piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 22

Obudziłam się, czując wibracje mojego telefonu, który jakiś cudem znalazł się na podłodze. Podniosłam go, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przycisnęłam do ucha.
- Halo? - spytałam leżąc w łóżku i ocierając swoje czoło. Jednak nikt się nie odezwał. Oderwałam telefon od ucha i popatrzałam na wyświetlacz. Zaczęłam się śmiać z samej siebie. Bo na wyświetlaczu widniała wiadomość od Justina o treść " Wstawaj śpiochu <3 ". Napisałam "Dobranoc" i wysłałam. Odłożyłam telefon na półkę i wstałam z łóżka. Oczywiście jak zwykle moja pościel leżała w połowie na podłodze. Poprawiłam ją chodź wiedziałam, że jutro znów będzie tak samo. Nałożyłam na siebie szlafrok oraz Botki, włożyłam telefon do kieszeni, ale na marne ponieważ znów zabrzęczał. Znów wyświetliłam wiadomość od Justina " Już do ciebie idę :D". Ponownie tego dnia się zaśmiałam. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Justina, który też zmierzał się by otworzyć mojego drzwi lecz ja byłam pierwsza. Z czego wynikłą nieprzyjemna dla mnie sytuacja gdyż przewrócił się o mnie i oboje wylądowaliśmy na podłodze.
- Nie ładnie tak leżeć na księżniczce.- rzekłam sarkastycznie
- Ja nic nie słyszę. - powiedział i leżał na mnie dalej.
- Bieber wstań bo przygniatasz mi cycki. -  odparłam zła
- Ale one są mięciutkie - rzekł z zacieszem na ryju. Niechętnie go z siebie zepchnęłam i wstałam. Wyminęłam go, ale od razu tego pożałowałam, Justin pociągnął nie za rękę teraz tak, że ja leżałam na nim.
- Justin proszę cię przestań. To nie jest zabawne. Nie powinniśmy się tak zachowywać. - rzekłam sucho.
- Przecież cię nie całuję. Po prostu leżymy sobie i dodając jeszcze więcej to ty leżysz na mnie więc to tak jakby twoja wina. - powiedział
- To wygląda jakbyśmy uprawiali jakąś orgię. - dodałam
- Przecież jesteśmy w ubraniach - powiedział - rzekł podnosząc jedną brew do góry.
- Tak. No jasne. Mam na sobie koronkowe majteczki, bluzeczkę i przykrótki szlafrok.
- Oooooo Koronkowe majteczki. - wyszczerzył zęby zjeżdżając swoimi rękami w dół do moich pośladków.
- Przestań - pisnęłam gdy poczułam jego ręce na swojej pupie od razu się od niego oderwała.
- Przecież ja nic nie robię. - jęknął Justin i wstał.
- Nie wcale. - rzekłam przewracając oczami i podeszłam do windy. Nacisnęłam na guziczek, a ta od razu się otworzyła. Weszłam do windy razem z Justine i zaczęliśmy zjeżdżać na dół.
- Co będziesz dzisiaj robił? - spytałam po chwili ciszy
- Jeszcze nie wiem. Chyba wyjdę na miasto najpierw z Fredo i Seleną. A potem może pójdę na jakąś imprezę, ale już bez Seleny. A ty co będziesz robiła? - zapytał, chowając ręce do kieszeni swoich spodni dresowych
- Nic nadzwyczajnego. Zajmę się sobą. Muszę zrobić porządki w ciuchach. Powywalać niektóre. I takie tam. A nad wieczór może pójdę na spacer o ile te porządki nie zajmą mi całego dnia. - odpowiedziałam patrząc przed siebie
- Wiesz .. - zaczął - to, że jesteśmy teraz przyjaciółmi, nie znaczy, że nie możemy razem nigdzie wychodzić. - dodał.
- Zauważ, że między nami żadnej przyjaźni nie ma, robisz wszystko bym przestała racjonalnie myśleć. Robisz wszystko bym cię pocałowała, a ja tego nie chcę - powiedziałam poważnie  wychodząc z windy. Zostawiłam go całkowici samego. Kurwa!. Krzyknęłam do siebie w myślach. Czy ty dziewczyna nigdy nie będziesz potrafiła zamknąć języka na kłódkę. I zawsze powiesz coś nieodpowiedniego. Pacnęłam się  ten swój głupi łeb i weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie a mianowicie płatki.


Oczami Justina.


