sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 24

Trwaliśmy tak w milczeniu dobre parę minut. Patrzał się na mnie z szeroko otworzonymi oczami, że aż bałam się, że mu one wypadną.
- Naaaaa...... Praaaa. wdę ? - spytał jąkając się do mnie po czym odwrócił się tak, że patrzeliśmy sobie w oczy. Teraz sama nie wiedziałam jak się wykręcić, Jego oczy były jak iskierki, świeciły mocniej niż gwiazdy nocą na niebie. 
- Czy ty jesteś jakiś naiwny czy tylko udajesz? - spytałam 
- Chyba jestem naiwny- powiedział 
- To był tylko żart. Może i nie jesteś mi obojętny i coś mnie do ciebie ciągnie ale nie żeby aż tak. Na proszę cię - uderzyłam go w ramię. 
- Ach to tak jest. - powiedział półszeptem - Więc wiesz... - przeciągał 
- Co wiem? - spytałam 
- Teraz musisz ponieść karę! - krzyknął i rzucił się na nie z rękami.Tak że ja leżałam a on siedział na mnie okrakiem. Zaczął mnie gilgotać. Wiłam się jak wąż na każde możliwe strony. 
- Justin.. proszę ...... przestań.... bo.... nie ..... wytrzyma ... - powiedziałam a raczej krzyczałam ze śmiechu. Przestał mnie gilgotać. 
- To powiedz - rzekł 
- Ale co? - spytałam 
- Że mnie kochasz 
- Nie, nie ma mowy. - mruknęłam. 
- W takim razie nie mam innego wyjścia. - stwierdził i zanim coś powiedziałam on znów zaczął mnie gilgotać. - Nigdy nie zadzieraj z Bieberem. - wrzasnął przez zaciśnięte zęby. 
- Justin przestań proszę cię. Tak bardzo cię kocham, bardzo tylko przestań. - łzy leciały już po moich policzkach. Przestał mnie gilgotać. 
- Powtórz to tak bym wyraźnie usłyszał. - szepnął mi do ucha, tak że przeszedł przez mnie przyjemny dreszcz. Przymrużyłam oczy i westchnęłam 
- Kocham cię noo ty cymbale jeden. - powiedział. 
- Ja ciebie też kocham - szepnął, po czym przegryzł płatek mojego ucha. Jenak po chwili przeniósł wzrok na mnie. Znów spojrzeliśmy sobie w oczy. Wiedziałam do czego zaraz dojdzie. On chyba też to wiedział. Spojrzał na moje usta które lekko się otworzyły. Kilka sekund później złączył nasze usta. Oplotłam go nogami wokół bioder i przycisnęłam bliżej siebie. Teraz musiałam uważać tylko by nie poniosły mnie emocje. Nasze języki walczyły o dominację. Jego słodkie a zarazem miękkie usta doprowadzały mnie do szaleństwa. Jęknęłam cicho w jego usta kiedy poczułam, że jego ręka znajduje się pod moją bluzką i zmierza do stanika. On uśmiechnął się w moje usta i jeszcze bliżej przysunął się do mnie. Poczułam się coś twardego ociera się o moje krocze. Nie przeszkadzało mi to, jednak z jednej strony czułam się niezręcznie, bo jeszcze nigdy nie byłam z chłopakiem tak blisko. Oboje nie przestawaliśmy się całować. Jednak po chwili oboje nie mogliśmy już oddychać więc oderwaliśmy się od siebie i zaczerpnęliśmy świeżego powietrza. Odchyliłam głowę do tyłu tak by nie patrzeć Justinowi. Czułam się niezręcznie.  


Oczami bebsa. 

