piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 27


Oczami Justina.


Obudziłem się dość wypoczęty, a to dlatego, że spałem dzisiaj z najpiękniejszą kobietą na ziemi, nie licząc moje mamy oraz siostry.  Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się. Pocałowałem ją w czoła, na co na mocniej zacisnęła ręce na mojej klatce piersiowej. By jej nie budzić, lekko wysunąłem się z jej objęć.  Skorzystałem z okazji i udałem się pod prysznic.  Umyłem swoje ciało żelem arbuzowym. Wyszedłem spod prysznica, owinąłem ręcznik wokół swoich bioder. Wyciągnąłem suszarkę i zacząłem suszyć włosy układając je lekko do góry. Nie musiałem stosować, żadnych żelów, ponieważ one po pewnym czasie same zaczęły układać się w górę.
- No cześć Justin, kolejny dzień, a ty znów wyglądasz tak świeżo. Jaki masz sposób na tą świeżość. - mówiłem do lustra jak dziennikarz, czy bóg wiem kto tam.
- Ohhh to moja słodka tajemnica. - rzekłem szczerząc swoje boskie białe kły. Zaśmiałem się. Wyszedłem z łazienki i wszedłem do garderoby. Ściągnąłem ręcznik i ubrałem się. Wyszedłem, a ona nadal spała. Podszedłem do niej, musnąłem lekko w usta i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół i wszedłem do kuchni, gdzie była mama Lexi.
- Dzień dobry - przywitałem się nalewając sobie soku do szklanki.
- Hej, jak się spało.? - spytała
- Wspaniale. - Odpowiedziałem przerywając picie soku.
- No to się cieszę. - rzekła. Po chwili do kuchni wszedł scoot.
- Justin o której jedziemy?
- Nie wiem. - powiedziałem - Możemy nawet zaraz.
- No dobra, a co z Lexi? - spytał.
- Jak na razie to śpi, a potem jak się obudzi to może zadzwoni. Z resztą musze dać jej trochę swobody. - Uśmiechnąłem się do niego., po czym wypiłem resztę soku i wsadziłem szklankę do prawie pełnego zlewu. Wyszedłem z kuchni kierując się w stronę wyjścia. Jednak gdy zobaczyłem schodzącego w dół po schodach Fredo zwolniłem i podszedłem bliżej schodów.
- Jak tam Bro? - Chciałem przybić mu grabę ale on mnie walnął w tył głowy. - Ałł, a to za co? - pomasowałem bolące miejsce.
- Za to że mnie wczoraj wystawiłeś. - powiedział ze złością.
- Nie denerwuj się tak. Przecież nic się nie stało.
- Ale mogłeś mnie uprzedzić, że ci się nie chce.
- Wtedy ty tez byś nie poszedł, a ja chciałem pobyć sam w towarzystwie Lexi.
- Dobra jako że jesteś głupi wybaczam ci to.
- Dzięki. - rzekłem od niechcenia - Chcesz się przejechać do studia? - spytałem
- Dobra. Daj mi 5 minut. - wybełkotał i polecał do góry. Ja w tym czasie wziąłem kluczyki od swojego samochodu i ruszyłem do garażu. Gdy już tam byłem wsiadłem do samochodu, otworzyłem elektryczny garaż i wyjechałem na podjazd czekając na Fredo, który też po chwili się pojawił. Wsiadł i bez słowa ruszyłem w stronę studia. Tutaj ulice nie było aż ta tłoczne.
- No więc jak było? - spytał z Nienacka Fredo.
- Ale z czym? - zapytał marszcząc brwi ponieważ nie miałem zielonego pojęcia o co mu chodzi.
- No wiesz, z Lexi. Pewnie się działo. - oznajmił. W tym momencie przegiął.
- Nic nie było. Jedynie co widziałem to jej cycki. Bo miała prześwitującą koszulkę.
- I wiesz. Jerry nie ruszył? - spytał
- Może lekko drgnął, ale je nie mogę sobie na tyle pozwalać co ty. Już raz ją skrzywdziłem, drugi raz nie chce. A po za tym nie zależy mi na tym żeby zdjąć z niej majtki tylko żeby była szczęśliwa.
- Widzę że się angażujesz.
- Bo mi zależy, to czemu nie. Zmieniając temat co działo się po imprezie? - spytałem
- A jak myślisz. Wylądowaliśmy w łóżku.
- Chcesz z nią coś więcej czy wolisz tylko przelotny romans?
- Raczej to drugie. Nie chce się do niej zbytni przywiązywać. Bo potem będzie miała nadzieje na cos więcej.
- Nie chce się wtrącać bo to nie moja sprawa. Ale jeżeli ja tak teraz zostawisz to cię znienawidzi, a razem z nią Lexi, a potem będzie tak, że jako, że ja jestem twoim kumplem to Lexi przestanie się do mnie i do ciebie odzywać, a wtedy to ja się na ciebie obrażę i zostaniesz sam. Masz z tym coś zrobić.
- Porozmawiam z nią. - powiedział i odwrócił głowę w stronę szyby. Do końca naszej podróży żaden  nas się nie odezwał. Gdy dojechaliśmy do studia, wysiedliśmy z samochodu, oczywiście nie obeszło się bez fotoreporterów, który robili nam zdjęcia. Weszliśmy do studia i od razu poczułem się lepiej. Wjechaliśmy na górę windą, po czym weszliśmy do studia.
- Siema - przywitałem się z każdym.
- To co nagrywamy?
- Oczywiście - odpowiedziałem i wszedłem do pustego pomieszczenia, gdzie byłem teraz tylko ja, słuchawki, woda, piosenka.


Oczami Lexi


Otworzyłam powolnie oczy. Światło dostawał się do pokoju. Pomacałam drugą stronę łóżka, lecz czułam tylko prześcieradło. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Powoli zaczęłam przypominać wydarzenia z dzisiejszej nocy. Chciałam by to był tylko sen lecz na marne. Wyślizgnęłam się z łóżka i poszłam do swojego pokoju. Odbyłam szybką poranną toaletę i ubrałam się. Zeszłam na dół. Lecz nikogo tam nie zastałam. Zawsze myślałam, że w domu takich sławnych gwiazd wszędzie przechadzają się ludzie, a tu cisza i spokoju. Wszyscy gdzieś powybywali. Weszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapki z pomidorem oraz herbatę. Szczerze dzisiejszy dzień zapowiadał się nudno. Justin pojechał do studia, mogłam też jechać, ale nie chciałam widzieć krzywej mordy Seleny. Pewnie teraz sobie siedzi i gapi się na Justina. Ehhh. Wytrzymam. Po zjedzonym śniadaniu, umyłam zęby. Postanowiłam, że pójdę na miasto, gdziekolwiek. Usiadłam sobie na zimnej podłodze i zaczęłam zakładać buty. 
- Hej gdzie idziesz? - spytał znany mi głos, odwróciłam się i spojrzałam na tą osobę. 
- Na spacer - odparłam bezinteresownie 
- A mogę iść z tobą, nudzi mi się.? - spytała 
- Nie sądzę, by to był dobry pomysł - rzuciłam do niej i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Wiem, może i źle zrobiłam zostawiając lily samą w domu bez nikogo, bo może chciała teraz komuś się wyżalić. Ale to jej sprawa. Sama tego chciała. Wyszłam po za terytorium teraz to już mojego domu. Wyciągnęłam telefon i słuchawki i włączyłam sobie Piosenkę Bednarka - Cisza. Szłam wąskimi uliczkami, ludzie przechodzili koło mnie. Mówi się, że to ty, tylko ty masz problemy lecz prawda jest taka, że to wszyscy ludzie na całym świecie mają problemy, więc nie jesteś sam. Mówisz, że masz najgorzej, a spójrzcie prawdzie w oczy. Wy, my, nie głodujecie nie głodujemy, mamy wszystko czego chcemy, a dzieci w Afryce. Czemu ludzie są tak podli, czemu nie mogą się podzielić. Zawsze ludzie mi powtarzali, twoje życie jest idealne, masz mamę która zna Justina. Możesz mieć wszystko, możesz mieć Justina bo jesteś ładna. Ale gdyby oni wiedzieli jak jest na prawdę, nie mówiliby że dobrze mi się żyje. Nie potrzebne mi są pieniądze do szczęścia, przystojny chłopak. Tylko rodzice, dwójka rodziców, którzy będą zawsze przy mnie. Przyjaciółka z którą nawet o najgorszych rzeczach będę porozmawiać. Mam wrażenie, że się staczam, że wszyscy bardzo mi bliscy odchodzą od mnie. Kilka minut byłam w strefie wielkiego miasta. Wszędzie pełno sklepów. Jednak wolałam iść gdzie indziej. Przeszłam chyba przez pięć ulicy i w końcu znalazłam się w parku, obok był skejtpark, gdzie pełno chłopaków z grzyweczkami jeździło sobie na deskach. Szłam powolnie,wsłuchując się w słowa piosenki, mój wzrok był spuszczony na moje buty. Nagle na kogoś wpadłam i chyba oboje się przewróciliśmy. Po chwili gdy spojrzałam na tą osobę dostrzegłam, że to.....  

