Oczami Justina.
Leżeliśmy już tak od dłuższego czasu. Nagle patrzę, a tu Lexi śpi. Przyznam zdziwiło mnie to, ale miło się leżało na jej brzuchu. Jeszcze w dodatku trzymała rękę na moich włosach. Wstałem po ciuchu. Zdjąłem jej buty z nóg i wygodnie przesunąłem ją na środek łóżka. Zacmokała ustami i przytuliła się do poduszki. Zaśmiałem się. Przykryłem ją kocem. Wziąłem kilka pudeł i wszystkie na raz otworzyłem. Zacząłem wykładać z nich różne książki, albumy, pamiątki, figurki i inne jej pierdoły. Poukładałem wszystko na szafkach. Po skończonej pracy wyszedłem po cichu z jej pokoju. Akurat wtedy zobaczył mnie Fredo.
- Stary idziemy dzisiaj na tą imprezę? - spytał
- Nie. Idź sam z Lily. - powiedziałem
- Dlaczego? - ponownie zapytał
- Bo zostaje z Lexi w domu, chcemy pobyć sami. - rzekłem wkurzony.
- Ooo będzie się działo. Stary trzeba było tak od razu mówić. - odparł.
- Niczego nie będzie. - powiedziałem stanowczo - Ona nie jest łatwa. Będziemy tylko filmy oglądać i może się przytulać. - dodałem i wyminąłem go ale te zaczął iść za mną.
- Słyszałem wszytko co powiedziałeś Lexi wtedy w kuchni. Stary jestem z ciebie dumny. - powiedział wchodząc ze mną do windy
- Spoko - wymamrotałem
- Będzie coś? - spytał
- Nie wiem. - powiedziałem - Może - dodałem po chwili. - To było na prawdę dziwne. Musiałem udawać jej przyjaciela, myśląc, że ona nic do mnie nie czuje, a tu proszę powiedziała ta tylko dlatego, żeby był szczęśliwy. Ale i tak raczej to nie pomogło. Na szczęście sobie wszystko wyjaśniliśmy i jest dobrze - powiedziałem
- Okey - odparł pisząc sms's
- A u ciebie jak ta sprawy sercowe? - spytałem
- Dobrze. Sam się zdziwiłem, że tak szybko mi do łóżka wskoczyła. - rzekł z dziwną miną. - Myślałem, że ty pierwszy zaliczysz Lexi.
- Niczego nie będę zarywać - powiedziałem sucho i zacisnąłem pięści.
- Spoko spoko. Tylko się nie denerwuj.
- Ja się nie denerwuję - wymamrotałem wychodząc z windy.
- Dobra stary, chodź coś zjemy i idziemy się przejść. - powiedział klepiąc mnie po plecach.
- Niech ci będzie - powiedziałem wchodząc do kuchni.
- A tak apropo, nie mieliśmy iść dzisiaj z Seleną na spacer? - spytał wyciągając garnek.
- Była mała zmiana planów. Musiałem pomóc lexi układać ciuchy. - machnąłem ręką.
- Robimy spaghetti ? - spytał
- Tak - odpowiedziałem. Wyciągnęliśmy potrzebne składniki i zaczęliśmy bawić się w kucharzy. Po pół godzinie obiad był zrobiony. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Może Lily namówi Lexi by poszła tez na imprezę, to by się wzięło parę osób jeszcze i by się zrobiło tak, że one by weszły pierwsze kilka minut przed nami, a potem my i byśmy się spiknęli. Nie chce iść sam z Lily.
- No nie wiem. Lexi na pewno się nie zgodzi. Z resztą śpi, a ja nie chce żeby tam ktoś wchodził i budził ją. Niech odpocznie. Jak się obudzi to może lily z nią pogadać, ale żeby na nią nie naciskała. - powiedziałem a wtedy do kuchni weszła Lily, świeża, ładna i w ogóle.
- Ooooo obiad! - krzyknęła podekscytowana. Nałożyła sobie na talerz więcej jedzenia niż ja i usiadła obok Fredo. Stykali się ranieniami aż mi się niedobrze zrobiło.