Tej nocy nie mogłem spać. Ciągle kręciłem się z boku na bok. Jak nie potrafiłem zasnąć gdy Lexi nie było obok mnie. Darzyłem i darzę ją bardzo wielkim uczuciem, lecz ona ma to gdzieś. Boli mnie to, że nie mogę sam decydować o swoim życiu. Przecież sam sobie przysięgałam kiedy zerwałem z seleną, a raczej to ona ze mną zerwała, nie będę chciał się zakochać ani angażować w żadne związki. Ale oczywiście wszyscy jest na przekór mnie. Pojawiła się ona. Wiedziałem, że będzie niebezpiecznie, że coś między nam będzie. Już pierwszej nocy to zauważyłem, wtedy kiedy lecieliśmy samolotem dałem jej swój telefon, co oznaczało, że od tego momentu będę z nią krok w krok. I się nie myliłem. Gdybym mógł cofnąć czas na pewno powiedziałbym nie, a ona na pewno wczoraj siedziałby mi na kolanach i przytulała się. Czasami mam wrażenie, że ona robi to ponieważ boi się zranienia. I szczerze mówić nie dziwie się jej. Jestem sławny. Każda dziewczyna chciałbym ze mną być. Na pewno gdybym związał się z Lexi moje fanki, wszyscy reporterzy, paparazzi oraz strony plotkarskie nie dałby jej spokoju. Dlatego też postanowiłam od teraz, że pozbędę się tego uczucia do niej. Jeżeli ona nie chce niczego więcej nie będę jej zmuszał. Leżałem tak rozmyślając nad tym co będzie dalej, gdy naszła mnie myśl, żeby napisać do Lexi sms. Wziąłem telefon do ręki i napisałem " Wstawaj śpiochu <3", nie minęło kilka sekund a odpisała "Dobranoc". Zaśmiałem się sam do siebie. Czyli nadal chce spać. O nie, nie, nie. Ja nie dam jej spać. Wstałem z łóżka, które było umieszczone na środku mojego pokoju, tak jak u Lexi. Założyłem dresy oraz koszulkę i wyszedłem z pokoju. Bez wahania podszedłem do jej drzwi i gdy chciałem nacisnąć na klamkę, ktoś a raczej lexi otworzyła mi drzwi przez co zachwiałem się i poleciałem na lexi, gdzie już po sekundzie leżałem na niej. Dla mnie była to bardzo wygodna pozycja, lecz jej wyraz twarzy nie pokazywał mi tego co chciałem zobaczyć.
- Nie ładnie tak leżeć na księżniczce.- rzekła księżniczka, przez co ja się zaśmiałem
- Ja nic nie słyszę.- powiedziałem
- Bieber wstań bo przygniatasz mi cycki. -  odparła zła
- Ale one są mięciutkie - rzekłem z zacieszem na ryju. Zaczęła mnie od siebie odpychać i w końcu jej się udało, ale kiedy miałem możliwość złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie, przez co teraz to ona leżała na mnie.
- Justin proszę cię przestań. To nie jest zabawne. Nie powinniśmy się tak zachowywać. - rzekła sucho.
- Przecież cię nie całuję. Po prostu leżymy sobie i dodając jeszcze więcej to ty leżysz na mnie więc to tak jakby twoja wina. - powiedziałem.
- To wygląda jakbyśmy uprawiali jakąś orgię. - dodała
- Przecież jesteśmy w ubraniach - rzekł podnosząc jedną brew do góry.
- Tak. No jasne. Mam na sobie koronkowe majteczki, bluzeczkę i przykrótki szlafrok.
- Oooooo Koronkowe majteczki. - wyszczerzyłem zęby zjeżdżając swoimi dłońmi w dół do jej pośladków. Lubiłem się z nią droczyć.
- Przestań - pisnęła. Gdy już trzymałem swoje ręce na jej zgrabnej pupce. Strzepała moje ręce i wstała.
- Przecież ja nic nie robię. - jęknąłem i wstałem zaraz za nią.
- Nie wcale. - rzekła przewracając oczami. Szła do windy, a ja za nią. Gdy nacisnęła na przycisk, a widna się otworzyła, oboje do niej weszliśmy.
- Co będziesz dzisiaj robił? - spytała lexi po chwili ciszy
- Jeszcze nie wiem. Chyba wyjdę na miasto najpierw z Fredo i Seleną. A potem może pójdę na jakąś imprezę, ale już bez Seleny. A ty co będziesz robiła? - zapytałem ciekawy i schowałem ręce do kieszeni swoich spodni.
- Nic nadzwyczajnego. Zajmę się sobą. Muszę zrobić porządki w ciuchach. Powywalać niektóre. I takie tam. A nad wieczór może pójdę na spacer o ile te porządki nie zajmą mi całego dnia. - odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc. Z resztą ja też patrzałem przed siebie.
- Wiesz .. - zacząłem - to, że jesteśmy teraz przyjaciółmi, nie znaczy, że nie możemy razem nigdzie wychodzić. - dodałem. Miejąc nadzieje, że zgodzi się ze mną chodzić na spacery, obiady, do kina no i na imprezy oczywiście za pozwoleniem jej mamy.
- Zauważ....- powiedziała -  że między nami żadnej przyjaźni nie ma, robisz wszystko bym przestała racjonalnie myśleć. Robisz wszystko bym cię pocałowała, a ja tego nie chcę. Nie wierzę w tą przyjaźń. - powiedziała poważnie  wychodząc z windy. Zostałem sam. Stałem jak słup nie wiedząc co ze sobą zrobić. Po prostu stałe. Najpierw mówi mi, że chce się ze mną przyjaźnić. A teraz wyskakuje mi z tekstem, że nie wierzy w tą przyjaźń. Jeżeli tak jest to mam to w dupie. Jeżeli tego chce to w ogóle mogę przestać się do niej odzywać. Jak by dla mnie nie istniała.... Czułem się jak cholerny dupek. Zawsze jestem taki odważny a teraz, ciota ze mnie. Westchnąłem. Wiedziałem co muszę teraz zrobić. Nie odejść nie zostawić ją a raczej być przy niej i powtarzać jak bardzo mi na niej zależy. Nie umiem kłamać. Teraz albo nigdy. Powiedziałem do siebie w myślach. Wyszedłem z widny i poszedłem do kuchni gdzie przy szafkach stała Lexi. Wziąłem głęboki oddech.
- Lexi ja... - znów zacząłem, a ona odwróciła się do mnie patrząc na mnie tymi swoimi oczkami. Podszedłem o krok bliżej - Ja po prostu nie mogę tak. To mnie wykańcza. Chce wiedzieć po prostu na czym stoimy. Co jest między nam lub czego. Nie umie sobie wyobrazić ciebie jako swoją przyjaciółkę. Darzę cię bardzo dużym uczuciem, nawet gdybym chciał nie umiem się go pozbyć z mego serca. Nawet nie chce. Gdybym miał możliwość zmienić coś w swoim to na pewno zamieniłbym słowo tak na nie, wtedy kiedy powiedziałaś mi, że chcesz się ze mną przyjaźnić. Nie wiedziałem co zrobić. Bałem się twojej reakcji, dlatego powiedziałem Tak. Wiedziałem wtedy, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Uwierz i, nie kocham seleny. Nie chce z nią być. Gdybym mógł wybrać na pewno wybrałbym ciebie. Nie uważam, że jesteś za młoda dla mnie. Ponieważ dla mnie wiek nie ma znaczenia. Mam 19 lat mogę robić to co mi się podoba, lecz mam też pracę, której nie mogę stracić. Walczyłem o to by stać się kiś kim teraz jestem przez kilka lat, aż w końcu mi się udało. Proszę cię o tylko jedno o to byś dała mi szansę. Gdy widzę ciebie widzę wszystko. Widzę przyszłość dla nas. Jesteś dla mnie jak tlen, gdy cię nie ma nie mogę oddychać. Gdy nie śpisz przy mnie nie mogę zasnąć. Kiedy się pojawiłaś wszystko zaczęło nabierać kolorów. Bez ciebie wszystko było takie szare i nudne. Robiłem wszystko dla ciebie. Było między nami kilka wzlotów i upadków ale wiem, że dla nas jest przyszłość. Jest szansa tylko trzeba pociągnąć ją za ręce. - powiedziałem wszystko, wszystko co miałem do powiedzenia, teraz tylko czekałem na jej reakcje.