To co się przed chwilą wydarzyło, a miałem na myśli ocieranie się o nią. Sam nie wiem co mnie napadło tak po prostu nie miałem sił walczyć. W pewnym momencie myślałem, że mnie spoliczkuje i ucieknie ale nie stało się tak. Patrzałem na nią. Lecz po chwili poczułem jak coś wibruje w moich spodnia. I było słychać jakieś głowy na korytarzu. Lexi puściłam mnie. I wygodnie ułożyła się na moich łóżku. Za to ja usiadłem Wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Fredo więc od razu nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Kilka sekund później znów zaczął wibrować, a ja znów nacisnąłem czerwoną słuchawkę i w tym momencie wyłączyłem telefon i odłożyłem na nocną półkę. 
- Juuuustin - przeciągnęła moje imię. 
- Słucham? - spytałam patrząc się w jeden punkt. 
- Nie mów słucham bo cię wyrucham - palnęła, a ja od razu na nią spojrzałem
- To dawaj - zaśmiałem się. 
- Nie. - odpowiedziałam cicho i spojrzała się na swoje ręce. Przegryzła dolą wargę i znów na mnie spojrzała. Była, jest i będzie jak obrazek w który mógłbym się patrzeć cały czas - Czemu się tak na mnie patrzysz? Jestem brudna czy co? - spytała zasłaniając twarz dłońmi.
- Nie. Po prostu hipnotyzujesz mnie i nie mogę przestać się na ciebie patrzeć. - odpowiedziałem na co ona jęknęła i przewróciła oczami.
- Tsaa jasne. A tak na serio to sory za to przed chwilą. Poniosło mnie. - wymamrotała
- Nie musisz przepraszać. Mi się podobało. - stwierdziłem. Znów nastała między nami cisza. - Idziemy na dół. Oni już pewnie pojechali. - dodałem po chwili.
- Okey - odparłam schodząc z łóżka. Jednak kiedy miałam zamiar otworzyć drzwi od Justina pokoju on to zrobił za mnie. - Dziękuję lokaju - zaśmiałam się słodko wychodząc z jego pokoju, na co on wywrócił oczami. Tym razem powolnie zeszliśmy po schodach na dół.
- Jestem ciekawa jak będą się bez nas bawić. Już widzę ich miny kiedy się skapną, że nas tam nie ma z nimi. - powiedziałam wchodząc jako pierwsza do salonu. - Wiesz co? - spytałam, a on tylko kiwną głową - Pozwolę ci wybrać nawet filmy jakie będziemy oglądać. - uśmiechnęłam się do niego.
- Oj dziękuję za pozwolenie. - westchnął głośno i podszedł do wielkiej szafy z filmami. Zaczął je praktycznie wszystkie przeglądać.
- Dobra, to ja idę zrobić coś do picia i jedzenie. - rzekłam, lecz on nic nie powiedział. Wstałam więc i powędrowałam do kuchni, gdzie był scoot i moja mama.
- Hej co robicie? - spytałam nawet na nich nie patrząc.
- A siedzimy sobie i rozmawiamy o trasie.- powiedziałam mama
- Ej a czy wy nie mieliście iść na jakąś imprezę? - zapytał scoot
- Nooo mieliśmy. Ale jakoś tak się stało, że nie poszliśmy. - odpowiedziałam. - Z resztą nie ważne - dodałam. Zrobiłam popcorn oraz nalałam  nam colę do dużych szklanek i wyszłam zanim oboje zaczęliby zadawać jakieś głupie pytania. Wyszłam do salonu a to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.


__________________________________________________________

Dobra, macie tak na szybko. Bo sama nie wiem co miałby tu jeszcze napisać. Z resztą nie mam chęci pisać dalej tego bloga. Jednak chce żebyście wiedzieli jak ich życie się potoczy. Mam wizje, już chce pisać ale nigdy nie wiem co. Dajcie mi jakieś pomysły. W też musicie się w to angażować. A nie piszecie, że chcecie dalsze rozdziały. Tak się nie da. Na prawdę się staram. Ale zrozumcie to, że ja nie będę tu 24/7, bo ja też mam swoje życie. No a, po za tym teraz mam kłopoty z dostaniem się do szkoły przez jedno głupie podanie i muszę czekać i kontaktować się z nimi. Więc ja nie wiem jak to będzie. Teraz w poniedziałek znów jadę do babci na tydzień gdzie będą moje dwie małe kuzynki i będę musiała się nimi zająć. Potem może pojadę jeszcze do Gdynii na tydzień i tak miną wakacje. 