- Będziesz mogła namówić jakoś Lexi żeby poszła z nami na imprezę? - spytał Fredo, a ja przewróciłem oczami - Bo inaczej Justin nie pójdzie, a ja nie chce sam iść.
- Mogę popróbować. - powiedziała przełykając obiad.
- Co popróbować? - z myśli wyrwał mnie słodki głosik. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem Lexi przecierającą oczy. Stała taka delikatna jak porcelanowa lalka, w pogniecionych ciuchach i rozwalonym koku. Bałem się, że coś jej się stanie.
- Idziesz z nami na imprezę? - spytała Lily
- Nie. - odpowiedziała bez zastanowienia
- Dlaczego? - spytała ponownie lily
- Bo na dzisiejszy wieczór mam inne plany. - mruknęła niezadowolona. Wzięłą talerz i zaczeła sobie nakładać sphagetti po czym usiadła obok mnie
- Weź nam tego nie rób. Jeżeli ty nie pójdziesz to Jb też nie idziesz. A chce żeby poszedł. To nasza druga noc po powrocie. Wczoraj nigdzie nie byliśmy. Proszę cię Lexi. - błagał Fredo.
- Jeżeli ona nie chce to jej nie ... - zacząłem
- Niech wam będzie.- machnęła ręką i zabrała się za jedzenie
Z perspektywy Lexi .
Gdy się obudziłam nic mi się już nie chciało. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pomieszczeniu drapiąc się po karku. Wstałam, założyłam na siebie buty i wyszłam z pokoju. Weszłam do windy, a po chwili była już na dole. W tym momencie zobaczyłam scootera.
- Siema scoot ! - krzyknęłam do niego zaspana.
- Ooo cześć. A co ty dopiero wstałaś? - spytał zdziwiony.
- Nie no co ty. Sprzątaliśmy w moim pokoju i tak jakoś wyszło, że położyliśmy się potem i ja zasnęła a gdy się obudziłam tego pacana nie było. - wymamrotałam - A ty co robisz? - spytałam po chwili
- A no zaraz jadę do Studia. Muszę załatwić parę spraw i jutro już Jb będzie nagrywać nowe piosenki. - powiedział
- Ale fajnie. - rzekłam podekscytowana.
- Ale pojedziesz ze mną pierwsza. Potem Justin z Seleną przyjedzie. - mruknął.
- To lepiej nie. - wymusiłam uśmiech na twarzy. - Potem sobie jeszcze ktoś coś pomyśli i będzie afera. - powiedziała.
- No jak chcesz. - powiedział - A ty co dzisiaj będziesz robiła? - spytał zaciekawiony
- Będę z Jussem oglądała filmy. - odparłam
- Ej, a Justin nie miał dzisiaj iść na jakąś imprezę? - spytał
- Miał. Ale woli zostać ze mną niż patrzeć jak Alfredo obściskuje się z Lily. - stwierdziłam
- Wiesz, że oni w nocy ze sobą....
- Tak wiem . - zaśmiałam się, a on razem ze mną. - Dobra idę bo jestem głodna.
- No idź śpiochu - powiedział i poszedł w inną stronę. Zaczęłam iść w stronę kuchni. Nagle usłyszałam jakieś głosy i gdy weszłam do kuchni zauważyła całą boską trójkę.
- Mogę popróbować. - odezwała się lily.
- Co popróbować? - spytałam.
- Idziesz z nami na imprezę? - spytała Lily
- Nie. - odpowiedziałam bez zastanowienia
- Dlaczego? - spytała ponownie lily
- Bo na dzisiejszy wieczór mam inne plany. - mruknęłam niezadowolona. Wzięłam talerz i zaczęłam sobie nakładać sphagetti po czym usiadłam obok Justina.
- Weź nam tego nie rób. Jeżeli ty nie pójdziesz to Jb też nie idziesz. A chce żeby poszedł. To nasza druga noc po powrocie. Wczoraj nigdzie nie byliśmy. Proszę cię Lexi. - błagał Fredo.