_________________________________________

Macie i się cieszcie :D
 Ale i tak was kocham < 333

sobota, 3 sierpnia 2013

rozdział 26

Usłyszałam cichy trzask.Otworzyła oczy lecz zrobiło się cicho. Obróciłam się na bok w stronę Justina i przykryłam się kołdrą. Powoli znów zaczęłam zasypiać, lecz tym razem usłyszałam czyiś krzyk. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam oczy. W całym pokoju było ciemno. Spojrzałam na Justina, spał słodko. Włosy miał całe rozczochrane, a usta lekko rozchylone. "Cały Idealny". Pomyślałam. Każda mogłaby go mieć, ale on wybrał mnie. Niby każda mi zazdrości. Ale ja nie chce być taka. Strasznie boje się, że Fani by mnie nie zaakceptowali. Wolę by ludzie o mnie nie wiedzieli, zresztą i tak byłam już z Justinem w gazecie. Po paru dniach gdy się poznaliśmy poszliśmy na imprezę i wtedy wszystko się wydarzyło. Zresztą to nie było tak dawno temu. Wiem, że do puki Selena będzie blisko Justina, ja nie mogę być. Mam wrażenie, że oni będą jeszcze ze sobą. Mam takie przeczucia, a dlaczego. Ponieważ to była jego pierwsza najdłuższa miłość. Byli ze sobą 2 lata a to strasznie dużo. Na pewno gdzieś w jego sercu jest jeszcze Selena. Pomyślałam i ponownie tej nocy usłyszałam coś dziwnego. To był raczę Jęk, kilka sekund później Jęki były coraz głośniejsze.
-Justin! - szepnęłam mu cichutko do ucha. Mruknął i odwrócił się na drugi bok. - Justin! - powiedziałam trochę głośniej - jednak on nawet nie drgnął. Walnęłam się z otwartej dłoni w czoło. Wstałam z łóżka, po czym wyszłam z pokoju. Powoli bezszelestnie próbowałam zejść na dół. Jęki były coraz głośniejsze. Podeszłam do drzwi w których dwie osoby uprawiały miłość xd. Przysunęłam ucho do drzwi.
- Mocniej Fredo, mocniej ! - krzyczał mi bardzo znany głos. Otworzyłam szeroko usta. " Lily" Pomyślałam. - Boże - szepnęłam do siebie i odsunęłam się kilka centymetrów w tył. Lily się puszcza. To nie jest moja przyjaciółka. On ją zmienił. Poczułam jak słona substancja spływa po moich policzkach. Zawsze obiecywałyśmy sobie, że będziemy miłe. Nie będziemy zachowywać się jak te niektóre pustaki. Zawiodłam się na niej całkowicie. Stałam dłuższą chwilę. Postanowiłam, że odejdę. Lecz zamiast iść spać zeszłam na dół. Gdy zeszłam o dziwko światło w kuchni było zapalone. Weszłam i zobaczyłam scoota. Siedział sobie tyłem do mnie i pił picie.
- Hej ty tez nie możesz spać? - spytał i dopiero wtedy obrócił się w moją stronę.
- Ja wcale nie spałem.- odpowiedział - A ty? Płakałaś? - spytał
- Nie, to znaczy tak, troszeczkę - rzekłam.
- Justin? - zapytał
- Co justin?- zapytałam marszcząc brwi
- Justin ci coś zrobił, albo powiedział i się pokłóciliście? - zapytał
- Nie. Nie przez niego. Między nami jest dobrze. - odpowiedziałam
- To co się stało?
- Ehhh to długa Historia. - westchnęłam.
- Hej, mamy czas, noc jest młoda i długa. - powiedziałam poruszając brwiami, jednak mój humor był taki sam jak kilka minut temu. Wzięłam sobie puszkę coli z lodówki i usiadłam na przeciw niego.
- Nie wiem od ciebie zacząć - rzekłam otwierając puszkę.
- Może od początku - powiedział
- Kiedy miałam paręnaście lat. Moja mama dostałe pracę u was. Kiedyś też pracowała jak charakteryzatorką ale takich mniej znanych gwiazd, aż trafiła na Justina. Kiedy jeszcze wam nie pomagała i pracowała u innej gwiazdy z rodzicami żyłam w zgodzie. Chociaż moi rodzice byli już po rozwodzie kochali mnie. Miałam wszystko co sobie zamarzyłam. Dla mojego wtedy aż tak bardzo nie liczyły się córki mojej drugiej macochy, bardziej ja. Z lily zawsze trzymałyśmy się razem. Wszędzie razem wychodziłyśmy. To była istna bajka po mimo, że nie miałam chłopaka. Z resztą jeszcze kilka lat temu chłopacy mnie nie interesowali. Lily zawsze mi powtarzała, że każdy chłopak się za mną ogląda, ale ja wiedziałam, że to nie pora i czas na chłopaka. Co weekend raz to ja u lily nocowałam, raz to ona u mnie. Była jak moja siostra.
-A teraz nie jest? - spytał.
- Mogę dokończyć? - zapytałam, a on podniósł ręce w geście obrony. Uznałam to za pozwolenie. - Kiedy moja mama dostała u was pracę, musiałam przeprowadzić się do taty. Na początku wszystko było normalnie. Mogłam chodzić do szkoły, spotykać się ze znajomymi. I robić to na co mam ochotę. Chciałam spełniać marzenia. Tak jak każdy. Jednak to prysło jak bańka mydlana. Mój tata się zmienił. Zaczął przychodzić pijany do domu. Słuchał tylko i wyłącznie tej swojej nowej żony, a mojej macochy. Następnie powiedział, że nie mogę chodzić do szkoły ponieważ jest dużo roboty w domu. I od tego się zaczęło. Musiałam robić to co mi każą inaczej byłam zamykana na jeden dzień w piwnicy o bochenku chleba i szklance wody. Miałam tego dość. Inni znajomi chodzili do szkoły, na imprezy. Ja nie mogłam. To było nie do zniesienia. Za każdym razem gdy dzwoniła do mnie mama musiałam kłamać jej że wszystko jest w porządku. A Lily była wtedy moim aniołem. Pomagałam mi to znosić. Jednak tego wieczoru kiedy uciekłam z domu mój ojciec był tak pijany. A że jego zony nie było musiał się poznęcać nad mną. Chciał mnie zgwałcić. Wtedy już wiedziałam, że to koniec. On mnie zabije. Ale kiedy zawsze się poddawałam głos mamy pojawiał się w mojej głowie " Podążaj za swoimi marzeniami. Nie poddawaj się. Bo tylko na to czekają ludzie. Byś się poddała. Chcą zobaczyć strach w twoich oczach. " I wtedy po prostu kopnęłam go i uciekłam. Nie wiedział gdzie Lily mieszka więc nie mógł mnie znaleźć i wtedy tej samej nocy zadzwoniłam do mamy, wtedy to ona mnie do tego zmusiła. Ona wykręciła numer ona mi pomogła. To wszystko to jej zawdzięczam. Kiedy już znalazłam się w waszym świecie. W tym wielkim świecie. Poznałam Justina. On całkowicie zmienił moje życie. Na początku była nieśmiała bo co. Taka światowa gwiazda jak on spojrzy na taką zwykłą prosta dziewczynę jak ja. Było jak w bajce. Był moim kolegą. Następnie przyjacielem, takim od serca. Kiedy była ta afera, że niby to ja jestem jego dziewczyną. Co się pierwszy raz całowaliśmy wtedy miałam mieszane uczucia. Czy to na prawdę jest mój przyjaciel czy też ktoś więcej. Jednak uświadomiłam sobie, że on był błędem w moim życiu gdy zobaczyłam go z Seleną. Wtedy straciłam do niego zaufanie. Jednak kiedy dowiedziałam się prawdy, że to wszystko jest jedną wielką ściemą to postanowiłam, że mu wybaczę. Jednak późniejsze wydarzenia. To było za szybko. I zrobiłam głupi błąd. Powiedziałam coś, cze go później żałowałam. Że chce się z Justinem tylko przyjaźnić. Ale ostatnie wydarzenia. To jest dziwne, że ludzie zmienią się. Kiedy Justin powiedział, że nie jestem mu obojętna, ze on chce coś więcej wtedy to było jedno co mnie ucieszyło. Kolejne nie było aż tak przyjemne. Przez ten cały czas kiedy tu byłam moje kontakty z Lily się pogorszyły. A kiedy dowiedziałam się, że ona i Fredo robią to. Wściekłam się na nią, lecz na niego bo on ją wykorzystał. Było mi jej żal bo to moja przyjaciółka. Ale dzisiaj to się zmieniło kiedy wiedziałam, że oni kolejny raz to robią. To jest okropne kiedy myślisz, że znasz swoja przyjaciółkę na wylot. Kiedy wiesz, co zrobi i kiedy zrobi. A jednocześnie nie znasz jej wcale i tak do końca nie wiesz jaka jest. Zawiodłam sie na niej. To nie jest już ta sama Lily co dwa miesiące temu. Ehh to jest takie popie*dolone. - westchnęłam.
- Wiesz każdy człowiek się zmienia. Lily, może nie znam jej długo ale wiem, że to dobra dziewczyna i nie zrobiła by tego bez powodu. On jest teraz jakby w transie. Ona jest tylko dla Fredo. Ona go kocha, a on ją. Ja to widzę. Ciągnie ich do siebie. On nigdy nie miał dziewczyny takiej której mógłby zaufać. Daj jej czas.
- Może i masz rację, z resztą ja tez nie jestem najlepsza. Mówię sobie nie dasz się nabrać na gierki Justina, a jednak za każdym razem popełniam ten sam błąd. - uśmiechnęłam się do niego. Kilka minut później gadaliśmy o czym tylko popadnie. Opowiadał mi o swoim życiu. Tak jak ja opowiadałam mu o moich chwilach spędzonych tutaj.
- Dobra czas się zdrzemnąć chociaż 3 godzinki. - powiedział wstając.
- A która jest godzina? - spytałam
- Dochodzi 4. 3 godziny tu siedzimy. - zaśmiał się gdy zobaczył moje usta które były w kształcie " O" .
- Masz rację. - powiedziałam wstając - Dobranoc - rzekłam i szybko powędrowałam do Justina pokoju. Wskoczyłam do łóżka. Oczywiście co zobaczyłam. Justina przytulającego się do poduszki. Dobra jestem mięciutka wiem o tym, ale żeby z poduszkę? No proszę was. Jak on morze mnie z tym czymś zdradzać. Wyrwałam mu lekko poduszkę z objęć i sama położyłam się obok niego. Od razu przytulił mnie do siebie, a jego ręce znalazły się na mojej talli. Uśmiechnęłam się ponieważ osiągnęłam to co chciałam. Zamknęłam oczy i postanowiłam ponownie tej nocy oddać się Morfeuszowi. .