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 23

Oczami Justina.

Leżeliśmy już tak od dłuższego czasu. Nagle patrzę, a tu Lexi śpi. Przyznam zdziwiło mnie to, ale miło się leżało na jej brzuchu. Jeszcze w dodatku trzymała rękę na moich włosach. Wstałem po ciuchu. Zdjąłem jej buty z nóg i wygodnie przesunąłem ją na środek łóżka. Zacmokała ustami i przytuliła się do poduszki. Zaśmiałem się. Przykryłem ją kocem. Wziąłem kilka pudeł i wszystkie na raz otworzyłem. Zacząłem wykładać z nich różne książki, albumy, pamiątki, figurki i inne jej pierdoły. Poukładałem wszystko na szafkach. Po skończonej pracy wyszedłem po cichu z jej pokoju. Akurat wtedy zobaczył mnie Fredo.
- Stary idziemy dzisiaj na tą imprezę? - spytał
- Nie. Idź sam z Lily. - powiedziałem
- Dlaczego? - ponownie zapytał
- Bo zostaje z Lexi w domu, chcemy pobyć sami. - rzekłem wkurzony.
- Ooo będzie się działo. Stary trzeba było tak od razu mówić. - odparł.
- Niczego nie będzie. - powiedziałem stanowczo - Ona nie jest łatwa. Będziemy tylko filmy oglądać i może się przytulać. - dodałem i wyminąłem go ale te zaczął iść za mną.
- Słyszałem wszytko co powiedziałeś Lexi wtedy w kuchni. Stary jestem z ciebie dumny. - powiedział wchodząc ze mną do windy
- Spoko - wymamrotałem
- Będzie coś? - spytał
- Nie wiem. - powiedziałem - Może - dodałem po chwili. - To było na prawdę dziwne. Musiałem udawać jej przyjaciela, myśląc, że ona nic do mnie nie czuje, a tu proszę powiedziała ta tylko dlatego, żeby był szczęśliwy. Ale i tak raczej to nie pomogło. Na szczęście sobie wszystko wyjaśniliśmy i jest dobrze - powiedziałem
- Okey - odparł pisząc sms's
- A u ciebie jak ta sprawy sercowe? - spytałem
- Dobrze. Sam się zdziwiłem, że tak szybko mi do łóżka wskoczyła. - rzekł z dziwną miną. - Myślałem, że ty pierwszy zaliczysz Lexi.
- Niczego nie będę zarywać - powiedziałem sucho i zacisnąłem pięści.
- Spoko spoko. Tylko się nie denerwuj.
- Ja się nie denerwuję - wymamrotałem wychodząc z windy.
- Dobra stary, chodź coś zjemy i idziemy się przejść. - powiedział klepiąc mnie po plecach.
- Niech ci będzie - powiedziałem wchodząc do kuchni.
- A tak apropo, nie mieliśmy iść dzisiaj z Seleną na spacer? - spytał wyciągając garnek.
- Była mała zmiana planów. Musiałem pomóc lexi układać ciuchy. - machnąłem ręką.
- Robimy spaghetti ? - spytał
- Tak - odpowiedziałem. Wyciągnęliśmy potrzebne składniki i zaczęliśmy bawić się w kucharzy. Po pół godzinie obiad był zrobiony. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Może Lily namówi Lexi by poszła tez na imprezę, to by się wzięło parę osób jeszcze i by się zrobiło tak, że one by weszły pierwsze kilka minut przed nami, a potem my i byśmy się spiknęli. Nie chce iść sam z Lily.
- No nie wiem. Lexi na pewno się nie zgodzi. Z resztą śpi, a ja nie chce żeby tam ktoś wchodził i budził ją. Niech odpocznie. Jak się obudzi to może lily z nią pogadać, ale żeby na nią nie naciskała. - powiedziałem a wtedy do kuchni weszła Lily, świeża, ładna i w ogóle.
- Ooooo obiad! - krzyknęła podekscytowana. Nałożyła sobie na talerz więcej jedzenia niż ja i usiadła obok Fredo. Stykali się ranieniami aż mi się niedobrze zrobiło.
- Będziesz mogła namówić jakoś Lexi żeby poszła z nami na imprezę? - spytał Fredo, a ja przewróciłem oczami - Bo inaczej Justin nie pójdzie, a ja nie chce sam iść.
- Mogę popróbować. - powiedziała przełykając obiad.
- Co popróbować? - z myśli wyrwał mnie słodki głosik. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem Lexi przecierającą oczy. Stała taka delikatna jak porcelanowa lalka, w pogniecionych ciuchach i rozwalonym koku. Bałem się, że coś jej się stanie.
- Idziesz z nami na imprezę? - spytała Lily
- Nie. - odpowiedziała bez zastanowienia
- Dlaczego? - spytała ponownie lily
- Bo na dzisiejszy wieczór mam inne plany. - mruknęła niezadowolona. Wzięłą talerz i zaczeła sobie nakładać sphagetti po czym usiadła obok mnie
- Weź nam tego nie rób. Jeżeli ty nie pójdziesz to Jb też nie idziesz. A chce żeby poszedł. To nasza druga noc po powrocie. Wczoraj nigdzie nie byliśmy. Proszę cię Lexi. - błagał Fredo.
- Jeżeli ona nie chce to jej nie ... - zacząłem
- Niech wam będzie.- machnęła ręką i zabrała się za jedzenie