- Jeżeli ona nie chce to jej nie ... - zaczął Juju ale mu przerwałam
- Niech wam będzie.- machnęła ręką i zabrała się za jedzenie
- Jest! - krzyknął Fredo - Idziemy na imprezę. - dodał po chwili.
- Weź się nie wydzieraj - powiedział wkurzony bieber.
- Spoko, spoko już jestem cicho. - rzekł podnosząc ręce w goście, że się poddaje. - Idę się szykować.
- Tak będzie najlepiej - szepnęłam do siebie tak, że tylko Justin to usłyszał i zaśmiał się. Po kilku minutach Lily już nie było. Wolałam się nie odzywać do niej, chociaż tak jak ona wiedziałam, że czeka nasz poważna rozmowa. Siedziałam tam mieszając widelcem w talerzu, obok siedział Justin który popijał Herbatkę.
- Dzięki a posprzątanie do końca pokoju - powiedziałam z uśmiechem na twarzy patrząc się na niego.
- Nie ma za co. Przynajmniej mogłem pooglądać twoje zdjęcia z dzieciństwa - rzekł - wyglądałaś bardzo uroczo - szepnął mi do uszka, a mnie przeszedł miły dreszczyk
- Nie podlizuj się. To nic nie da Bieber - walnęłam go w ramię.
- Przecież ja nic nie robię. Grzeczny jestem. Pomogłem ci posprzątać. A ty mnie bijesz. - odparł z miną szczeniaczka
- Przepraszam. Wystarczy? - spytałam
- Nie chce. Buziaczka. O tutaj - wskazał na policzek. Przewróciłam oczami i przybliżyłam usta do jego policzka. Gdy już prawie go cmoknęłam on odwrócił głowę i w tej chwili pocałowałam go w te jego miękkie usta.
- Porąbaniec - syknęła odsuwając się od niego.
- I tak wiem, że mnie kochasz kochanie - uśmiechnął się łobuzersko Bebs. Nastała między nami cisza. Ja jadłam nadal obiad a on udawał, że pije herbatę lecz ja wiedziałam, że on coś do mnie jeszcze ma. - A tak w ogóle - zaczął - Jak nie chcesz iść na tą imprezę to nie musisz. Nikt nie będzie cię zmuszał.
- Szczerze, to nie chce mi się iść. Wolę posiedzieć w domu tutaj. Z tobą. A nie zabawiać się z jakimiś typami. - powiedziałam poważnie
- W takim razie mam plan - powiedział justin - dokończ to i idziemy do mnie do pokoju. - dodał. Zrobiłam to co kazał. Czyli szybko dokończyłam swój obiad i odstawiłam do zmywarki.
- No więc jaki jest twój genialny plany? - spytałam.
- Zajebisty, ale musimy być cicho. - szepnął. Złapał mnie za rękę tak mocno, że nie mogłam się wyrwać. Szliśmy po woli jak jacyś tajni agenci. Dziwnie się czułam. Weszliśmy do widny.
- Co ty żeś wymyślił? - syknęłam zła
- Zobaczysz - oświadczył
- Gówno zobaczę - powiedziałam wkurzona jeszcze bardziej.
- Oj nie złość się księżniczko. - szepnął mi znów do uszka.
- Zamknij się - warknęłam. Przez dalszą jazdę windą justin już się nie odzywał. Gdy dojechaliśmy na sam szczyt. Wyszliśmy z windy i od razu skierowaliśmy się do o dziwo Justina pokoju, w którym jeszcze nie była. Gdy weszłam jego pokój był całkiem inny niż mój. Miał okrągłe łóżko, ale ono stało przy ścianie. Pokoju był jasno filetowy.
- No i co będziemy w nim robić? - spytałam poddenerwowana
- Ukrywać się. - rzekł
- Przed kim?