Oczkami Lexi

Moje śniadanie było już prawie gotowe gdy nagle usłyszałam głos Justina.
- Lexi ja... - znów zacząłem, odwróciłam się i spojrzałam na niego. Widziałam w jego oczach strach. Bałam się tego.  - Ja po prostu nie mogę tak. To mnie wykańcza. Chce wiedzieć po prostu na czym stoimy. Co jest między nam lub czego. Nie umie sobie wyobrazić ciebie jako swoją przyjaciółkę. Darzę cię bardzo dużym uczuciem, nawet gdybym chciał nie umiem się go pozbyć z mego serca. Nawet nie chce. Gdybym miał możliwość zmienić coś w swoim to na pewno zamieniłbym słowo tak na nie, wtedy kiedy powiedziałaś mi, że chcesz się ze mną przyjaźnić. Nie wiedziałem co zrobić. Bałem się twojej reakcji, dlatego powiedziałem Tak. Wiedziałem wtedy, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Uwierz i, nie kocham seleny. Nie chce z nią być. Gdybym mógł wybrać na pewno wybrałbym ciebie. Nie uważam, że jesteś za młoda dla mnie. Ponieważ dla mnie wiek nie ma znaczenia. Mam 19 lat mogę robić to co mi się podoba, lecz mam też pracę, której nie mogę stracić. Walczyłem o to by stać się kiś kim teraz jestem przez kilka lat, aż w końcu mi się udało. Proszę cię o tylko jedno o to byś dała mi szansę. Gdy widzę ciebie widzę wszystko. Widzę przyszłość dla nas. Jesteś dla mnie jak tlen, gdy cię nie ma nie mogę oddychać. Gdy nie śpisz przy mnie nie mogę zasnąć. Kiedy się pojawiłaś wszystko zaczęło nabierać kolorów. Bez ciebie wszystko było takie szare i nudne. Robiłem wszystko dla ciebie. Było między nami kilka wzlotów i upadków ale wiem, że dla nas jest przyszłość. Jest szansa tylko trzeba pociągnąć ją za ręce. - powiedział to wszystko tak subtelnie i czysto. Dobierał słownictwo i wymachiwał rękami, co wyglądało dziwnie ale też uroczo. Sama nie wiedziała co powiedzieć, ale wiedziałam jedno. Skoro on mi powiedział całą prawdę to ja też muszę.
- Od kiedy cię poznałam myślałam, że jesteś taki sam jak inny. Myślałam, że będziesz do nie startował, a potem przelecisz i zapomnisz. Ale kiedy spędziliśmy tę noc w samolocie i zbliżyliśmy się do siebie wiedziałam, że coś będzie. Ale tak na prawdę nie chciałam tego to samo wyszło z siebie. Nie chce żebyś mnie za to winił. Bo zauroczyłam się w tobie. Nie mogę ci do końca powiedzieć, że cię kocham, ale nie jesteś mi obojętny. Ja po prostu nigdy się aż tak nie zakochałam. Zawsze chłopacy zarywali do mnie ze względu na to, że jestem ładna i to wszystko, nie chciałam by ty razem było tak samo. A kiedy na dodatek dowiedziałam się, że masz udawać chłopaka Seleny to totalnie ześwirowałam. Zachowałam się głupio wylewając na nią wodę - spuściłam głowę w dół - po prostu chciałam jej pokazać kto tu rządzi. Zachowałam się jak dziecko. I wtedy kiedy pytałam się czy zostaniemy przyjaciółmi to chciałam byś powiedział Nie, ale kiedy z twoich ust zostało wypowiedziane słowo Tak. Załamałam się. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to wszystko nie miało wcale sensu, że Selena miałam rację, była dla ciebie tylko zwykłą nastolatką. Ty jesteś już dorosły. Chciałam żebyś sobie ułożył, ale nie z kimś takim jak ja. - dodałam na koniec.
- Ale mnie to nie obchodzi co Selena mówi. Dla mnie wiek nie ma znaczenia, no chyba, żę byś miała 12 lat. To może poczytałbym ci bajeczki ale ty masz 17 lat dziewczyno. Jesteś od nie młodsza tylko o 2 lata. - powiedział podchodząc.
- Jeszcze mam 16 - poprawiłam go
- Już niedługo 17. Ale to nie ważne. Ja do ciebie zarywam, staram się a ty mnie odtrącasz. A przecież wiem, że ci się to podoba. Dla mnie selena nie istnieje. Istniejesz ty. Mnie gdzieś to co ona mówi. Moje uczucia do niej już wygasły. Ja też nie chce być ponownie zraniony, a wiem, że ty nie umiesz ranić. - spojrzał na nie tymi swoimi brązowymi oczami. - Chociaż umiesz ranić. Wczoraj, kiedy nie dałaś mi kanapek - powiedział. z miną smutnego szczeniaczka.
- Dobrze to co z tym zrobimy? - spytałam krzyżując ręce.
- Będziemy żyć dalej. Ja będę do ciebie zarywał, tobie to nie będzie przeszkadzał. Będziemy się całować. A kiedy ustawka minie, zaczniemy razem pokazywać się publicznie. Co ty na to? - zapytał
- Może być, ale jak na razie nie masz na co liczyć z mojej strony. Uwierz mi kotku będzie trudno. - pstrykałam go w nosek, wzięłam płatki, wyminęłam go uśmiechając się na koniec i poszłam do salonu. Usiadła wygodnie na sofe i zaczęłam jeść. W całym domu było tak dziwnie cicho. Na ścianie wisiał wielki telewizor. Zaczęłam poszukiwanie pilota lecz nigdzie nie mogłam znaleźć go.
- Bieber ! - krzyknęłam
- Tak księżniczko? - spytał
- Gdzie jest pilot od telewizora? - spytałam. Bez słowa podszedł do telewizora i wyciągnął z zaniego kilka pilotów. Położył mi go wszystkie przed nosem i poszedł. Było ich aż 5. Wzięła jednego i nacisnęłam czerwony przycisk na samej górze, z głośników zaczęła wydobywać się głośna piosenka więc szybko wyłączyłam ją. Wzięłam kolejnego pilota, ten było chyba od x-box'a. Wzięła trzeciego pilota i tym razem trafiłam. Wyświetlił mi się program MTV. Akurat leciały piosenki. Odłożyłam pilot i wzięłam się za jedzenie śniadania. Po chwili dosiadła się do mnie Lily. Wyglądała się ja po ostrej Imprezie.
- Która godzina zapytała ziewając
- No najwyższa pora by się obudzić - rzekłam
- Jeny co ty taka oschła? - spytała wkurzona
- Nie jestem oschła. Po prostu wyglądasz jakbyś przeszła przez tornado. - powiedziała wkładając sobie łyżkę do ust pełną mleka i płatków
- Długa i zajebista noc. Po prostu . - wymamrotała drapiąc się po głowie. Po chwili do Salonu wszedł Fredo i usiadł sobie tak jakby nigdy nic.
- Siema - przywitałam się - Jak smakowały kanapki? - spytałam
- Dobrze, dobrze. Ale danie główne dostałem w nocy. - zaśmiał się patrząc sie na Lily. Spojrzałam na nią a on słodko uśmiechała się do Fredo.
- Chodź na kolanka kochanie - powiedział do lily, klepiąc się po kolanach. Ta od razu wskoczyła mu na kolana okrakiem. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Zaczęli się lizać i to tak nachalnie z języczkiem, a w dodatku przy mnie. Moja przyjaciółka była inną osobą. Nie zastanawiając się ani chwilę wyszła z salonu kierując się do kuchni w której był Bebes oraz kenny. Usiadłam na krześle aż zatrzeszczało. Była wściekła.
- Co jest zapytał Justin siadając na przeciw mnie z dwoma kanapkami w ręku.
- Nic - odpowiedziałam oschle.
- Musi coś być - powiedział gryząc kanapkę.
- Lily, ona. Całkiem się zmieniła. Usiadła sobie okrakiem na kolana Fredo i zaczęli się lizać ale w jaki sposób. Ona się totalnie zmieniła. - rzekłam i walnęłam się w czoło.
- Gdybyś wiedziała co robili w nocy. - odparł
- Co robili? - od razu spojrzałam się na niego.
- Jak poszłaś wszystko się zaczęło. Zaczęli się karmić kanapkami, potem poszli nad basen, tam zaczęli się całować. A gdy poszli zaczęła się ostra jazda bez trzymanki. - Gdy justin to powiedział wytrzeszczyła oczy .
- Ona to z nim zrobiła? - spytałam szepcząc
- Tak, ale dlaczego szepczesz? - zapytał.
- O ja pierdole, ona totalnie straciła rozum - powiedziała
- Zwariowała na jego punkcie, to tak jak ja na twoim. - walnął poruszając brwiami, na co ja zmarszczyłam brwi
- Dobra odwal się - walnęłam go w czoło z otwartej ręki
- Ała - jęknął, ale zaraz zaczęliśmy się z tego śmiać.
- Ej a dlaczego ja nic nie słyszałam ? - spytałam po chwili
- Może dlatego, że spałaś? - zapytał - Nawet ja jak wszedłem do twojego pokoju i zacząłem latać w okół twojego łóżka to nawet się nie ruszyłeś. - dodał i wtedy znów dostał w głowę ale tym razem mocniej.
- Ała - ponownie jęknął - za co to? - spytał z buzią pełną kanapki.
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny.
- Niech zgadnę, skoro ja dzisiaj będę sprzątać w pokoju, a potem odpoczywać wieczorem to Lily jedzie z wami na imprezę? - spytałam
- Tak i dlatego chciałem ciebie zabrać. Bo wiesz jak oni odejdą gdzieś na bok się lizać a może dupczyć to co ja sam zrobię? - spytałam smutny - nawet mi się nie chce dzisiaj nigdzie wychodzić, nawet na ten jebany spacer. - westchnął.
- To nie idź. Zostań ze mną, a potem może pójdziemy na jakiś spacer. - powiedziałam - Co ty na to? - spytałam. Patrzał się na mnie przez dłuższą chwilę. - Chyba, że wolisz ten czas spędzić z jakąś inną dziewczyną. - dodałam po chwili.
- Pomogę ci, ale darujmy sobie ten spacer. Usiądziemy sobie i coś obejrzymy. - rzekł. - Nie mam na nic dzisiaj ochoty. - położył głowę na ladzie.
- Dobra jak tam chcesz. - powiedziałam wesoło. Wstałam z miejsca. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i wyszłam z kuchni bez słowa.
- Zaraz do ciebie przyjdę!. - krzyknął Justin. Weszłam do windy i pojechałam na samą górę. Kilka sekund później byłam u siebie w pokoju. Podeszłam do walizek. Wzięłam luźne ciuchy i przebrałam się w nie puki Justina jeszcze nie było. Poprawiłam sobie koka na głowie. Poczekałam chwilę na Justina, aż pojawił się.
- To za co pierwsze się zabieramy? - spytał
- Za ciuchy. Będziemy je brać, zawieszać na wieszakach a potem na tych rurach - powiedziałam
- Dużo masz tych ciuchów? - spytał
- No trochę nazbierało. - powiedziałam
- No to zaczynajmy - rzekł Justin. Wzięliśmy jeden wielki karton razem i postawiliśmy go na łóżku. Otworzyliśmy i każde z nas zaczęło brać ciuchy i je ładnie wieszać na tych rurach. Początek był trochę nudy, ale wszystko rozkręciło się, gdy włączyłam piosenki. Warowaliśmy jak małe dzieci. Robiliśmy dziwne. miny. Czasami robiłam nam zdjęcia, razem lub osobno. Może jednak nie jest nam pisane bycie przyjaciółmi. Lecz wiem, że to wszystko nie może dziać się za szybko, bo wtedy to uczucie między nami zniknie, a oboje tego nie chcemy. Do godziny 14 układaliśmy ciuchy więc zajęło to nam dobre 4 godziny.
- Jestem zmęczona - powiedziałam kładąc się na łóżko.
- Ja też - rzekł Bieber i usiadł na moim łóżku. Już na sam jego widok nie umiałam się powstrzymywać. Oplotłam jego brzuch od tyłu nogami i przyciągnęłam do siebie. - Zboczeniec - zaśmiał się Bieber.
- Nieee ani troszeczkę. - odparłam słodko.
- Tak, tak wmawiaj sobie - dodał. Zmienił pozycję. Położył głowę na moim brzuchu. Westchnęłam - O czym myślisz? - spytał
- O niczym. - odparłam
- To czemu wzdychasz? - spytał zdziwiony
- A co nie mogę?
- Możesz Możesz. Już się nie złość. - rzekł. Dość długo w tej pozycji leżeliśmy, aż odpłynęłam ..