Z perspektywy Lexi .

Gdy się obudziłam nic mi się już nie chciało. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pomieszczeniu drapiąc się po karku. Wstałam, założyłam na siebie buty i wyszłam z pokoju. Weszłam do windy, a po chwili była już na dole. W tym momencie zobaczyłam scootera.
- Siema scoot ! - krzyknęłam do niego zaspana.
- Ooo cześć. A co ty dopiero wstałaś? - spytał zdziwiony.
- Nie no co ty. Sprzątaliśmy w moim pokoju i tak jakoś wyszło, że położyliśmy się potem i ja zasnęła a gdy się obudziłam tego pacana nie było. - wymamrotałam - A ty co robisz? - spytałam po chwili
- A no zaraz jadę do Studia. Muszę załatwić parę spraw i jutro już Jb będzie nagrywać nowe piosenki. - powiedział
- Ale fajnie. - rzekłam podekscytowana.
- Ale pojedziesz ze mną pierwsza. Potem Justin z Seleną przyjedzie. - mruknął.
- To lepiej nie. - wymusiłam uśmiech na twarzy. - Potem sobie jeszcze ktoś coś pomyśli i będzie afera. - powiedziała.
- No jak chcesz. - powiedział - A ty co dzisiaj będziesz robiła? - spytał zaciekawiony
- Będę z Jussem oglądała filmy. - odparłam
- Ej, a Justin nie miał dzisiaj iść na jakąś imprezę? - spytał
- Miał. Ale woli zostać ze mną niż patrzeć jak Alfredo obściskuje się z Lily. - stwierdziłam
- Wiesz, że oni w nocy ze sobą....
- Tak wiem . - zaśmiałam się, a on razem ze mną. - Dobra idę bo jestem głodna.
- No idź śpiochu - powiedział i poszedł w inną stronę. Zaczęłam iść w stronę kuchni. Nagle usłyszałam jakieś głosy i gdy weszłam do kuchni zauważyła całą boską trójkę.
- Mogę popróbować. - odezwała się lily.
- Co popróbować? - spytałam.
- Idziesz z nami na imprezę? - spytała Lily
- Nie. - odpowiedziałam bez zastanowienia
- Dlaczego? - spytała ponownie lily
- Bo na dzisiejszy wieczór mam inne plany. - mruknęłam niezadowolona. Wzięłam talerz i zaczęłam sobie nakładać sphagetti po czym usiadłam obok Justina.
- Weź nam tego nie rób. Jeżeli ty nie pójdziesz to Jb też nie idziesz. A chce żeby poszedł. To nasza druga noc po powrocie. Wczoraj nigdzie nie byliśmy. Proszę cię Lexi. - błagał Fredo.
- Jeżeli ona nie chce to jej nie ... - zaczął Juju ale mu przerwałam
- Niech wam będzie.- machnęła ręką i zabrała się za jedzenie
- Jest! - krzyknął Fredo - Idziemy na imprezę. - dodał po chwili.
- Weź się nie wydzieraj - powiedział wkurzony bieber.
- Spoko, spoko już jestem cicho. - rzekł podnosząc ręce w goście, że się poddaje. - Idę się szykować.
- Tak będzie najlepiej - szepnęłam do siebie tak, że tylko Justin to usłyszał i zaśmiał się. Po kilku minutach Lily już nie było. Wolałam się nie odzywać do niej, chociaż tak jak ona wiedziałam, że czeka nasz poważna rozmowa. Siedziałam tam mieszając widelcem w talerzu, obok siedział Justin który popijał Herbatkę.
- Dzięki a posprzątanie do końca pokoju - powiedziałam z uśmiechem na twarzy patrząc się na niego.
- Nie ma za co. Przynajmniej mogłem pooglądać twoje zdjęcia z dzieciństwa - rzekł - wyglądałaś bardzo uroczo - szepnął mi do uszka, a mnie przeszedł miły dreszczyk
- Nie podlizuj się. To nic nie da Bieber - walnęłam go w ramię.