- Przed Alfredo i Lily. Skoro ani ty ani ja nie chcemy iść na tą głupią imprezę to się schowamy u mnie w pokoju i za jakiś czas napisze Fredo esmesa że my już pojechaliśmy na imprezę i się świetnie bawimy. Wtedy oni też pojadą i będziemy mieli dom dla siebie. Bo z czego wiem twoja mam gdzieś poszła z moją mamą, mojego rodzeństwa nie ma bo jest z tatą. Kenny na pewno pojedzie z Fredo, scoota też chyba nie ma. Z resztą on to ma pełne ręce roboty. - powiedział. - Więc będziemy sami - dodał
- Spoko plan, ale możesz puścić już moją rękę. Bo mam całą spoconą. - wymamrotałam podnosząc i pokazując mu nasze splecione dłonie.
- A no tak, sory - puścił moją dłoń, a ja wytarłam ją o spodnie. Podeszłam do drzwi. - Gdzie idziesz? - spytał
- Do drzwi, by je zamknąć. Sory ale nie mam zamiaru być zdemaskowana. W każdej chwili Fredo lub Lily mogą tu wejść i po naszym a raczej twoim zacnym planie. - powiedziałam przekręcając klucz w drzwiach.
- Też racja - odparł siadając na łóżku. Nie wiem co mnie napadło, ale usiadłam na łóżku tuż za Juistinem i przytuliłam się do niego od tyłu.
- Bieber - szepnęłam po krótkiej chwili.
- Hymmm - spytał zamyślony
- Kocham cię - ponownie szepnęłam zakrywając twarz w jego plecach.....
________________________________________
A macie niespodziankę. Ale teraz tak na poważnie. Następny rozdział będzie dopiero w przyszły poniedziałek ponieważ stwierdziłam, że nie zdążyłabym go dodać w piątek gdyż już rano wyjeżdżam na wakacje. Na tydzień i wracam dopiero w następny czwartek lub piątek. 24 rozdział zacznę pisać w swoi specjalny zeszycie. Będę go pisać w każdej wolnej chwili. :)
Na pewno chcecie wiedzieć co będzie dalej ale i tak wam nie powiem < 3
Kocham was Aniołki : *
Leżeliśmy już tak od dłuższego czasu. Nagle patrzę, a tu Lexi śpi. Przyznam zdziwiło mnie to, ale miło się leżało na jej brzuchu. Jeszcze w dodatku trzymała rękę na moich włosach. Wstałem po ciuchu. Zdjąłem jej buty z nóg i wygodnie przesunąłem ją na środek łóżka. Zacmokała ustami i przytuliła się do poduszki. Zaśmiałem się. Przykryłem ją kocem. Wziąłem kilka pudeł i wszystkie na raz otworzyłem. Zacząłem wykładać z nich różne książki, albumy, pamiątki, figurki i inne jej pierdoły. Poukładałem wszystko na szafkach. Po skończonej pracy wyszedłem po cichu z jej pokoju. Akurat wtedy zobaczył mnie Fredo.
- Stary idziemy dzisiaj na tą imprezę? - spytał
- Nie. Idź sam z Lily. - powiedziałem
- Dlaczego? - ponownie zapytał
- Bo zostaje z Lexi w domu, chcemy pobyć sami. - rzekłem wkurzony.
- Ooo będzie się działo. Stary trzeba było tak od razu mówić. - odparł.
- Niczego nie będzie. - powiedziałem stanowczo - Ona nie jest łatwa. Będziemy tylko filmy oglądać i może się przytulać. - dodałem i wyminąłem go ale te zaczął iść za mną.
- Słyszałem wszytko co powiedziałeś Lexi wtedy w kuchni. Stary jestem z ciebie dumny. - powiedział wchodząc ze mną do windy
- Spoko - wymamrotałem
- Będzie coś? - spytał
- Nie wiem. - powiedziałem - Może - dodałem po chwili. - To było na prawdę dziwne. Musiałem udawać jej przyjaciela, myśląc, że ona nic do mnie nie czuje, a tu proszę powiedziała ta tylko dlatego, żeby był szczęśliwy. Ale i tak raczej to nie pomogło. Na szczęście sobie wszystko wyjaśniliśmy i jest dobrze - powiedziałem
- Okey - odparł pisząc sms's
- A u ciebie jak ta sprawy sercowe? - spytałem
- Dobrze. Sam się zdziwiłem, że tak szybko mi do łóżka wskoczyła. - rzekł z dziwną miną. - Myślałem, że ty pierwszy zaliczysz Lexi.