____________________________________________

Macie romantyczno- smutny rozdział.
Jak myślicie. W ich życiu będzie już wszystko dobrze?
Mnie się wydaje, że to dopiero początek ich złych relacji chociaż wydają się być ze sobą szczęśliwy, ktoś to szczęście będzie chciał im zepsuć. Jak myślicie kto to będzie chciał zniszczyć to nad czym oni pracują?


A no i główna bohaterka mnie troche wkurza. Bo nie ma żadnych zdjęć takich z Bebsem. Więc zmieniam ją na chachi gonzales. Ale nadal bohaterka będzie nazywała się Lexi. 

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 21

- Hej, hej wstawaj. No ej ile ja mam cię budzić. Dziewczyno rusz dupę. - ktoś mną potrząsał. Podskoczyłam jako oparzona i stanęłam jak ninja do walki. I wtedy zobaczyła lily jej oczy były szeroko otwarte.
- Yyyy no ten. To gdzie jesteśmy? - spytałam ogarniajać się.
- Aktualnie na lotnisku. - rzekła
- No dobra - powiedziałam niepewnie
- Ty na prawdę śpisz jak niedźwiedź. - wymamrotała .
- Miła jesteś - syknęłam - która godzina? - spytałam ziewając
- Prawie 5 - powiedziałam
- A gdzie jesteśmy ? - zapytałam ponownie
- W los Angeles. A teraz rusz tą dupę bo inni już dawno polecieli do domu. A ja cię musiałam budzić pół godziny.
- Oj już nie przesadzaj - powiedziałam wychodząc z samolotu
- Nie przesadzam. Oj szkoda, że tego nie widziałaś. Idzie sobie selena za rękę z Justinem. I nagle on nadepnął jej na nogę. Ta zaczęła się na niego wydzierać.
- Już pierwszego dnia skandal - zaśmiałam się
- Się nie dziwę to dziwaczka - dodała Lily i obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. - Chodź już bo inni już pojechali.- jak powiedziała tak zrobiłyśmy i już po chwili stałyśmy przed lotniskiem. Wszytko było takie inne. To miejsce, takie magiczne... Pełno ludzi, przechadzających się na obszarze lotniska... Stanęłyśmy jak wryte ponieważ. Po pierwsze na lotnisku nikt szczególnie nie zwracał na nas uwagi, nikt nas nie wołał. Nikomu nie robiono zdjęć. A po drugie nikogo znajomego mi tu nie było. Spojrzałyśmy po sobie z Lily.
- Lily to gdzie są ci wszyscy? - spytałam
- Stali tu i czekali. - powiedziała przerażona.
- Co my teraz zrobimy? - ponownie zapytałam ją wkurzona oraz przestraszona. My same w wielkim mieście. Nie wiedziałyśmy gdzie iść, co zrobić. Po prostu jeden wielki koszmar. I to wszystko dzięki mnie oczywiście. Bo gdyby kenny mnie obudził to byśmy wszyscy bezpiecznie dotarli do domu, ale nie, on zawsze musi wszystkich wkurzać. Westchnęła ciężko i usiadłam na krawężniku. Oparłam głowę o rękę i zaczęła tupać nogą.
- Zaraz zadzwonię do Fredo. - powiedziała i odeszła na chwilkę od mnie. Siedziałam tak i siedziała. Miałam już dość tego dnia. Byłam głodna, zmęczona, czułam się brudna.
- Zaraz przyjedzie Fredo. - wyrwała mnie z moich myśli Lily.
- To dobrze. - odparłam wstając z krawężnika po czym otrzepałam sobie pupę. - Jaka była jego reakcja kiedy mu powiedziałaś, że jesteśmy na lotnisku? - spytałam
- Zaczął się śmiać i coś tam bełkotał. A na koniec powiedział, że będzie za 15 minut. - przewróciła oczami.
- A justin nie przyjedzie z nim? - spytałam z nadzieją, że powie tak, lecz przeliczyła się.
- Nie. Z resztą nic nie wspominał o JB. - powiedziała - Nie bój się będziecie mogli nacieszyć się sobą w domu. - dodała i poklepała mnie po plecach uśmiechając się zadziornie.
- Co masz na myśli? - spytała sfrustrowana
- Nie gadaj, że nie wiesz. Oboje zaraz się na siebie rzucicie. - rzekła .
- Nie sądzę - powiedziałam przewracając oczami.
- Tylko weźcie jak możecie nie wymieniajcie się śliną przy mnie bo to obrzydliwe. - odparła.
- Może przestać? - wykrzyczała oburzona. - Już nic nas nie łączy, nic oprócz relacji kolega koleżanka. Rozumiesz to? - zapytałam - wczoraj kiedy już wszyscy wychodzili z tego autobusu doszliśmy do wniosku, że lepiej jeżeli będziemy przyjaciółmi. Chce żeby tak zostało.
- Ale jak to? - spytała mrugając oczami.
- No tak to. Jeny. To normalne. Po prostu nie wytrzymałam napięcia i tak po prostu zapytałam się go czy zostaniemy przyjaciółmi. Powiedział, że tak chociaż ja liczyła, że powie Nie i mnie pocałuje, ale przeliczyłam się. Ma mnie gdzieś. Selena miała racje, byłam, jestem i będę dla niego zwykłą gówniarą. W ogóle co ja sobie myślałam, że między nam coś będzie. Boże święty to jest chore i pojebane. - rzekłam unosząc głowę ku górze bo wiedziałam, że nadchodzi fala łez. Moje oczy zaszkliły się przez co było wszystko zamazane, lecz nie chciałam popłakać się obok mojej przyjaciółki. Chciałam być silna i pokazać, że mi nie zależy. Tak na prawdę walczyłam z dwoma światami. Rozum mówił, że mam o nim zapomnieć, że przyje jeszcze na mnie czas, że kiedyś na pewno znajdę kogoś kto będzie opiekuńczy i zostanie ze mną ze względu na wszystko, jednak serce mówiło, co innego. Że mam walczyć do samego końca. Nie poddawać się, bo drugi taki opiekuńczy chłopak i jednocześnie szalony może nie pojawić się w moim życiu. Zawsze wybierałam serce, cokolwiek się działo, zawsze słuchałam głosu serca, lecz teraz muszę posłuchać mojego rozumu. Każdy by mi pewnie powiedział, że źle robię. Że powinnam walczyć o niego. Lecz ja nie potrafię. On jest inny i ja jestem inna. Po prostu jesteśmy z innych bajek. Nie umiem pogodzić się z tym, że może już nigdy nie posmakuje smaku jego ust. Wiem o tym doskonale i chce się z tym pogodzić. Chciałbym mieć taką wróżkę, która przewiduje mi przyszłość , która i doradza i mówi co mam wybrać, co będzie dla mnie lepsze. Lecz to nie jest tak łatwo. W tym życiu by przetrwać trzeba grać. Z tym się pogodziłam. Nie jestem pewna czy dam radę walczyć o niego, o nas. Poddać się czy nie? Tak bardzo bym chciała. Lecz jest już za późno. Teraz wszystko ulegnie zmianie. Boję się spojrzeć mu w twarz i powiedzieć " Tak przyjacielu wszystko jest w porządku". Bo to wszystko jest takie sztuczne. Czemu ludzie muszą kłamać, ukrywać swoje uczucia? Przecież jeżeli się kogoś kocha to robi się dla tej osoby praktycznie wszystko. Tak tak wiem, ja także źle robię ale przecież ludzie już tacy są i to się ni zmieni. Jeżeli jesteś nieśmiała i nie umiesz powiedzieć czegoś wprost nigdy niczego nie osiągniesz........- Boże kiedy on będzie? - spytałam po chwili
