zostań ze mną, a potem może pójdziemy na jakiś spacer. - powiedziałam - Co ty na to? - spytałam. Patrzał się na mnie przez dłuższą chwilę. - Chyba, że wolisz ten czas spędzić z jakąś inną dziewczyną. - dodałam po chwili.
- Pomogę ci, ale darujmy sobie ten spacer. Usiądziemy sobie i coś obejrzymy. - rzekł. - Nie mam na nic dzisiaj ochoty. - położył głowę na ladzie.
- Dobra jak tam chcesz. - powiedziałam wesoło. Wstałam z miejsca. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i wyszłam z kuchni bez słowa.
- Zaraz do ciebie przyjdę!. - krzyknął Justin. Weszłam do windy i pojechałam na samą górę. Kilka sekund później byłam u siebie w pokoju. Podeszłam do walizek. Wzięłam luźne ciuchy i przebrałam się w nie puki Justina jeszcze nie było. Poprawiłam sobie koka na głowie. Poczekałam chwilę na Justina, aż pojawił się.
- To za co pierwsze się zabieramy? - spytał
- Za ciuchy. Będziemy je brać, zawieszać na wieszakach a potem na tych rurach - powiedziałam
- Dużo masz tych ciuchów? - spytał
- No trochę nazbierało. - powiedziałam
- No to zaczynajmy - rzekł Justin. Wzięliśmy jeden wielki karton razem i postawiliśmy go na łóżku. Otworzyliśmy i każde z nas zaczęło brać ciuchy i je ładnie wieszać na tych rurach. Początek był trochę nudy, ale wszystko rozkręciło się, gdy włączyłam piosenki. Warowaliśmy jak małe dzieci. Robiliśmy dziwne. miny. Czasami robiłam nam zdjęcia, razem lub osobno. Może jednak nie jest nam pisane bycie przyjaciółmi. Lecz wiem, że to wszystko nie może dziać się za szybko, bo wtedy to uczucie między nami zniknie, a oboje tego nie chcemy. Do godziny 14 układaliśmy ciuchy więc zajęło to nam dobre 4 godziny.
- Jestem zmęczona - powiedziałam kładąc się na łóżko.
- Ja też - rzekł Bieber i usiadł na moim łóżku. Już na sam jego widok nie umiałam się powstrzymywać. Oplotłam jego brzuch od tyłu nogami i przyciągnęłam do siebie. - Zboczeniec - zaśmiał się Bieber.
- Nieee ani troszeczkę. - odparłam słodko.
- Tak, tak wmawiaj sobie - dodał. Zmienił pozycję. Położył głowę na moim brzuchu. Westchnęłam - O czym myślisz? - spytał
- O niczym. - odparłam
- To czemu wzdychasz? - spytał zdziwiony
- A co nie mogę?
- Możesz Możesz. Już się nie złość. - rzekł. Dość długo w tej pozycji leżeliśmy, aż odpłynęłam ..
____________________________________________
Macie romantyczno- smutny rozdział.
Jak myślicie. W ich życiu będzie już wszystko dobrze?
Mnie się wydaje, że to dopiero początek ich złych relacji chociaż wydają się być ze sobą szczęśliwy, ktoś to szczęście będzie chciał im zepsuć. Jak myślicie kto to będzie chciał zniszczyć to nad czym oni pracują?
A no i główna bohaterka mnie troche wkurza. Bo nie ma żadnych zdjęć takich z Bebsem. Więc zmieniam ją na chachi gonzales. Ale nadal bohaterka będzie nazywała się Lexi.