- Niczego nie będę zarywać - powiedziałem sucho i zacisnąłem pięści.
- Spoko spoko. Tylko się nie denerwuj.
- Ja się nie denerwuję - wymamrotałem wychodząc z windy.
- Dobra stary, chodź coś zjemy i idziemy się przejść. - powiedział klepiąc mnie po plecach.
- Niech ci będzie - powiedziałem wchodząc do kuchni.
- A tak apropo, nie mieliśmy iść dzisiaj z Seleną na spacer? - spytał wyciągając garnek.
- Była mała zmiana planów. Musiałem pomóc lexi układać ciuchy. - machnąłem ręką.
- Robimy spaghetti ? - spytał
- Tak - odpowiedziałem. Wyciągnęliśmy potrzebne składniki i zaczęliśmy bawić się w kucharzy. Po pół godzinie obiad był zrobiony. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Może Lily namówi Lexi by poszła tez na imprezę, to by się wzięło parę osób jeszcze i by się zrobiło tak, że one by weszły pierwsze kilka minut przed nami, a potem my i byśmy się spiknęli. Nie chce iść sam z Lily.
- No nie wiem. Lexi na pewno się nie zgodzi. Z resztą śpi, a ja nie chce żeby tam ktoś wchodził i budził ją. Niech odpocznie. Jak się obudzi to może lily z nią pogadać, ale żeby na nią nie naciskała. - powiedziałem a wtedy do kuchni weszła Lily, świeża, ładna i w ogóle.
- Ooooo obiad! - krzyknęła podekscytowana. Nałożyła sobie na talerz więcej jedzenia niż ja i usiadła obok Fredo. Stykali się ranieniami aż mi się niedobrze zrobiło.
- Będziesz mogła namówić jakoś Lexi żeby poszła z nami na imprezę? - spytał Fredo, a ja przewróciłem oczami - Bo inaczej Justin nie pójdzie, a ja nie chce sam iść.
- Mogę popróbować. - powiedziała przełykając obiad.
- Co popróbować? - z myśli wyrwał mnie słodki głosik. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem Lexi przecierającą oczy. Stała taka delikatna jak porcelanowa lalka, w pogniecionych ciuchach i rozwalonym koku. Bałem się, że coś jej się stanie.
- Idziesz z nami na imprezę? - spytała Lily
- Nie. - odpowiedziała bez zastanowienia
- Dlaczego? - spytała ponownie lily
- Bo na dzisiejszy wieczór mam inne plany. - mruknęła niezadowolona. Wzięłą talerz i zaczeła sobie nakładać sphagetti po czym usiadła obok mnie
- Weź nam tego nie rób. Jeżeli ty nie pójdziesz to Jb też nie idziesz. A chce żeby poszedł. To nasza druga noc po powrocie. Wczoraj nigdzie nie byliśmy. Proszę cię Lexi. - błagał Fredo.
- Jeżeli ona nie chce to jej nie ... - zacząłem
- Niech wam będzie.- machnęła ręką i zabrała się za jedzenie
Z perspektywy Lexi .
Gdy się obudziłam nic mi się już nie chciało. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pomieszczeniu drapiąc się po karku. Wstałam, założyłam na siebie buty i wyszłam z pokoju. Weszłam do windy, a po chwili była już na dole. W tym momencie zobaczyłam scootera.
- Siema scoot ! - krzyknęłam do niego zaspana.
- Ooo cześć. A co ty dopiero wstałaś? - spytał zdziwiony.
- Nie no co ty. Sprzątaliśmy w moim pokoju i tak jakoś wyszło, że położyliśmy się potem i ja zasnęła a gdy się obudziłam tego pacana nie było. - wymamrotałam - A ty co robisz? - spytałam po chwili
- A no zaraz jadę do Studia. Muszę załatwić parę spraw i jutro już Jb będzie nagrywać nowe piosenki. - powiedział
- Ale fajnie. - rzekłam podekscytowana.