- Już jestem - odezwał się głos za nami i obie od razu się odwróciłyśmy.
- No w końcu myślałyśmy, że się nigdy nie doczekamy - powiedziała Lily  przytuliła się do Fredo.
- Tak tak, gołąbeczki, będziecie mieli dużo czasu w domu, żeby się poprzytulać. - rzekłam i wytknęłam do niej język. Kilka minut później siedziałam już w samochodzie słuchając jak dwójka zakochanych flirtuje ze sobą. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam piosenkę, która leciała i leciała przez całą drogę. Nawet nie zauważyłam kiedy samochód zatrzymał się przed wielkim domem. Domem? To nie był dom, to była Willa, albo raczej Hotel tak wielki, że pomieściłby ze 1000 osób. Wysiadłam z auta i stanęłam jak słup soli. Totalnie nie wiedziała w którą stronę iść, serio. Nawet drzwi wejściowych nie widziałam.
- Chodź - powiedział Kenny. Spojrzałam na niego. Skąd on się tu wziął? Spytałam siebie samą. Przecież była tu sama a nagle on stoi obok. Odgarnęłam swe niezręczne dziwne myśli i ruszyłam za nim.
- Gdzie są wszystkie moje walizki? - spytałam idąc za nim
- W twoim pokoju. - odpowiedział stanowczo.
- AHAAA - przeciągnęłam literkę A i zmarszczyłam brwi. Gdy przeszliśmy przez gęsty lecz nie duży park łączący staw zobaczyłam drzwi i gdy do nich doszliśmy kenny otworzył mi drzwi. Weszłam do środka i rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowała. Wszystkie meble były takie nowoczesne, a zarazem drogie.
- Idziesz na samą górę. Czyli na 4 piętro, skręcasz w prawo, trzecie drzwi . Tam wchodzisz, tam jest twój pokoju. Justin sam ten pokoju wybrał i kazał wszystkim robotnikom go zrobić dla ciebie. Ponieważ chciał i nadal chce mieć blisko ciebie pokoju. A teraz pójdę. Bo jak widzisz, ty możesz sobie odpoczywać, ale niektórzy muszą tu pracować. - powiedział i odszedł. Stałam w miejscu jeszcze dobre kilka minut. Aż w końcu się ruszyłam. Weszłam po woli po schodach na pierwsze piętro. Następnie na drugie, na trzecie piętro trochę się namęczyła, aż w końcu doszłam na wymarzone piętro 4 ostanie. Tych schodów jest więcej niż gdziekolwiek indziej. Dobrze że mają windę. Windę? Coo? Spojrzałam na windę i przymrużyłam oczy. Kenny nie żyjesz. Powiedziałam do siebie w myślach. Skręciłam w prawo, przeszłam kilka kroków. Nie no dobra nie kilka a kilka set chyba aż w końcu doszłam pod moje ukochane drzwi, które miały kolor zgniłej zieleni. Na drzwiach widniała tabliczka z napisem " pokój księżniczki Lexi " JUSTIN . Pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Otworzyłam pokoju i to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Mój pokoju był prawie taki sam lecz trochę większy niż kuchnia oraz salon w moim starym domu. Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na okrągłe łóżko, które było na środku łóżka.Już nigdy nie chciałam go opuszczać. Byłam zbyt zmęczona, ale teraz czekały mnie wakacje. A po wakacjach, nie wiem sama co zrobię. Wszyscy jesteśmy w kropce. Ta na prawdę to chciałbym iść do szkoły i ją skończyć. Usiadłam na łóżku i zobaczyłam, że przy ścianie leżą kartony oraz walizki. Wstałam niechętnie z łóżku i podeszłam do nich. Ukucnęłam i zobaczyła jakaś karteczkę na której pisało " Moi ludzie byli u twojego taty, zabrali wszystko co należało do ciebie". Otworzyłam jeden karton. Na wierzchu leżał album. Wzięłam go w ręce i otworzyłam. Na pierwszym zdjęciu byłam ja moja mama oraz tata, na następnych wszyscy razem, moja rodzina, pierwsze zdjęcia z lily, z moimi koleżankami i kolegami z klasy. Nawet się nie zorientowałam, a łzy same zaczęły spływać po moich policzkach. Przejrzałam kolejne dwa albumy. I nagle mój brzuch zaczął się wywijać. Odłożyłam wszystko na karton i postanowiłam, że po małej obiado-kolacji. Wyszłam więc z pokoju, ty razem zjechała na parter windą. Nie będę czołgać się po schodach. Gdy stałam już na parterze wszędzie było  tak cicho. Nie wiedziałam gdzie są wszyscy. Zaczęłam chodzić po domu i wchodzić do każdego pomieszczenia. Otwierałam każde drzwi, które widziałam lecz nigdzie nie było nikogo. W końcu po chyba 15 minutach znalazłam kuchnie. Spojrzałam na wielki wiszący zegar i wtedy zobaczyłam, że jest godzina 16.50. Strasznie zgubiłam poczucie czasu. Może dla tego że prawie pół godziny po tym gdy wszyscy wyszli już z samolotu ja dopiero się obudziłam, może dlatego, że przez prawie godzinę siedziałam z lily i czekałam aż przyjedzie, może dlatego, że jechaliśmy ponad pół godziny, no mnie trochę mnie no i na końcu dlatego, że stałam jak słup soli w wielkim domu i leżałam przez kilka minut. Czas leci nieubłaganie. Podeszłam do wielkiej lodówki i otworzyłam ją. Przez znów kilkanaście minut zastanawiałam się co by wziąć, aż w końcu postawiłam na kanapki z szynką, pomidorem, szczypiorkiem, serem. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki, chlebek oraz masełko i zrobiłam sobie kanapki.Ładnie wszystko ułożyłam na talerzu i posprzątałam po sobie. Wzięłam talerz w ręce oraz jedną kanapkę w drugą i zaczęłam jeść. Gdy przechodziłam obok salonu usłyszałam jakieś śmiechy.. Podeszłam bliżej okna .....