____________________________________________________________

Mam nadzieje, że wam się podoba. Wiem, że jest krótkie, ale co tam. Ważne, że jest. Miałam dodać we Wtorek rozdział, ale że dostałam Laptopa od siostry. No to zaczęłam pisać i się tak zatraciłam. Proszę jest.
Lexi zawiodła się na Lily. Ehhh Jaka ta Lily jest niedobra. Miejmy nadzieje, że dawna Lily powróci.... Jednak jej los nie będzie taki łatwy. W życiu Lexi, Lily, Justina oraz Fredo pojawi się nowa osoba..


Dam wam moje zdjęcie : )




Ja z moją przyjaciółką. Ona nie przepada za Justinem. Jednak lubi jego piosenki i nie Hejtuje go. 
Jest spoko ;) 



Macie Mojego FB. Możecie mnie zapraszać.





Dobrej nocki życzę. 

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 25

W salonie było ciemno lecz całkiem romantycznie ponieważ na niektórych półkach były postawione świeczki zapachowe. Na podłodze pełno leżało poduszek, wiec jak zauważyłam będziemy siedzieć na podłodze. Postawiła popcorn oraz napoje na szklanym stole.
- Postarałeś się Bieber - słodko uśmiechnęłam się do niego.
- Moim zamiarem było wywołanie uśmiechu na twojej twarzy i oto i się udało. Uwielbiam patrzeć jak się uśmiechasz - posłał i jedno ze swoich seksownych spojrzeń.
- Jakie filmy wybrałeś? - zapytałam siadając na podłodze
- Kilka Horrorów. - odpowiedział
- Tak też myślałam. Ciemno, romantycznie. Chcesz, żeby się bała. Prawda? - spytałam szczerząc się.
- Uwierz mi. Te filmy nie są jak inne. One są na serio straszne - wybełkotał siadając obok mnie
- Tssaa, Jasne. Wy chłopacy zawsze tak mówicie. - powiedziałam gdy ten włączył film.
- Zobaczymy w trakcie filmu - powiedział - Będziesz krzyczeć " Justin, Justin ratuj mnie, albo przytul mnie " - dodał
- Cokolwiek mówisz. - wywróciłam oczami, po czym wzięłam miskę z popcornem i położyłam ją sobie na kolanach bo jaśnie pan bebs przysunął się bliżej mnie. Nie zwracając juz na nic uwagi, zaczęłam oglądać film jedząc popcorn. Niektóre akcje na serio były straszne. Niektóre zabawne, a przy niektórych to wszystko z żołądka podchodziło mi pod gardło.
- Aaaaaaa - w pewnym momencie krzyknęłam i zakryłam oczy rękoma.
- A nie mówiłem, a nie mówiłem, będziesz się bała. - odparł. Przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Ja się nie boję - opuściłam dłonie z oczu - Po prostu to straszne. Jessy i Tom są zaręczeni. Jessy jest w ciąży i tu chcą ją zabić bo Tom wisi im kasę, a nie wie co zrobić. Jak tam można. Niech go zabiją, a nie ją. Ona jest ważniejsza, bo w jej brzuszku tworzy się piękna istota, która niedługo przyjdzie na ten świat.- powiedziałam na jednym oddechu
- Boże Lexi, to tylko film. - rzekł - A z resztą może nie zabiją jej. To nie jest koniec filmu. - dodał
- Dobra nooo. - powiedziałam przeciągając " ooo" i oboje wróciliśmy do oglądania filmu, tylko tyle, że teraz była bardziej wtulona w Justina. Z resztą nie przeszkadzało mi to, że był taki czuły. Kiedy fil dobiegł szczęśliwe do końca wstałam podekscytowana i zaczęłam skakać ze szczęścia.
- Jak się cieszę, że oboje żyją. Jeszcze kilka sekund i było by po nich obu. Tak się bałam. Dobrze, że ta policja się zjawiła. - powiedziałam podekscytowana, a Justin jak by nigdy nic podszedł tylko do dvd, wyjął płytę i włożył nową. - Co teraz będziemy oglądać? - spytałam siadając znów na swoje miejsce.
-  Komedię romantyczną. - odpowiedział i zasiadł obok mnie. - A potem spać - dodał z błyskiem w oku.
- Osobno - powiedziałam wytykając do niego język.
- Jak będziesz wytykać ten seksowny jęzorek to sam cię zaciągnę do swojego pokoju.
- Nie dasz rady. - powiedziałam
- Dlaczego? - spytał
- Ponieważ, jestem strasznie gruba. - odpowiedziałam.
- A założymy się? - ponownie zapytał
- O co?
- O to, że jeżeli cię podniosę i przebiegnę z tobą cały ogródek to będziesz dzisiaj ze mną spałą. - poruszał brwiami i wyszczerzył swoje śnieżno białe zęby.
- Po pierwsze: Jesteś głupi.
  Po drugie: Kiedyś ci te wszystkie zęby powybijam i nie będziesz się tak ładnie uśmiechał.
  Po trzecie: Nie myśl za dużo bo ci się mózg przegrzeje. A ja już wiem co ty sobie tam w tej główce wyobrażasz.
 No i po czwarte: tak zgadzam się na to, bo wiem, że ty i tak nie dasz rady. Ważę 50 kilo więc wątpię, że dasz radę przebiec ze mną cały ogród. - powiedziałam.
- Ohhh ja pokażę ci na co mnie stać... - rzekł. Podniosłam palca w górę i chciałam coś powiedzieć, ale nie było mi to dane ponieważ justin przerzucił mnie przez swoje ramie. I tak o to zamiast oglądać filmu Justin biegał ze mną po ogródku. Moje włosy opadły na oczy tak, że niczego nie wiedziałam, ale i tak nie mogłam przestać się śmiać. Czasami się o coś potykał. Ale nie przestawał biec. Kilka minut później gdy już krew dopływała mi po woli do głowy dobiegliśmy z powrotem na taras i wtedy Justin postawił mnie na ziemie.
- Śpisz ze mną - rzucił krótko dysząc.
- Nienawidzę cię - warknęłam
- Nie okłamuj samej siebie. Nie lubię tego. - powiedział. Jednak ja go nie słuchałam ponieważ bardziej byłam zajęta zabijaniem muszki która bezczelnie pobierała sobie krew z mojej ręki. Uderzyła w miejsce, gdzie ona była. Czerwona małą plamka pojawiła się na mojej ręce. - Co ty robisz? - spytał zdezorientowany Justin.
- Zabijam muszkę. Suka bezczelnie wbiła mi się w skórę. - odpowiedziałam
- To lepiej chodź do domu - rzekł. Wstałam i jako pierwsza weszłam do domu.
- Dokańczamy spać? - spytałam
- Jak mamy dokończyć spać, skoro jeszcze wcale nie poszliśmy? - zapytał
- A ja co powiedziałam?
- Noo czy idziemy dokończyć spać. - rzekł, a ja walnęłam się z otwartej dłoni w czoło.
- Chciałam powiedzieć a raczej zapytać się czy idziemy dokończyć film. - powiedziałam
- No jasne. Jak ty już przekręcasz wyrazy śpiąca księżniczko. A po za tym nie chce widzieć wściekłem miny Fredo kiedy wróci z Lily do domu. No chyba, że będzie tak narąbany, że by nawet nas nie zauważył tylko poszedłby z lily do jego łóżka. - wymamrotał.
- Dobra, możemy iść spać. - powiedziałam niechętnie.
- To dalej. - rzekł wyłączając telewizor. Poczekałam chwilę na niego i gdy znalazł się blisko mnie ruszyliśmy do góry, tym razem windą. Gdy znaleźliśmy się u góry zaczęłam iść w stronę swojego pokoju, jednak nie było mi to dane ponieważ Justin przyciągnął mnie do siebie.