- Ale pojedziesz ze mną pierwsza. Potem Justin z Seleną przyjedzie. - mruknął.
- To lepiej nie. - wymusiłam uśmiech na twarzy. - Potem sobie jeszcze ktoś coś pomyśli i będzie afera. - powiedziała.
- No jak chcesz. - powiedział - A ty co dzisiaj będziesz robiła? - spytał zaciekawiony
- Będę z Jussem oglądała filmy. - odparłam
- Ej, a Justin nie miał dzisiaj iść na jakąś imprezę? - spytał
- Miał. Ale woli zostać ze mną niż patrzeć jak Alfredo obściskuje się z Lily. - stwierdziłam
- Wiesz, że oni w nocy ze sobą....
- Tak wiem . - zaśmiałam się, a on razem ze mną. - Dobra idę bo jestem głodna.
- No idź śpiochu - powiedział i poszedł w inną stronę. Zaczęłam iść w stronę kuchni. Nagle usłyszałam jakieś głosy i gdy weszłam do kuchni zauważyła całą boską trójkę.
- Mogę popróbować. - odezwała się lily.
- Co popróbować? - spytałam.
- Idziesz z nami na imprezę? - spytała Lily
- Nie. - odpowiedziałam bez zastanowienia
- Dlaczego? - spytała ponownie lily
- Bo na dzisiejszy wieczór mam inne plany. - mruknęłam niezadowolona. Wzięłam talerz i zaczęłam sobie nakładać sphagetti po czym usiadłam obok Justina.
- Weź nam tego nie rób. Jeżeli ty nie pójdziesz to Jb też nie idziesz. A chce żeby poszedł. To nasza druga noc po powrocie. Wczoraj nigdzie nie byliśmy. Proszę cię Lexi. - błagał Fredo.
- Jeżeli ona nie chce to jej nie ... - zaczął Juju ale mu przerwałam
- Niech wam będzie.- machnęła ręką i zabrała się za jedzenie
- Jest! - krzyknął Fredo - Idziemy na imprezę. - dodał po chwili.
- Weź się nie wydzieraj - powiedział wkurzony bieber.
- Spoko, spoko już jestem cicho. - rzekł podnosząc ręce w goście, że się poddaje. - Idę się szykować.
- Tak będzie najlepiej - szepnęłam do siebie tak, że tylko Justin to usłyszał i zaśmiał się. Po kilku minutach Lily już nie było. Wolałam się nie odzywać do niej, chociaż tak jak ona wiedziałam, że czeka nasz poważna rozmowa. Siedziałam tam mieszając widelcem w talerzu, obok siedział Justin który popijał Herbatkę.
- Dzięki a posprzątanie do końca pokoju - powiedziałam z uśmiechem na twarzy patrząc się na niego.
- Nie ma za co. Przynajmniej mogłem pooglądać twoje zdjęcia z dzieciństwa - rzekł - wyglądałaś bardzo uroczo - szepnął mi do uszka, a mnie przeszedł miły dreszczyk
- Nie podlizuj się. To nic nie da Bieber - walnęłam go w ramię.
- Przecież ja nic nie robię. Grzeczny jestem. Pomogłem ci posprzątać. A ty mnie bijesz. - odparł z miną szczeniaczka
- Przepraszam. Wystarczy? - spytałam
- Nie chce. Buziaczka. O tutaj - wskazał na policzek. Przewróciłam oczami i przybliżyłam usta do jego policzka. Gdy już prawie go cmoknęłam on odwrócił głowę i w tej chwili pocałowałam go w te jego miękkie usta.
- Porąbaniec - syknęła odsuwając się od niego.
- I tak wiem, że mnie kochasz kochanie - uśmiechnął się łobuzersko Bebs. Nastała między nami cisza. Ja jadłam nadal obiad a on udawał, że pije herbatę lecz ja wiedziałam, że on coś do mnie jeszcze ma. - A tak w ogóle - zaczął - Jak nie chcesz iść na tą imprezę to nie musisz. Nikt nie będzie cię zmuszał.