MIAŁAM WAM ZROBIĆ NA ZŁOŚĆ I ZAKOŃCZYĆ TERAZ TEN ROZDZIAŁ ALE WAS KOCHAM < 333



Podeszłam bliżej okna i zobaczyłam wszystkich. Totalnie. Siedzieli sobie przy ognisku z piwskami i śmiali. Wszyscy. Justin, Scoot, Moja mama, Lily, Fredo, Jazzy, gitarzysta justina oraz parę innych osób. Bieber siedział do mnie tyłem więc mnie nie wiedział, ale na moje nieszczęście Lily mnie zobaczyła i zaczęła do mnie machać, a wtedy wszyscy mnie zobaczyli. Spojrzałam na Bieber'a który ukazał te swoje białe ząbki. Przewróciłam oczami. Otworzyłam szklane drzwi od balkonu i wyszłam. Podeszłam do nich i po prostu stałam jedząc kanapkę. Nie chciałam usiąść ponieważ wiedziałam, że Justin tylko tak będzie grał by dobrać mi się do jedzenia. Gdy zobaczyłam, że poklepuje miejsce obok siebie.Zrobiłam dziwną minę, zmarszczyłam brwi i usiadłam sobie koło Fredo. Wyszczerzyłam swoje także białe ząbki do Justina i zaczęła konsumować kolejną kanapkę.
- Lexi.? - spytała lily
- Tak? - zapytałam
- Idziemy jutro na zakupy? - spytała
- Chciałabym, ale muszę się rozpakować, posprzątać. Do tego trochę odpocząć. Mam dosyć tego szumu. Chce po prostu położyć się w łóżku i spać przez najbliższy tydzień - odpowiedziała
- A ja razem z tobą - rzekł Justin szczerząc do wszystkich swe kły
- Chyba na podłodze - powiedziała Lily
- Nie, to by było już za wiele, będzie spał pod moim drzwiami - powiedziałam a wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz Justina, który siedział z naburmuszoną miną.
- To nie było ani trochę zabawne. - wymamrotał i napił się piwa.
- Było było.- rzekłam i wstała z miejsca - Chce ktoś zapytałam? - zapytałam, a wtedy 3 ręce poleciały w górę, czyli Justina, Fredo oraz Kenniego. - Okey, Kenny, tobie nie dam ponieważ nie obudziłeś mnie gdy wylądowaliśmy....
- TAK, PONIEWAŻ NIE DAŁO SIĘ CIEBIE DOBUDZIĆ. ŚPISZ JAK NIEDŹWIEDŹ! - burknął
- Tym bardziej teraz nie dostaniesz. Nie będę owijała w bawełnę, dam je Fredo. - rzekłam i podałam mu talerz z kanapkami, który chętnie wziął.
- Fredo podzielisz się? - spytał błagalnie Justin
- Nie. Byłeś niegrzeczny - powiedział fredo przeżuwając w buzi kanapkę. Wywróciłam oczami i zaczęłam iść w stronę domu.
- Gdzie idziesz? - spytał Justin
- A co chcesz iść ze mną.? - spytałam uwodzicielsko przegryzając dolną wargę i zatrzepotałam rzęsami.
- Ooooczywiście - rzekł i zaczął wstawać.
- Po moim trupie. - powiedziała i weszłam do domu zanim zdążył zrobić kroczek.Przeszła przez salon, oraz kilka korytarzy i w końcu natrafiłam na windę. Wcisnęłam przycisk i po chwili winda była otwarta, weszłam do niej i wjechałam na samą górę. Gdy winda się otworzyła, wyszłam z niej i poszybowałam do swojego pokoju. Jako, że byłam już dzisiaj zmęczona i była godzina prawie 17.30 postanowiłam, że jutro zrobię porządki oraz ogarnę od góry do dołu cały dom. Otworzyłam pierwszą lepszą walizkę pod ścianą i wzięłam piżamy, oraz kosmetyki. Weszłam do łazienki i nie zastanawiając się napuściłam gorącą wodę do wanny i wsypałam kapsułki które bardzo ładnie pachniały oraz tworzyła się z nich piana. Rozebrałam się do naga i weszłam do wanny od razu się położyłam. Zamknęłam oczy i zaczęłam się relaksować. Po niespełna 15 minutach umyłam swoje ciało i wyszłam z wanny. Od razu owinęłam się ręcznikiem i wyciągnęłam korek z wanny. Stanęłam przed wielkim lustrem. Od razu wytarłam się  ubrała przyszykowaną piżamę. Następnie wysuszyłam włosy oraz spięłam go w szybkiego koka. Obmyłam twarz zimną wodą i dopiero wtedy zauważyłam drugie drzwi. Podeszłam do nich i pociągnęłam za klamkę ale nie dało się otworzyć drzwi. Zrezygnowana wyszłam z łazienki i pojawiłam się w swoim pokoju. Zaczęłam chodzić po pokoju i patrzeć na wszystko. Moją uwagę przykuły kolejne drzwi. Tym razem one były otworzone. To co zobaczyłam mnie zaszokowało. To była wielka garderoba. Bardzo mi się spodobała ponieważ zamiast półek mogłam ciuchy mieć na wieszakach i to mnie cieszyło. Wyszłam z garderoby. I skierowałam się na balkon. Otworzyłam go i wyszłam. Znów usłyszałam te śmiechy. Podeszłam do barierki i spojrzałam w dół.
- Do spania dziecioczki! - krzyknęłam z góry, a wszyscy rozejrzeli się do okoła. Zaśmiałam się. - Dobranoc! - krzyknęłam ponownie, no i wtedy jak na złość scoot spojrzał w górę, a po chwili reszta.
- Nie przyjedziesz się pożegnać.? - spytała mnie mama
- Nie, jestem zmęczona.. - rzekłam - Dobranoc - uśmiechnęłam się do wszystkich i przesłałam im buziaczki.
- Sexy wyglądasz w tej piżamce.! - krzyknął bieber.
- Tylko się nie podnieć - wytknęłam do niego język
- Za późno kochanie - zaśmiał się - Lepiej się mnie bój w nocy mała. - dodał
- Mała to twoja pała - wyszczerzyłam kły
- Lexi kto cię takich słów nauczył? Nie wolno tak mówić - powiedziała groźnie.
- Justin mnie tego nauczył. Powiedział, że można tak mówić. - powiedziałam z miną słodkiego psiaczka. Nie było mowy by mi nie uwierzyła.
- Justin. Co ty jej nagadałeś? - zwróciłam się moja mama do Justina z groźną miną.
- Przecież ja nic jej nie mówiłem. On a kłamie.
- Tak, tak. Jasne. Dobra nara bo chce spać. - powiedziałam i weszła do swojego pokoju. Od razu zrobiło mi się cieplej. Weszłam sobie pod kołderkę i przykryłam się nią. Wzięłam telefon, odblokowałam go i weszłam na TT. Napisałam twetta " Zaczynam nowy rozdział w swoim życiu, bez ciebie, bez nas. Mam nadzieje, że swoje poradzę" dodałam go i już po chwili kilkaset ludzi podawali ten twett dalej oraz lajkowali.. Wyłączyłam telefon, odłożyłam go na półkę nocną. Ułożyłam się wygodnie i już po chwili moje oczy były zamknięte, a ja zaczęłam marzyć oraz śnić.







______________________________________

Podoba się wam?
Bo mi tak. Chociaż za mało w nim JB.
Ale się nie dziwcie teraz będzie go jeszcze mnie.
Zaczną się najgorsze dni.
Będzie przykro, smutno.
Poleją się łzy.
Nic nie będzie już tak samo.
Ale te jeszcze kilka kolejnych rozdziałów będą normalne.
Potem dopiero zacznie się najgorsze :/,

poniedziałek, 10 czerwca 2013

REKLAMA BLOGA

SIEMA. TU JA DEZIA :) 

OTÓŻ ZAŁOŻYŁAM SOBIE BLOGA O ONE DIRECTION I CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ CZY TEŻ SPRAWDZIĆ CZY WAM BĘDZIE SIĘ PODOBAĆ I CZY PIAĆ DALEJ. 


http://safeandsound69.blogspot.com/



MAM NADZIEJE, ŻE WAM SIĘ SPODOBA <3


KOCHAM WAS ^_^  

Rozdział 20

- Ja ... - rzekł - Dobrze. Przyjaciele - dodał i uścisnął moją dłoń. Uśmiechnęłam się do niego sztucznie, chociaż on tego nie zauważył.
- No to ten. - powiedziałam puszczając jego dłoń. 
- Idziemy? Bo pewnie na nas czekają.
- Jasnee - mruknął. Wzięłam swoją walizkę raz torbę tak jak on i wyszliśmy z pomieszczenia. Drzwi od Turbus'a były już otwarte. W salonie stała Selena
- Kotku! - pisnęła podekscytowana
- Tylko nie Kotku! - warknął zły. Opuściłam ich wyszłam z Autobusu, ale nie było słychać żadnych pisków, krzyków fanek ponieważ tuż obok stał odrzutowiec. Westchnęłam. " To koniec, wracam do domu z mamą i Lily". Uśmiechnęłam się sama do siebie i spuściłam wzrok. To była na prawdę świetna przygoda, pamiętam jak jeszcze parę tygodni temu wchodziłam tu pierwszy raz to tutaj pierwszy raz gadałam z Justinem, to tutaj zrobiłam mu herbatę, to tutaj to się wszystko zaczęło, zakochałam się ale nie, to nie moja bajka. Oddałam walizkę Kenne'mu ( Nie wiedziałam jak to napisać xd ) i weszłam do odrzutowca. Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy już siedzieli. Jedno mnie zdziwiło. Lily znów siedziała z Fredo, pewnie moje i Justina słowa dały mu dużo do przemyślenia i wziął sprawy w swoje ręce. Moja mama siedziała ze scotter'em i gadali o czyś zawzięcie, że nawet mnie nie zauważyli. Gdy przeszłam kawałek, zauważyłam, że Lily się na mnie patrzy z Bananem na ryju, lecz po chwili jej wzrok powędrował w tył. Odwróciłam się napięcie i zobaczyłam Justina oraz Selenę, którzy trzymali się na ręce. Wzrok mój i Justina się spotkał. Uśmiechnęłam się do niego lekko, a on to odwzajemnił. Oboje zajęli mniejsze z tyłu. Odwróciłam się znów i poszłam na sam przód. Usiadłam sobie i odsłoniłam roletę. Mogłam zobaczyć wszystko. Nagle usłyszałam z głośników męski głos "Za 2 minuty startujemy, proszę zapiąć pasy, życzymy miłej podroży". Zaśmiałam się i zapięłam pasy. Wyjęłam z torebki mp4 i włożyłam słuchawki do uszów i puściłam piosenkę. Kilka sekund później wystartowaliśmy. Oparłam głowę o fotel i patrzałam się w niebo, które było obok mnie. Zatraciłam się w piosence. Zamknęłam oczy i od razu odleciałam


Oczami Bebsa . 