- Gdzie się księżniczka wybiera? - spytał muskając moją szyję
- Księżniczka idzie się wykąpać i ubrać w piżamki Lokaju. Ta scena jak coś ciebie nie dotyczy. - powiedziałam i odepchnęłam go.
- Ej noooo - wyszeptał smutny
- Spokojnie przyjdę zaraz do ciebie. Przygotuj łóżeczko kocie. - zażartowałam patrząc się na niego seksownie. Przegryzłam wargę i kiedy wiedziałam, że on zaraz oszaleje, weszłam do swojego pokoju. Szybko zamykając za sobą drzwi. Wzięła pierwszą lepszą piżamę i weszłam do łazienki. Szybko rozebrałam się i weszła pod prysznic. Po 2 minutach z niego wyszłam. Wytarłam swoje mokre włosy oraz ciało i ubrałam piżamkę z włosów szybko zaplotłam warkoczyka. Wyszłam z łazienki nawet nie sprzątając po sobie ponieważ już w tym prysznicu zasypiałam. Wzięłam tylko swój telefon i wyszłam z pokoju. Nie pukając nawet weszłam do pokoju Justina i przyłapałam go na ubieraniu bokserek.
- Oł Maj Gasz. - wyjąkałam i odwróciłam się do niego tyłem. Poczułam, że moje policzki są już całe czerwone. Dobrze widziałam tylko jego dupeczkę, która była niczego sobie.
- Hahaha nic się nie stało. Najważniejsze, że nie widziałaś Jerrego. - zaśmiał się. Jednak ja stałam w miejscu, nawet się nie ruszałam.
- Mogłam zapukać chociaż. - rzekłam.
- Trudno. Stało się, czasu nie cofniesz. A teraz chodź tu spać. - rozkazał. Uspokoiłam się i dopiero wtedy się odwróciłam. Justin siedział, a laczek leżał już w pół na łóżku.
Wtedy dopiero obczaiłam jego ośmiopak, następnie jego coś w gaciach. Poczułam się niepewnie. Ja w takiej piżamie a on tylko w bokserkach. Przełknęła ślinę.
- Piękne widoki co niee?- spytał poruszając brwiami, na co ja wywróciłam oczami. Podeszłam do łóżka i położyłam się obok Justina.
- Dobranoc - powiedziałam odwracając się do niego plecami. Przykryła się kołdrą po samą szyję i  czekałam na dalszy bieg wydarzeń.
- Dobranoc księżniczko - powiedział.Chwilę później był już pod kołdrą. Przysunął się bliżej mnie i poczułam, że jego ręce oplatają się wokół moje brzucha. Uśmiechnęła się i zamknęłam oczy.
- A tak na serio, Masz seksy dupcię. - Powiedziałam i ugryzłam się w język. Wiedziałam, że zaraz on palnie jedno z tych swoich tekstów.
- Ty masz za to bardzo ładny biust. Taki duży. - zaśmiał się muskając moje ramie.
- Skąd wiesz, przecież....
- Masz prześwitującą koszulkę kochanie. - rzekł. Poczułam, że moje policzki znów robią się czerwone.
- Zboczeniec. - wymamrotałam.
- Kto tu jest zboczeńcem?. To nie ja widziałem twoją gołą dupcię. - powiedział - A z resztą zboczony chłopak to nie chłopak.
- No też racja. Ehh nie ważne. Dobranoc - powiedziałam ziewając. Na szczęście on już się nie odezwał. Poprawiłam sobie poduszkę i pozwoliłam by morfeusz zabrał mnie do siebie.


___________________________________________________________________

Podoba się? Mnie tak. Jestem zadowolona z tego rozdziału. Znów wciągam się w wir pisania. Dodałam dzisiaj ten rozdział ponieważ dzisiaj są moje urodziny i chciałam wam zrobić niespodziankę.
No i oznajmiam, że zmieniam główną bohaterką.



Nadal będzie miała na imię Lexi. 
Zmieniłam ją ponieważ tamta bohaterka to była jakaś zwykła dziewczyna. A ta dziewczyna (Chachi), ma pełno zdjęć z Justinem. Więc stwierdziłam, że ona będzie się nadawać. :) 

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 24

Trwaliśmy tak w milczeniu dobre parę minut. Patrzał się na mnie z szeroko otworzonymi oczami, że aż bałam się, że mu one wypadną.
- Naaaaa...... Praaaa. wdę ? - spytał jąkając się do mnie po czym odwrócił się tak, że patrzeliśmy sobie w oczy. Teraz sama nie wiedziałam jak się wykręcić, Jego oczy były jak iskierki, świeciły mocniej niż gwiazdy nocą na niebie. 
- Czy ty jesteś jakiś naiwny czy tylko udajesz? - spytałam 
- Chyba jestem naiwny- powiedział 
- To był tylko żart. Może i nie jesteś mi obojętny i coś mnie do ciebie ciągnie ale nie żeby aż tak. Na proszę cię - uderzyłam go w ramię. 
- Ach to tak jest. - powiedział półszeptem - Więc wiesz... - przeciągał 
- Co wiem? - spytałam 
- Teraz musisz ponieść karę! - krzyknął i rzucił się na nie z rękami.Tak że ja leżałam a on siedział na mnie okrakiem. Zaczął mnie gilgotać. Wiłam się jak wąż na każde możliwe strony. 
- Justin.. proszę ...... przestań.... bo.... nie ..... wytrzyma ... - powiedziałam a raczej krzyczałam ze śmiechu. Przestał mnie gilgotać. 
- To powiedz - rzekł 
- Ale co? - spytałam 
- Że mnie kochasz 
- Nie, nie ma mowy. - mruknęłam. 
- W takim razie nie mam innego wyjścia. - stwierdził i zanim coś powiedziałam on znów zaczął mnie gilgotać. - Nigdy nie zadzieraj z Bieberem. - wrzasnął przez zaciśnięte zęby. 
- Justin przestań proszę cię. Tak bardzo cię kocham, bardzo tylko przestań. - łzy leciały już po moich policzkach. Przestał mnie gilgotać. 
- Powtórz to tak bym wyraźnie usłyszał. - szepnął mi do ucha, tak że przeszedł przez mnie przyjemny dreszcz. Przymrużyłam oczy i westchnęłam 
- Kocham cię noo ty cymbale jeden. - powiedział. 
- Ja ciebie też kocham - szepnął, po czym przegryzł płatek mojego ucha. Jenak po chwili przeniósł wzrok na mnie. Znów spojrzeliśmy sobie w oczy. Wiedziałam do czego zaraz dojdzie. On chyba też to wiedział. Spojrzał na moje usta które lekko się otworzyły. Kilka sekund później złączył nasze usta. Oplotłam go nogami wokół bioder i przycisnęłam bliżej siebie. Teraz musiałam uważać tylko by nie poniosły mnie emocje. Nasze języki walczyły o dominację. Jego słodkie a zarazem miękkie usta doprowadzały mnie do szaleństwa. Jęknęłam cicho w jego usta kiedy poczułam, że jego ręka znajduje się pod moją bluzką i zmierza do stanika. On uśmiechnął się w moje usta i jeszcze bliżej przysunął się do mnie. Poczułam się coś twardego ociera się o moje krocze. Nie przeszkadzało mi to, jednak z jednej strony czułam się niezręcznie, bo jeszcze nigdy nie byłam z chłopakiem tak blisko. Oboje nie przestawaliśmy się całować. Jednak po chwili oboje nie mogliśmy już oddychać więc oderwaliśmy się od siebie i zaczerpnęliśmy świeżego powietrza. Odchyliłam głowę do tyłu tak by nie patrzeć Justinowi. Czułam się niezręcznie.  