- Szczerze, to nie chce mi się iść. Wolę posiedzieć w domu tutaj. Z tobą. A nie zabawiać się z jakimiś typami. - powiedziałam poważnie
- W takim razie mam plan - powiedział justin - dokończ to i idziemy do mnie do pokoju. - dodał. Zrobiłam to co kazał. Czyli szybko dokończyłam swój obiad i odstawiłam do zmywarki.
- No więc jaki jest twój genialny plany? - spytałam.
- Zajebisty, ale musimy być cicho. - szepnął. Złapał mnie za rękę tak mocno, że nie mogłam się wyrwać. Szliśmy po woli jak jacyś tajni agenci. Dziwnie się czułam. Weszliśmy do widny.
- Co ty żeś wymyślił? - syknęłam zła
- Zobaczysz - oświadczył
- Gówno zobaczę - powiedziałam wkurzona jeszcze bardziej.
- Oj nie złość się księżniczko. - szepnął mi znów do uszka.
- Zamknij się - warknęłam. Przez dalszą jazdę windą justin już się nie odzywał. Gdy dojechaliśmy na sam szczyt. Wyszliśmy z windy i od razu skierowaliśmy się do o dziwo Justina pokoju, w którym jeszcze nie była. Gdy weszłam jego pokój był całkiem inny niż mój. Miał okrągłe łóżko, ale ono stało przy ścianie. Pokoju był jasno filetowy.
- No i co będziemy w nim robić? - spytałam poddenerwowana
- Ukrywać się. - rzekł
- Przed kim?
- Przed Alfredo i Lily. Skoro ani ty ani ja nie chcemy iść na tą głupią imprezę to się schowamy u mnie w pokoju i za jakiś czas napisze Fredo esmesa że my już pojechaliśmy na imprezę i się świetnie bawimy. Wtedy oni też pojadą i będziemy mieli dom dla siebie. Bo z czego wiem twoja mam gdzieś poszła z moją mamą, mojego rodzeństwa nie ma bo jest z tatą. Kenny na pewno pojedzie z Fredo, scoota też chyba nie ma. Z resztą on to ma pełne ręce roboty. - powiedział. - Więc będziemy sami - dodał
- Spoko plan, ale możesz puścić już moją rękę. Bo mam całą spoconą. - wymamrotałam podnosząc i pokazując mu nasze splecione dłonie.
- A no tak, sory - puścił moją dłoń, a ja wytarłam ją o spodnie. Podeszłam do drzwi. - Gdzie idziesz? - spytał
- Do drzwi, by je zamknąć. Sory ale nie mam zamiaru być zdemaskowana. W każdej chwili Fredo lub Lily mogą tu wejść i po naszym a raczej twoim zacnym planie. - powiedziałam przekręcając klucz w drzwiach.
- Też racja - odparł siadając na łóżku. Nie wiem co mnie napadło, ale usiadłam na łóżku tuż za Juistinem i przytuliłam się do niego od tyłu.
- Bieber - szepnęłam po krótkiej chwili.
- Hymmm - spytał zamyślony
- Kocham cię - ponownie szepnęłam zakrywając twarz w jego plecach.....
________________________________________
A macie niespodziankę. Ale teraz tak na poważnie. Następny rozdział będzie dopiero w przyszły poniedziałek ponieważ stwierdziłam, że nie zdążyłabym go dodać w piątek gdyż już rano wyjeżdżam na wakacje. Na tydzień i wracam dopiero w następny czwartek lub piątek. 24 rozdział zacznę pisać w swoi specjalny zeszycie. Będę go pisać w każdej wolnej chwili. :)
Na pewno chcecie wiedzieć co będzie dalej ale i tak wam nie powiem < 3
Kocham was Aniołki : *
Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńHej Super rozdział czekam na nn.! <3 Ja dopiero zaczynam pisać mam nadzięje że ci się spodoba Zapraszam : http://love-is-not-always-safe-jb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńkiedy nowy :cc
OdpowiedzUsuń