Ja ... - rzekłem - Dobrze. Przyjaciele - dodałam i uścisnąłem jej dłoń. Była taka delikatna. To koniec. Wiedziałem, że straciłem ją już na zawsze. Moje oczy były teraz jak szkoło. Wszystko było takie zamazane. Nie mogłem pozwolić by nawet jedna kropla moich łez spłynęła po policzku. Byłem na siebie wściekły, że powiedziałem " Tak" Ale nie mogłem już tego odwrócić. Wiem jedno. Chce żeby ta dziewczyna była szczęśliwa. Ze mną czy bez mnie. Obiecuje sobie od razu, że gdy jakiś chłopak ja skrzywdzi, będzie żałował do końca życia tego co zrobił.- No to ten. - powiedziała puszczając moją dłoń. 
- Idziemy? Bo pewnie na nas czekają.
- Jasnee - mruknąłem przeciągając. Wziąłem swoją walizkę i razem wyszliśmy z pokoju. Drzwi od Turbus'a były już otwarte. W salonie stała Selena. Zachciało mi się wymiotować na jej widok
- Kotku! - pisnęła podekscytowana
- Tylko nie Kotku! - warknąłem zły.
- No przestań się tak zachowywać - krzyknęła cicho łapiąc mnie za barki
- Weź mnie zostaw w spokoju - powiedziałem wściekły - I chodź już. Bo mnie denerwujesz - syknąłem. Chwyciłem ją za rękę i od razu poczułem odruch wymioty. Wyszliśmy z TurBusu i skierowaliśmy się w stronę odrzutowca. Oddaliśmy swoje walizki i weszliśmy do odrzutowca. Gdy weszliśmy już do kabiny gdzie znajdowała się cała reszta czyli cała moja załoga. Spojrzałem w przód gdzie stała Lexi i uśmiechała się do mnie, odwzajemniłem uśmiech. Starałem się pokazać, że nie jest mi z tym źle. Stała tak dziewczyna, która zmieniłam moje życie o 180 stopni. Wszystko się odwróciło  Zaufałem jej, zraniłem ją, potem odzyskałem a teraz jesteśmy tylko przyjaciółmi. Sam nie wiem czy wytrzymam bez niej. Te nasze kłótnie przed koncertami. To wszystko było takie piękne. Mogę przyznać, że ona się przed mą otworzyła. Na początku pamiętam patrzała na mnie nieśmiało, nie chciała się odezwać, ale widać, ze coś w niej pękło. Widać po niej, że nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka, któremu mogła zaufać. " Przestań myśleć bo ci się mózg zagrzeje" powiedziałem do siebie w myślach. Oparłem głowę o fotel i zamknąłem oczy udają się w głęboki sen.


KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

 OCZAMI LEXI.

Trzask. Otworzyłam szybko oczy i prawie się przewróciłam chociaż była przypięta do pasów. Obróciłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Kenneg.
- Czy ty musisz zawsze straszyć? - spytałam poddenerwowana - Wyspać się nie dasz. - wymamrotałam poprawiają się.
- Nie moja wina, że są turbulencje. - rzekł. a wtedy ja oniemiałam.
- Turbulencje? - spytałam półtonem
- Tak. Burza jest i pioruny - otworzył szeroko oczy machając dziwnie rękami
- Rozbijemy się! - cicho krzyknęłam po czym zakryłam usta dłońmi
- Spokojnie nie pierwszy i nie ostatni raz lecimy w burz. Nie rozbijemy się - oznajmił.
- To dobrze - wypuściłam powietrze z płuc i oparłam głowę o fotel.
- Czemu Justin jest taki wkurzony? - spytał
- Justin wkurzony? - zapytałam zdziwiona
- Nie, w sensie, że wszystkim dokucza ale zachowuje się tak jakoś nie jak on sam. Jest jakiś obojętny i spięty. Stanowczo coś mu się musiało stać. - powiedział. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Spał sobie, jego głowa była lekko pochylona w dół, a w uszach miał słuchawki.
- Nie, no moim zdaniem wygląda normalnie.- wzruszyłam ramionami
- Może, chyba że to ja jakoś dziwnie wyglądam. - rzekł
- No na pewno - dodałam przewracając oczami
- Dzięki Lexi. Jesteś bardzo miła.
- Ależ proszę bardzo. - powiedziałam z uśmiechem
- Jak ja was dziecioki nie cierpię - rzekł stanowczo. - A teraz idę spać. Jeśli będziesz łaskawa to obudź mnie kiedy dolecimy.
- Taaaa jasne, jeszcze ci frytki podam do tego - warknęłam, ale chyba tego nie usłyszał bo miał oczy zamknięte, a w dodatku chrapał. Odsłoniłam trochę roletę i zobaczyłam czarne niebo. Pełno deszczu oraz pioruny. Zawsze bałam się ich. Zasłoniłam roletę i włączyłam sobie piosenkę. Zaczęłam sobie wyobrażać jak to jest być dziewczyną Justina Bieber'a. Nigdy nie pomyślałabym, że go spotkam. Tak szczerze, nigdy nie widziałam, żadnej gwiazdy, chociaż mama pracowała z wieloma. Gdy rodzice się rozwiedli, chciałam zostać z mamą ale oboje rodzice stwierdzili, że lepiej będzie jeżeli zostanę u taty i oto się stało. Zostałam bez niczego. Tylko ja i tata, a potem doszła jeszcze ta zasrana macocha i jej dwie córki. Nigdy bym się nie spodziewała, że moje życie się tak potoczy. Ten chłopak obrócił je do góry nogami, ale nie przeszkadzało mi to. Nie wiem co się stanie jeśli wyjdę z tego samolotu, gdzie z mamą zamieszkamy. Nigdy się tak nie bała. Co jeśli bym musiała wrócić do taty? Na pewno bym uciekła. Pewnie każda dziewczyna bym mi zazdrościła ale ja sobie nie. Ponieważ niektóre dziewczyny, a raczej większość z nich ma obojgu rodziców przy sobie. Już bym wolała mieć normalnych rodziców, normalne życie niż praktycznie nie mieć nic. Jednak to nie ja wybierałam sobie kim będę, kogo córką będę. Bóg tak chciał to niech teraz ma, ale niech wie, że nie jestem tylko na jego rozkazy. Głośne chrapanie Kennego nie dało mi spokoju. Nie mogłam myśleć. Jego chrapanie było gorsze niż ryk Lwa lub dinozaura. Usta szeroko mu się otwierały. Włączyłam na maksa głośność w mp4 i przymknęła oczy.

________________________________________________

Takie sobie. Kolejne może będzie dłuższe. Na razie musicie się tylko tym nasycić ;)
Kocham was <3


wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 19

- Przecież ja żadnej dziewczynie nie kocham... - rzekł Justin 
- A mamę? - spytałam 
- Mama, przyjaciele oraz moja cała rodzina to jeden wielki wyjątek. Dziewczyny żadnej nie kocham. - odparł bez zastanowienia. 
- Aha. W takim razie ja jestem twoja najlepszą przyjaciółką - warknęłam i wymusiłam uśmiech na twarzy. Nie chciałam być jego przyjaciółką, chciałam być kimś więcej. 
- Już przecież 100 razy to powtarzałem. Ja nie mogę mieć teraz dziewczyny, bo media. Chce się po prostu skupić na karierze. - stwierdził. 
- I na udawaniu związku z Seleną - dodał Fredo, a wszystkie oczy skierowały się na niego. 
- Jeszcze to. Cały czas o tym zapominam. - powiedział wściekły i nieco smutny justin. 
- Dobra dzieci szykować się. Koniec męczącej przygody w Turbusie. 
- No w końcu ! - krzyknęłam podekscytowana.  Wstałam i poszłam do pokoju. Podeszłam do łóżka i je pościeliłam.  Gdy się odsunęłam do tyłu ktoś od razu mnie pociągnął w pasie, że przywarłam ciałe do czyjegoś ciała. Nawet nie musiałam się zastanawiać kto był za mną. Tylko Justin ma takie miłe dłonie. Pocałował mnie w szyję. Pierwsze co chciałam zrobić to zrzucić z niego wszystkie ubrania i rzucić się na niego, ale drugie co mi przyszło na myśl. On nie szuka związku lecz dobrej zabawy. Wyrwałam się z jego uścisku i stanęłam z nim twarzą w twarz. Jego wzrok był jakiś zdziwiony. 
- Coś zrobiłem nie tak? - spytał zmieszany drapiąc się po karku. 
- Nie. Ale wolę żebyś tak nie robił. - powiedziałam poważnie 
- Dlaczego? Przecież w nocy ci to nie przeszkadzało, jak się przytulaliśmy. 
- Nie chodzi mi o dzisiejszą noc. Tylko to, że - westchnęłam głęboko - Bo ty robisz wszystko na przekór. Czyli, że gdy ja myślę, że jest dobrze między nami oczywiście, to od razu coś się zaczyna dziać, czasami coś powiesz, że ja przestaje w to wierzyć. Nie chcę byś mnie skrzywdził. Już raz to zrobiłeś. Nie mam zamiaru przechodzi przez to jeszcze raz. Najlepiej od razu tu i teraz ustalmy kim chcemy dla siebie być. Nie chce się bawić w jakieś bezsensowne gierki. Całujemy się, a potem to mówisz jednak, że nie chcesz się w nic angażować i w dodatku mówisz to tak bez jakiegokolwiek  zastanowienia . Ty dobrze wiesz czego chcesz. Ja też wiem czego chcę. Ale nie zdobędziemy tego bawić się z zakochanych ludzi. Zakochanie polega na to by ludzie ze sobą byli by się kochali. A tu tego nie ma. - powiedziałam wszystko co leżało mi na sercu teraz czułam, że wszystko ze mnie spłynęło. 
- Masz rację. Powinniśmy od razu to ustalić. Ja nie chce cie ranić. Widzę jak cierpisz. To nie jest proste. Już raz się zakochałem nawet wiesz w kim. Kochałem ją  a ona mnie wykorzystywała tylko. Kiedy staczałem się w dół, nie radziłem sobie ona odchodziła, lecz kiedy wracały mi siły wracała by dalej się mną bawić. Ja nie zaufa dziewczynie od tak sobie. Nie potrafię zakochać się w dziewczynie po miesiącu znajomości. Ale ty. Ty jesteś inna. Taka słodka i niewinna. Gdybym cię zranił to sam bym potem cierpiał. Jesteś taka piękna. Wielu chłopaków na pewno chciało by z tobą być. Moja sława nie jest taka prosta. Gdybym miał tą dziewczynę ona nie miała by spokoju. Na portalach społecznościowych, na ulicy gdziekolwiek moje fanki by ją wyzywały, zawsze tak było. Jak byłem z Seleną ciągle słyszeliśmy jakieś wyzwiska kierowane do niej. Gdybyśmy spróbowali ze sobą być, na pewno byś psychicznie nie wytrzymała. One by znalazły sposób na to by cię zniszczyć. Więc wolę jeszcze poczekać ten pół roku minimalnie rok i wtedy dopiero zacząć działać. - odparł 
- No to wszystko wyjaśnia. - powiedziałam patrząc na swoje kapcie. 
- Co masz na myśli? - spytał.  Spojrzałam mu w oczy i przez chwilę w nie patrzałam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Bałam się przyznać przed samą sobą, że Justin zawrócił mi w sercu, ale nie mogła mu tego powiedzieć. Jedynym powodem było to że on nie chce mieć dziewczyny i na pewno za te pół roku czy rok ja nie byłabym jego dziewczyną. Zostało mi tylko jedno. 
- Przyjaciele? - spytałam wyciągają w jego stronę ręce. Moje serce zaczęło szybciej bić. Jego źrenice się powiększyły. Już nie było odwrotu, teraz tylko mógł mi odpowiedzieć Tak albo Nie. Patrzeliśmy się na siebie cały czas. Moja ręka trzęsła się jak galareta. 
- Ja... - rzekł ...........