Oczami bebsa. 

To co się przed chwilą wydarzyło, a miałem na myśli ocieranie się o nią. Sam nie wiem co mnie napadło tak po prostu nie miałem sił walczyć. W pewnym momencie myślałem, że mnie spoliczkuje i ucieknie ale nie stało się tak. Patrzałem na nią. Lecz po chwili poczułem jak coś wibruje w moich spodnia. I było słychać jakieś głowy na korytarzu. Lexi puściłam mnie. I wygodnie ułożyła się na moich łóżku. Za to ja usiadłem Wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Fredo więc od razu nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Kilka sekund później znów zaczął wibrować, a ja znów nacisnąłem czerwoną słuchawkę i w tym momencie wyłączyłem telefon i odłożyłem na nocną półkę. 
- Juuuustin - przeciągnęła moje imię. 
- Słucham? - spytałam patrząc się w jeden punkt. 
- Nie mów słucham bo cię wyrucham - palnęła, a ja od razu na nią spojrzałem
- To dawaj - zaśmiałem się. 
- Nie. - odpowiedziałam cicho i spojrzała się na swoje ręce. Przegryzła dolą wargę i znów na mnie spojrzała. Była, jest i będzie jak obrazek w który mógłbym się patrzeć cały czas - Czemu się tak na mnie patrzysz? Jestem brudna czy co? - spytała zasłaniając twarz dłońmi.
- Nie. Po prostu hipnotyzujesz mnie i nie mogę przestać się na ciebie patrzeć. - odpowiedziałem na co ona jęknęła i przewróciła oczami.
- Tsaa jasne. A tak na serio to sory za to przed chwilą. Poniosło mnie. - wymamrotała
- Nie musisz przepraszać. Mi się podobało. - stwierdziłem. Znów nastała między nami cisza. - Idziemy na dół. Oni już pewnie pojechali. - dodałem po chwili.
- Okey - odparłam schodząc z łóżka. Jednak kiedy miałam zamiar otworzyć drzwi od Justina pokoju on to zrobił za mnie. - Dziękuję lokaju - zaśmiałam się słodko wychodząc z jego pokoju, na co on wywrócił oczami. Tym razem powolnie zeszliśmy po schodach na dół.
- Jestem ciekawa jak będą się bez nas bawić. Już widzę ich miny kiedy się skapną, że nas tam nie ma z nimi. - powiedziałam wchodząc jako pierwsza do salonu. - Wiesz co? - spytałam, a on tylko kiwną głową - Pozwolę ci wybrać nawet filmy jakie będziemy oglądać. - uśmiechnęłam się do niego.
- Oj dziękuję za pozwolenie. - westchnął głośno i podszedł do wielkiej szafy z filmami. Zaczął je praktycznie wszystkie przeglądać.
- Dobra, to ja idę zrobić coś do picia i jedzenie. - rzekłam, lecz on nic nie powiedział. Wstałam więc i powędrowałam do kuchni, gdzie był scoot i moja mama.
- Hej co robicie? - spytałam nawet na nich nie patrząc.
- A siedzimy sobie i rozmawiamy o trasie.- powiedziałam mama
- Ej a czy wy nie mieliście iść na jakąś imprezę? - zapytał scoot
- Nooo mieliśmy. Ale jakoś tak się stało, że nie poszliśmy. - odpowiedziałam. - Z resztą nie ważne - dodałam. Zrobiłam popcorn oraz nalałam  nam colę do dużych szklanek i wyszłam zanim oboje zaczęliby zadawać jakieś głupie pytania. Wyszłam do salonu a to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.


__________________________________________________________

Dobra, macie tak na szybko. Bo sama nie wiem co miałby tu jeszcze napisać. Z resztą nie mam chęci pisać dalej tego bloga. Jednak chce żebyście wiedzieli jak ich życie się potoczy. Mam wizje, już chce pisać ale nigdy nie wiem co. Dajcie mi jakieś pomysły. W też musicie się w to angażować. A nie piszecie, że chcecie dalsze rozdziały. Tak się nie da. Na prawdę się staram. Ale zrozumcie to, że ja nie będę tu 24/7, bo ja też mam swoje życie. No a, po za tym teraz mam kłopoty z dostaniem się do szkoły przez jedno głupie podanie i muszę czekać i kontaktować się z nimi. Więc ja nie wiem jak to będzie. Teraz w poniedziałek znów jadę do babci na tydzień gdzie będą moje dwie małe kuzynki i będę musiała się nimi zająć. Potem może pojadę jeszcze do Gdynii na tydzień i tak miną wakacje. 

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 23

Oczami Justina.