- Przecież ja nic nie robię. Grzeczny jestem. Pomogłem ci posprzątać. A ty mnie bijesz. - odparł z miną szczeniaczka
- Przepraszam. Wystarczy? - spytałam
- Nie chce. Buziaczka. O tutaj - wskazał na policzek. Przewróciłam oczami i przybliżyłam usta do jego policzka. Gdy już prawie go cmoknęłam on odwrócił głowę i w tej chwili pocałowałam go w te jego miękkie usta.
- Porąbaniec - syknęła odsuwając się od niego.
- I tak wiem, że mnie kochasz kochanie - uśmiechnął się łobuzersko Bebs. Nastała między nami cisza. Ja jadłam nadal obiad a on udawał, że pije herbatę lecz ja wiedziałam, że on coś do mnie jeszcze ma. - A tak w ogóle - zaczął - Jak nie chcesz iść na tą  imprezę to nie musisz. Nikt nie będzie cię zmuszał.
- Szczerze, to nie chce mi się iść. Wolę posiedzieć w domu tutaj. Z tobą. A nie zabawiać się z jakimiś typami. - powiedziałam poważnie
- W takim razie mam plan - powiedział justin - dokończ to i idziemy do mnie do pokoju. - dodał. Zrobiłam to co kazał. Czyli szybko dokończyłam swój obiad i odstawiłam do zmywarki.
- No więc jaki jest twój genialny plany? - spytałam.
- Zajebisty, ale musimy być cicho. - szepnął. Złapał mnie za rękę tak mocno, że nie mogłam się wyrwać. Szliśmy po woli jak jacyś tajni agenci. Dziwnie się czułam. Weszliśmy do widny.
- Co ty żeś wymyślił? - syknęłam zła
- Zobaczysz - oświadczył
- Gówno zobaczę - powiedziałam wkurzona jeszcze bardziej.
- Oj nie złość się księżniczko. - szepnął mi znów do uszka.
- Zamknij się - warknęłam. Przez dalszą jazdę windą justin już się nie odzywał. Gdy dojechaliśmy na sam szczyt. Wyszliśmy z windy i od razu skierowaliśmy się do o dziwo Justina pokoju, w którym jeszcze nie była. Gdy weszłam jego pokój był całkiem inny niż mój. Miał okrągłe łóżko, ale ono stało przy ścianie. Pokoju był jasno filetowy.
- No i co będziemy w nim robić? - spytałam poddenerwowana
- Ukrywać się. - rzekł
- Przed kim?
- Przed Alfredo i Lily. Skoro ani ty ani ja nie chcemy iść na tą głupią imprezę to się schowamy u mnie w pokoju i za jakiś czas napisze Fredo esmesa że my już pojechaliśmy na imprezę i się świetnie bawimy. Wtedy oni też pojadą i będziemy mieli dom dla siebie. Bo z czego wiem twoja mam gdzieś poszła z moją mamą, mojego rodzeństwa nie ma bo jest z tatą. Kenny na pewno pojedzie z Fredo, scoota też chyba nie ma. Z resztą on to ma pełne ręce roboty. - powiedział. - Więc będziemy sami - dodał
- Spoko plan, ale możesz puścić już moją rękę. Bo mam całą spoconą. - wymamrotałam podnosząc i pokazując mu nasze splecione dłonie.
- A no tak, sory - puścił moją dłoń, a ja wytarłam ją o spodnie. Podeszłam do drzwi. - Gdzie idziesz? - spytał
- Do drzwi, by je zamknąć. Sory ale nie mam zamiaru być zdemaskowana. W każdej chwili Fredo lub Lily mogą tu wejść i po naszym a raczej twoim zacnym planie. - powiedziałam przekręcając klucz w drzwiach.
- Też racja - odparł siadając na łóżku. Nie wiem co mnie napadło, ale usiadłam na łóżku tuż za Juistinem i przytuliłam się do niego od tyłu.
- Bieber - szepnęłam po krótkiej chwili.
- Hymmm - spytał zamyślony
- Kocham cię - ponownie szepnęłam zakrywając twarz w jego plecach.....