_____________________________________________________________


Hahahaha a se macie glizdy kochane < 3 
Pewnie jesteście na mnie źli bo nie dokończyłam. Jak mówiła, teraz rozdziały będą krótsze. Wiem jestem zła. Ja to dobrze wiem = ) Ale chce żebyści wiedzieli, ze teraz będzie wiele męki, bólu oraz rozpaczy .... 
Tyle mogę powiedzieć ;p 

MEGADEZIA <3 

A se reklama

Elo. Założyłam sobie 

PHOTOBLOGA ..

Można komentować, polecać. Co tam chcecie < 3


Rozdział 18

Przyszedł do mnie z tacką na której były dwie szklanki soku oraz dwa talerze wypełnione jajeśniczką z makaronem. Usiadł obok mnie i podał mi jeden talerze w którym był zanurzony widelec. Wzięłam go chętnie i wtedy zaczęliśmy jeść w ciszy. Było tylko słychać jak czasami nasze widelce obijały się o talerz wywołując dziwny dźwięk. Żadne z nas się nie chciało odezwać. Gdy mój talerz był praktycznie pusty wzięłam szklankę z sokiem i wypiłam ją duszkiem. Odłożyłam talerz na tackę po czym wstałam i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu mojej walizki.
- Czego szukasz ? - spytał Justin przeżówajać w buzi swoje śniadanie
- Walizki. .- odpowiedziałam
- Są tam - wskazał miejsce w rogu na które nie spojrzałam
- Dzięki. - powiedziałam do niego z uśmiechem. Podeszłam do niej po czym otworzyłam ją i wzięłam pierwsze lepsze ciuchy z wierzchu oraz kosmetyczkę. Skierowałam się w stronę drzwi i gdy już naciskałam na klamkę odezwał się czyiś głos
- Gdzie idziesz? - spytał Justin
- Przebrać się? - spytałam pytaniem na pytanie
- Aha. No Okej . - powiedział i wrócił do swojego jedzenia. Przewróciłam oczami i wyszłam z pomieszczenia. W salonie siedziała praktycznie Lily, Fredo, Kenny który spał w najlepsze i  Selena, która mnie zignorowała i nawet się jej nie dziwię, niech się mnie boi. Przeszłam obok nich i weszłam do łazienki, która znajdowała się za kuchnią. Zdjęłam ciuchy z siebie i weszłam pod prysznic. Leciała z niego prawie, że zimna woda więc mój prysznic trwał jakieś 3 minuty. Gdy wyszłam szybko wytarła się i ubrałam. Mokre włosy wysuszyłam i wyprostowałam, a na koniec zrobiłam sobie lekki makijaż. Gdy wyszłam przed łazienką stał Justin
- Czy ty musisz mnie tak straszyć? - spytałam wkurzona. Już mnie to denerwowało, że ciągle mnie kontroluje.
- Ja tylko chciałem skorzystać z łazienki. - powiedział niewinnie .
- Nie ważne - machnęłam ręką i wyminęłam go. Weszła do salonu i usiadłam obok Lily. Od razu się do niej przytuliłam.
- Mam dość - westchnęłam
- W jakim sensie? - spytała bawiąc się moją ręką
- Tego jest już za dużo. Nie umiem sobie z tym poradzić. - westchnęła głęboko i przymrużyłam oczy.
- Zakochałaś się to normalne - powiedziała bez zastanowienia
- To nie prawda - sprzeciwiłam się marszcząc brwi.
- No jasne jasne, mnie możesz okłamywać, ale siebie to już za wiele. Z resztą ja wiem jak jest.
- No jasne, bo wy wszystko wiecie. Ale j też coś wiem. Was też do siebie ciągnie, ale ty Fredo - zwróciłam się do niego - Lubisz ją bardzo ale nie umiesz jej przeprosić. A ty - teraz spojrzałam na Lily - Ty to samo, tylko, że gorzej. Zamiast zapomnieć o tym co było i żyć dalej ty cały czas o tym myślisz.Może sama się w nim zakochałaś? - spytałam
- Ale nie rozumiesz, że ... - zamknęłam jej usta palcem
- Ty się lepiej zamknij bo mnie denerwujesz. Ja i Justin też byliśmy pijani i co? Stało się. Fredo tez był pijany, a jego popęd seksualny jest jeszcze gorszy niż Justina. - rzekłam na co Fredo się zaśmiał
- Ale co ja? - spytał Justin wchodząc do salonu
- Lexi mówi, że masz mniejszy popęd seksualny od Mnie - powiedział przez śmiech Fredo, a ja walnęłam się w czoło.
- No bo to jest prawda. Ja się nie bawię dziewczynami.Po mimo, że tyle za mną lata to ja i tak chce być z inną - wymamrotał Justin
- Przecież ja się dziewczynami nie bawię. Ty za to jesteś śmieciem, bo nie umiesz powiedzieć dziewczynie, że ją kochasz. - dodał Fredo.
- Przecież ja żadnej dziewczyny nie kocham ...


_________________________________________________________________________

Macie takie krótkie. Hahahah teraz będą tylko krótkie rozdziały.. KOCHAM WAS I PRZEPRASZAM .

CHCIAŁABYM ZAREKLAMOWAĆ SWOJEGO TUMBLR'A

http://mega-dezia.tumblr.com/

jak ktoś coś będzie chciał wiedziec na temat bloga, co się będzie działo w dalszych rozdziałach to pytajcie mnie na ask'u. Chętnie na wasze pytania odpowiem. Oczywiście wszystkie nie będę zdradzać. Bo wtedy to nie będzie niespodzianka. 

niedziela, 2 czerwca 2013

Przepraszam .

Przepraszam wszystkich. Miałam małe problemy w domu. Skończyłam szkołę, ale moje obowiązki są większe. Musiałam przestać tutaj pisać ponieważ moja mama nie radziła sobie z moim młodszym bratem, który się nie uczy i musiałam jej pomagać. Teraz mam nadzieję że wszystko się ułoży i będę dodawać rozdziały częściej. Bardzo przepraszam ;( Kocham Was < 3