Leżeliśmy już tak od dłuższego czasu. Nagle patrzę, a tu Lexi śpi. Przyznam zdziwiło mnie to, ale miło się leżało na jej brzuchu. Jeszcze w dodatku trzymała rękę na moich włosach. Wstałem po ciuchu. Zdjąłem jej buty z nóg i wygodnie przesunąłem ją na środek łóżka. Zacmokała ustami i przytuliła się do poduszki. Zaśmiałem się. Przykryłem ją kocem. Wziąłem kilka pudeł i wszystkie na raz otworzyłem. Zacząłem wykładać z nich różne książki, albumy, pamiątki, figurki i inne jej pierdoły. Poukładałem wszystko na szafkach. Po skończonej pracy wyszedłem po cichu z jej pokoju. Akurat wtedy zobaczył mnie Fredo.
- Stary idziemy dzisiaj na tą imprezę? - spytał
- Nie. Idź sam z Lily. - powiedziałem
- Dlaczego? - ponownie zapytał
- Bo zostaje z Lexi w domu, chcemy pobyć sami. - rzekłem wkurzony.
- Ooo będzie się działo. Stary trzeba było tak od razu mówić. - odparł.
- Niczego nie będzie. - powiedziałem stanowczo - Ona nie jest łatwa. Będziemy tylko filmy oglądać i może się przytulać. - dodałem i wyminąłem go ale te zaczął iść za mną.
- Słyszałem wszytko co powiedziałeś Lexi wtedy w kuchni. Stary jestem z ciebie dumny. - powiedział wchodząc ze mną do windy
- Spoko - wymamrotałem
- Będzie coś? - spytał
- Nie wiem. - powiedziałem - Może - dodałem po chwili. - To było na prawdę dziwne. Musiałem udawać jej przyjaciela, myśląc, że ona nic do mnie nie czuje, a tu proszę powiedziała ta tylko dlatego, żeby był szczęśliwy. Ale i tak raczej to nie pomogło. Na szczęście sobie wszystko wyjaśniliśmy i jest dobrze - powiedziałem
- Okey - odparł pisząc sms's
- A u ciebie jak ta sprawy sercowe? - spytałem
- Dobrze. Sam się zdziwiłem, że tak szybko mi do łóżka wskoczyła. - rzekł z dziwną miną. - Myślałem, że ty pierwszy zaliczysz Lexi.
- Niczego nie będę zarywać - powiedziałem sucho i zacisnąłem pięści.
- Spoko spoko. Tylko się nie denerwuj.
- Ja się nie denerwuję - wymamrotałem wychodząc z windy.
- Dobra stary, chodź coś zjemy i idziemy się przejść. - powiedział klepiąc mnie po plecach.
- Niech ci będzie - powiedziałem wchodząc do kuchni.
- A tak apropo, nie mieliśmy iść dzisiaj z Seleną na spacer? - spytał wyciągając garnek.
- Była mała zmiana planów. Musiałem pomóc lexi układać ciuchy. - machnąłem ręką.
- Robimy spaghetti ? - spytał
- Tak - odpowiedziałem. Wyciągnęliśmy potrzebne składniki i zaczęliśmy bawić się w kucharzy. Po pół godzinie obiad był zrobiony. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Może Lily namówi Lexi by poszła tez na imprezę, to by się wzięło parę osób jeszcze i by się zrobiło tak, że one by weszły pierwsze kilka minut przed nami, a potem my i byśmy się spiknęli. Nie chce iść sam z Lily.
- No nie wiem. Lexi na pewno się nie zgodzi. Z resztą śpi, a ja nie chce żeby tam ktoś wchodził i budził ją. Niech odpocznie. Jak się obudzi to może lily z nią pogadać, ale żeby na nią nie naciskała. - powiedziałem a wtedy do kuchni weszła Lily, świeża, ładna i w ogóle.
- Ooooo obiad! - krzyknęła podekscytowana. Nałożyła sobie na talerz więcej jedzenia niż ja i usiadła obok Fredo. Stykali się ranieniami aż mi się niedobrze zrobiło.
- Będziesz mogła namówić jakoś Lexi żeby poszła z nami na imprezę? - spytał Fredo, a ja przewróciłem oczami - Bo inaczej Justin nie pójdzie, a ja nie chce sam iść.
- Mogę popróbować. - powiedziała przełykając obiad.
- Co popróbować? - z myśli wyrwał mnie słodki głosik. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem Lexi przecierającą oczy. Stała taka delikatna jak porcelanowa lalka, w pogniecionych ciuchach i rozwalonym koku. Bałem się, że coś jej się stanie.
- Idziesz z nami na imprezę? - spytała Lily
- Nie. - odpowiedziała bez zastanowienia
- Dlaczego? - spytała ponownie lily
- Bo na dzisiejszy wieczór mam inne plany. - mruknęła niezadowolona. Wzięłą talerz i zaczeła sobie nakładać sphagetti po czym usiadła obok mnie
- Weź nam tego nie rób. Jeżeli ty nie pójdziesz to Jb też nie idziesz. A chce żeby poszedł. To nasza druga noc po powrocie. Wczoraj nigdzie nie byliśmy. Proszę cię Lexi. - błagał Fredo.
- Jeżeli ona nie chce to jej nie ... - zacząłem
- Niech wam będzie.- machnęła ręką i zabrała się za jedzenie

Z perspektywy Lexi .

Gdy się obudziłam nic mi się już nie chciało. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pomieszczeniu drapiąc się po karku. Wstałam, założyłam na siebie buty i wyszłam z pokoju. Weszłam do windy, a po chwili była już na dole. W tym momencie zobaczyłam scootera.
- Siema scoot ! - krzyknęłam do niego zaspana.
- Ooo cześć. A co ty dopiero wstałaś? - spytał zdziwiony.
- Nie no co ty. Sprzątaliśmy w moim pokoju i tak jakoś wyszło, że położyliśmy się potem i ja zasnęła a gdy się obudziłam tego pacana nie było. - wymamrotałam - A ty co robisz? - spytałam po chwili
- A no zaraz jadę do Studia. Muszę załatwić parę spraw i jutro już Jb będzie nagrywać nowe piosenki. - powiedział
- Ale fajnie. - rzekłam podekscytowana.
- Ale pojedziesz ze mną pierwsza. Potem Justin z Seleną przyjedzie. - mruknął.
- To lepiej nie. - wymusiłam uśmiech na twarzy. - Potem sobie jeszcze ktoś coś pomyśli i będzie afera. - powiedziała.
- No jak chcesz. - powiedział - A ty co dzisiaj będziesz robiła? - spytał zaciekawiony
- Będę z Jussem oglądała filmy. - odparłam
- Ej, a Justin nie miał dzisiaj iść na jakąś imprezę? - spytał
- Miał. Ale woli zostać ze mną niż patrzeć jak Alfredo obściskuje się z Lily. - stwierdziłam
- Wiesz, że oni w nocy ze sobą....
- Tak wiem . - zaśmiałam się, a on razem ze mną. - Dobra idę bo jestem głodna.
- No idź śpiochu - powiedział i poszedł w inną stronę. Zaczęłam iść w stronę kuchni. Nagle usłyszałam jakieś głosy i gdy weszłam do kuchni zauważyła całą boską trójkę.
- Mogę popróbować. - odezwała się lily.
- Co popróbować? - spytałam.
- Idziesz z nami na imprezę? - spytała Lily
- Nie. - odpowiedziałam bez zastanowienia
- Dlaczego? - spytała ponownie lily
- Bo na dzisiejszy wieczór mam inne plany. - mruknęłam niezadowolona. Wzięłam talerz i zaczęłam sobie nakładać sphagetti po czym usiadłam obok Justina.
- Weź nam tego nie rób. Jeżeli ty nie pójdziesz to Jb też nie idziesz. A chce żeby poszedł. To nasza druga noc po powrocie. Wczoraj nigdzie nie byliśmy. Proszę cię Lexi. - błagał Fredo.
- Jeżeli ona nie chce to jej nie ... - zaczął Juju ale mu przerwałam
- Niech wam będzie.- machnęła ręką i zabrała się za jedzenie
- Jest! - krzyknął Fredo - Idziemy na imprezę. - dodał po chwili.
- Weź się nie wydzieraj - powiedział wkurzony bieber.
- Spoko, spoko już jestem cicho. - rzekł podnosząc ręce w goście, że się poddaje. - Idę się szykować.
- Tak będzie najlepiej - szepnęłam do siebie tak, że tylko Justin to usłyszał i zaśmiał się. Po kilku minutach Lily już nie było. Wolałam się nie odzywać do niej, chociaż tak jak ona wiedziałam, że czeka nasz poważna rozmowa. Siedziałam tam mieszając widelcem w talerzu, obok siedział Justin który popijał Herbatkę.
- Dzięki a posprzątanie do końca pokoju - powiedziałam z uśmiechem na twarzy patrząc się na niego.
- Nie ma za co. Przynajmniej mogłem pooglądać twoje zdjęcia z dzieciństwa - rzekł - wyglądałaś bardzo uroczo - szepnął mi do uszka, a mnie przeszedł miły dreszczyk
- Nie podlizuj się. To nic nie da Bieber - walnęłam go w ramię.
- Przecież ja nic nie robię. Grzeczny jestem. Pomogłem ci posprzątać. A ty mnie bijesz. - odparł z miną szczeniaczka
- Przepraszam. Wystarczy? - spytałam
- Nie chce. Buziaczka. O tutaj - wskazał na policzek. Przewróciłam oczami i przybliżyłam usta do jego policzka. Gdy już prawie go cmoknęłam on odwrócił głowę i w tej chwili pocałowałam go w te jego miękkie usta.
- Porąbaniec - syknęła odsuwając się od niego.
- I tak wiem, że mnie kochasz kochanie - uśmiechnął się łobuzersko Bebs. Nastała między nami cisza. Ja jadłam nadal obiad a on udawał, że pije herbatę lecz ja wiedziałam, że on coś do mnie jeszcze ma. - A tak w ogóle - zaczął - Jak nie chcesz iść na tą  imprezę to nie musisz. Nikt nie będzie cię zmuszał.
- Szczerze, to nie chce mi się iść. Wolę posiedzieć w domu tutaj. Z tobą. A nie zabawiać się z jakimiś typami. - powiedziałam poważnie
- W takim razie mam plan - powiedział justin - dokończ to i idziemy do mnie do pokoju. - dodał. Zrobiłam to co kazał. Czyli szybko dokończyłam swój obiad i odstawiłam do zmywarki.
- No więc jaki jest twój genialny plany? - spytałam.
- Zajebisty, ale musimy być cicho. - szepnął. Złapał mnie za rękę tak mocno, że nie mogłam się wyrwać. Szliśmy po woli jak jacyś tajni agenci. Dziwnie się czułam. Weszliśmy do widny.
- Co ty żeś wymyślił? - syknęłam zła
- Zobaczysz - oświadczył
- Gówno zobaczę - powiedziałam wkurzona jeszcze bardziej.
- Oj nie złość się księżniczko. - szepnął mi znów do uszka.
- Zamknij się - warknęłam. Przez dalszą jazdę windą justin już się nie odzywał. Gdy dojechaliśmy na sam szczyt. Wyszliśmy z windy i od razu skierowaliśmy się do o dziwo Justina pokoju, w którym jeszcze nie była. Gdy weszłam jego pokój był całkiem inny niż mój. Miał okrągłe łóżko, ale ono stało przy ścianie. Pokoju był jasno filetowy.
- No i co będziemy w nim robić? - spytałam poddenerwowana
- Ukrywać się. - rzekł
- Przed kim?
- Przed Alfredo i Lily. Skoro ani ty ani ja nie chcemy iść na tą głupią imprezę to się schowamy u mnie w pokoju i za jakiś czas napisze Fredo esmesa że my już pojechaliśmy na imprezę i się świetnie bawimy. Wtedy oni też pojadą i będziemy mieli dom dla siebie. Bo z czego wiem twoja mam gdzieś poszła z moją mamą, mojego rodzeństwa nie ma bo jest z tatą. Kenny na pewno pojedzie z Fredo, scoota też chyba nie ma. Z resztą on to ma pełne ręce roboty. - powiedział. - Więc będziemy sami - dodał
- Spoko plan, ale możesz puścić już moją rękę. Bo mam całą spoconą. - wymamrotałam podnosząc i pokazując mu nasze splecione dłonie.
- A no tak, sory - puścił moją dłoń, a ja wytarłam ją o spodnie. Podeszłam do drzwi. - Gdzie idziesz? - spytał
- Do drzwi, by je zamknąć. Sory ale nie mam zamiaru być zdemaskowana. W każdej chwili Fredo lub Lily mogą tu wejść i po naszym a raczej twoim zacnym planie. - powiedziałam przekręcając klucz w drzwiach.
- Też racja - odparł siadając na łóżku. Nie wiem co mnie napadło, ale usiadłam na łóżku tuż za Juistinem i przytuliłam się do niego od tyłu.
- Bieber - szepnęłam po krótkiej chwili.
- Hymmm - spytał zamyślony
- Kocham cię - ponownie szepnęłam zakrywając twarz w jego plecach.....