________________________________________

A macie niespodziankę. Ale teraz tak na poważnie. Następny rozdział będzie dopiero w przyszły poniedziałek ponieważ stwierdziłam, że nie zdążyłabym go dodać w piątek gdyż już rano wyjeżdżam na wakacje. Na tydzień i wracam dopiero w następny czwartek lub piątek. 24 rozdział zacznę pisać w swoi specjalny zeszycie. Będę go pisać w każdej wolnej chwili. :)

Na pewno chcecie wiedzieć co będzie dalej ale i tak wam nie powiem < 3

Kocham was Aniołki : * 

środa, 3 lipca 2013

Zła wiadomość.

Jako, że są wakacje. Muszę odpoczywać. Rozdziały nie będą pojawiać się często ponieważ, mój tata zmieniał internet no i coś sie pokićkało w nim i tylko u mamy w pokoju działa wszystko sprawnie, a na moim i siostry laptopie to nie ma internetu. Dlatego też jak będę miała tylko czas to będę wchodzić na kompa mamy. Jak na razie to wcale tego czasu nie mam ponieważ jeżdżę w tą i z powrotem. A to do mamy do pracy, a to na lotnisko z tatą. Bo teraz robi się straszne zamieszanie na lotnisku w Gdańsku. Wczoraj musieliśmy z tata jechać o 21 i wróciliśmy po 4. Nic prawie nie spałam w samochodzie. A za 9 dni jedziemy nad może, więc też trzeba się przygotowywać. Mam nadzieje, że uda połączyć mi się wakacje razem z blogiem a jak nie to będę musiała go zawiesić na czas nieokreślony.