________________________________________

A macie niespodziankę. Ale teraz tak na poważnie. Następny rozdział będzie dopiero w przyszły poniedziałek ponieważ stwierdziłam, że nie zdążyłabym go dodać w piątek gdyż już rano wyjeżdżam na wakacje. Na tydzień i wracam dopiero w następny czwartek lub piątek. 24 rozdział zacznę pisać w swoi specjalny zeszycie. Będę go pisać w każdej wolnej chwili. :)

Na pewno chcecie wiedzieć co będzie dalej ale i tak wam nie powiem < 3

Kocham was Aniołki : * 

środa, 3 lipca 2013

Zła wiadomość.

Jako, że są wakacje. Muszę odpoczywać. Rozdziały nie będą pojawiać się często ponieważ, mój tata zmieniał internet no i coś sie pokićkało w nim i tylko u mamy w pokoju działa wszystko sprawnie, a na moim i siostry laptopie to nie ma internetu. Dlatego też jak będę miała tylko czas to będę wchodzić na kompa mamy. Jak na razie to wcale tego czasu nie mam ponieważ jeżdżę w tą i z powrotem. A to do mamy do pracy, a to na lotnisko z tatą. Bo teraz robi się straszne zamieszanie na lotnisku w Gdańsku. Wczoraj musieliśmy z tata jechać o 21 i wróciliśmy po 4. Nic prawie nie spałam w samochodzie. A za 9 dni jedziemy nad może, więc też trzeba się przygotowywać. Mam nadzieje, że uda połączyć mi się wakacje razem z blogiem a jak nie to będę musiała go zawiesić na czas nieokreślony.

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 22

Obudziłam się, czując wibracje mojego telefonu, który jakiś cudem znalazł się na podłodze. Podniosłam go, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przycisnęłam do ucha.
- Halo? - spytałam leżąc w łóżku i ocierając swoje czoło. Jednak nikt się nie odezwał. Oderwałam telefon od ucha i popatrzałam na wyświetlacz. Zaczęłam się śmiać z samej siebie. Bo na wyświetlaczu widniała wiadomość od Justina o treść " Wstawaj śpiochu <3 ". Napisałam "Dobranoc" i wysłałam. Odłożyłam telefon na półkę i wstałam z łóżka. Oczywiście jak zwykle moja pościel leżała w połowie na podłodze. Poprawiłam ją chodź wiedziałam, że jutro znów będzie tak samo. Nałożyłam na siebie szlafrok oraz Botki, włożyłam telefon do kieszeni, ale na marne ponieważ znów zabrzęczał. Znów wyświetliłam wiadomość od Justina " Już do ciebie idę :D". Ponownie tego dnia się zaśmiałam. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Justina, który też zmierzał się by otworzyć mojego drzwi lecz ja byłam pierwsza. Z czego wynikłą nieprzyjemna dla mnie sytuacja gdyż przewrócił się o mnie i oboje wylądowaliśmy na podłodze.
- Nie ładnie tak leżeć na księżniczce.- rzekłam sarkastycznie
- Ja nic nie słyszę. - powiedział i leżał na mnie dalej.
- Bieber wstań bo przygniatasz mi cycki. -  odparłam zła
- Ale one są mięciutkie - rzekł z zacieszem na ryju. Niechętnie go z siebie zepchnęłam i wstałam. Wyminęłam go, ale od razu tego pożałowałam, Justin pociągnął nie za rękę teraz tak, że ja leżałam na nim.
- Justin proszę cię przestań. To nie jest zabawne. Nie powinniśmy się tak zachowywać. - rzekłam sucho.
- Przecież cię nie całuję. Po prostu leżymy sobie i dodając jeszcze więcej to ty leżysz na mnie więc to tak jakby twoja wina. - powiedział
- To wygląda jakbyśmy uprawiali jakąś orgię. - dodałam
- Przecież jesteśmy w ubraniach - powiedział - rzekł podnosząc jedną brew do góry.
- Tak. No jasne. Mam na sobie koronkowe majteczki, bluzeczkę i przykrótki szlafrok.
- Oooooo Koronkowe majteczki. - wyszczerzył zęby zjeżdżając swoimi rękami w dół do moich pośladków.
- Przestań - pisnęłam gdy poczułam jego ręce na swojej pupie od razu się od niego oderwała.
- Przecież ja nic nie robię. - jęknął Justin i wstał.
- Nie wcale. - rzekłam przewracając oczami i podeszłam do windy. Nacisnęłam na guziczek, a ta od razu się otworzyła. Weszłam do windy razem z Justine i zaczęliśmy zjeżdżać na dół.
- Co będziesz dzisiaj robił? - spytałam po chwili ciszy
- Jeszcze nie wiem. Chyba wyjdę na miasto najpierw z Fredo i Seleną. A potem może pójdę na jakąś imprezę, ale już bez Seleny. A ty co będziesz robiła? - zapytał, chowając ręce do kieszeni swoich spodni dresowych
- Nic nadzwyczajnego. Zajmę się sobą. Muszę zrobić porządki w ciuchach. Powywalać niektóre. I takie tam. A nad wieczór może pójdę na spacer o ile te porządki nie zajmą mi całego dnia. - odpowiedziałam patrząc przed siebie
- Wiesz .. - zaczął - to, że jesteśmy teraz przyjaciółmi, nie znaczy, że nie możemy razem nigdzie wychodzić. - dodał.
- Zauważ, że między nami żadnej przyjaźni nie ma, robisz wszystko bym przestała racjonalnie myśleć. Robisz wszystko bym cię pocałowała, a ja tego nie chcę - powiedziałam poważnie  wychodząc z windy. Zostawiłam go całkowici samego. Kurwa!. Krzyknęłam do siebie w myślach. Czy ty dziewczyna nigdy nie będziesz potrafiła zamknąć języka na kłódkę. I zawsze powiesz coś nieodpowiedniego. Pacnęłam się  ten swój głupi łeb i weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie a mianowicie płatki.


Oczami Justina.


Tej nocy nie mogłem spać. Ciągle kręciłem się z boku na bok. Jak nie potrafiłem zasnąć gdy Lexi nie było obok mnie. Darzyłem i darzę ją bardzo wielkim uczuciem, lecz ona ma to gdzieś. Boli mnie to, że nie mogę sam decydować o swoim życiu. Przecież sam sobie przysięgałam kiedy zerwałem z seleną, a raczej to ona ze mną zerwała, nie będę chciał się zakochać ani angażować w żadne związki. Ale oczywiście wszyscy jest na przekór mnie. Pojawiła się ona. Wiedziałem, że będzie niebezpiecznie, że coś między nam będzie. Już pierwszej nocy to zauważyłem, wtedy kiedy lecieliśmy samolotem dałem jej swój telefon, co oznaczało, że od tego momentu będę z nią krok w krok. I się nie myliłem. Gdybym mógł cofnąć czas na pewno powiedziałbym nie, a ona na pewno wczoraj siedziałby mi na kolanach i przytulała się. Czasami mam wrażenie, że ona robi to ponieważ boi się zranienia. I szczerze mówić nie dziwie się jej. Jestem sławny. Każda dziewczyna chciałbym ze mną być. Na pewno gdybym związał się z Lexi moje fanki, wszyscy reporterzy, paparazzi oraz strony plotkarskie nie dałby jej spokoju. Dlatego też postanowiłam od teraz, że pozbędę się tego uczucia do niej. Jeżeli ona nie chce niczego więcej nie będę jej zmuszał. Leżałem tak rozmyślając nad tym co będzie dalej, gdy naszła mnie myśl, żeby napisać do Lexi sms. Wziąłem telefon do ręki i napisałem " Wstawaj śpiochu <3", nie minęło kilka sekund a odpisała "Dobranoc". Zaśmiałem się sam do siebie. Czyli nadal chce spać. O nie, nie, nie. Ja nie dam jej spać. Wstałem z łóżka, które było umieszczone na środku mojego pokoju, tak jak u Lexi. Założyłem dresy oraz koszulkę i wyszedłem z pokoju. Bez wahania podszedłem do jej drzwi i gdy chciałem nacisnąć na klamkę, ktoś a raczej lexi otworzyła mi drzwi przez co zachwiałem się i poleciałem na lexi, gdzie już po sekundzie leżałem na niej. Dla mnie była to bardzo wygodna pozycja, lecz jej wyraz twarzy nie pokazywał mi tego co chciałem zobaczyć.
- Nie ładnie tak leżeć na księżniczce.- rzekła księżniczka, przez co ja się zaśmiałem
- Ja nic nie słyszę.- powiedziałem
- Bieber wstań bo przygniatasz mi cycki. -  odparła zła
- Ale one są mięciutkie - rzekłem z zacieszem na ryju. Zaczęła mnie od siebie odpychać i w końcu jej się udało, ale kiedy miałem możliwość złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie, przez co teraz to ona leżała na mnie.
- Justin proszę cię przestań. To nie jest zabawne. Nie powinniśmy się tak zachowywać. - rzekła sucho.
- Przecież cię nie całuję. Po prostu leżymy sobie i dodając jeszcze więcej to ty leżysz na mnie więc to tak jakby twoja wina. - powiedziałem.
- To wygląda jakbyśmy uprawiali jakąś orgię. - dodała
- Przecież jesteśmy w ubraniach - rzekł podnosząc jedną brew do góry.
- Tak. No jasne. Mam na sobie koronkowe majteczki, bluzeczkę i przykrótki szlafrok.
- Oooooo Koronkowe majteczki. - wyszczerzyłem zęby zjeżdżając swoimi dłońmi w dół do jej pośladków. Lubiłem się z nią droczyć.
- Przestań - pisnęła. Gdy już trzymałem swoje ręce na jej zgrabnej pupce. Strzepała moje ręce i wstała.
- Przecież ja nic nie robię. - jęknąłem i wstałem zaraz za nią.
- Nie wcale. - rzekła przewracając oczami. Szła do windy, a ja za nią. Gdy nacisnęła na przycisk, a widna się otworzyła, oboje do niej weszliśmy.
- Co będziesz dzisiaj robił? - spytała lexi po chwili ciszy
- Jeszcze nie wiem. Chyba wyjdę na miasto najpierw z Fredo i Seleną. A potem może pójdę na jakąś imprezę, ale już bez Seleny. A ty co będziesz robiła? - zapytałem ciekawy i schowałem ręce do kieszeni swoich spodni.
- Nic nadzwyczajnego. Zajmę się sobą. Muszę zrobić porządki w ciuchach. Powywalać niektóre. I takie tam. A nad wieczór może pójdę na spacer o ile te porządki nie zajmą mi całego dnia. - odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc. Z resztą ja też patrzałem przed siebie.
- Wiesz .. - zacząłem - to, że jesteśmy teraz przyjaciółmi, nie znaczy, że nie możemy razem nigdzie wychodzić. - dodałem. Miejąc nadzieje, że zgodzi się ze mną chodzić na spacery, obiady, do kina no i na imprezy oczywiście za pozwoleniem jej mamy.
- Zauważ....- powiedziała -  że między nami żadnej przyjaźni nie ma, robisz wszystko bym przestała racjonalnie myśleć. Robisz wszystko bym cię pocałowała, a ja tego nie chcę. Nie wierzę w tą przyjaźń. - powiedziała poważnie  wychodząc z windy. Zostałem sam. Stałem jak słup nie wiedząc co ze sobą zrobić. Po prostu stałe. Najpierw mówi mi, że chce się ze mną przyjaźnić. A teraz wyskakuje mi z tekstem, że nie wierzy w tą przyjaźń. Jeżeli tak jest to mam to w dupie. Jeżeli tego chce to w ogóle mogę przestać się do niej odzywać. Jak by dla mnie nie istniała.... Czułem się jak cholerny dupek. Zawsze jestem taki odważny a teraz, ciota ze mnie. Westchnąłem. Wiedziałem co muszę teraz zrobić. Nie odejść nie zostawić ją a raczej być przy niej i powtarzać jak bardzo mi na niej zależy. Nie umiem kłamać. Teraz albo nigdy. Powiedziałem do siebie w myślach. Wyszedłem z widny i poszedłem do kuchni gdzie przy szafkach stała Lexi. Wziąłem głęboki oddech.
- Lexi ja... - znów zacząłem, a ona odwróciła się do mnie patrząc na mnie tymi swoimi oczkami. Podszedłem o krok bliżej - Ja po prostu nie mogę tak. To mnie wykańcza. Chce wiedzieć po prostu na czym stoimy. Co jest między nam lub czego. Nie umie sobie wyobrazić ciebie jako swoją przyjaciółkę. Darzę cię bardzo dużym uczuciem, nawet gdybym chciał nie umiem się go pozbyć z mego serca. Nawet nie chce. Gdybym miał możliwość zmienić coś w swoim to na pewno zamieniłbym słowo tak na nie, wtedy kiedy powiedziałaś mi, że chcesz się ze mną przyjaźnić. Nie wiedziałem co zrobić. Bałem się twojej reakcji, dlatego powiedziałem Tak. Wiedziałem wtedy, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Uwierz i, nie kocham seleny. Nie chce z nią być. Gdybym mógł wybrać na pewno wybrałbym ciebie. Nie uważam, że jesteś za młoda dla mnie. Ponieważ dla mnie wiek nie ma znaczenia. Mam 19 lat mogę robić to co mi się podoba, lecz mam też pracę, której nie mogę stracić. Walczyłem o to by stać się kiś kim teraz jestem przez kilka lat, aż w końcu mi się udało. Proszę cię o tylko jedno o to byś dała mi szansę. Gdy widzę ciebie widzę wszystko. Widzę przyszłość dla nas. Jesteś dla mnie jak tlen, gdy cię nie ma nie mogę oddychać. Gdy nie śpisz przy mnie nie mogę zasnąć. Kiedy się pojawiłaś wszystko zaczęło nabierać kolorów. Bez ciebie wszystko było takie szare i nudne. Robiłem wszystko dla ciebie. Było między nami kilka wzlotów i upadków ale wiem, że dla nas jest przyszłość. Jest szansa tylko trzeba pociągnąć ją za ręce. - powiedziałem wszystko, wszystko co miałem do powiedzenia, teraz tylko czekałem na jej reakcje.



Oczkami Lexi

Moje śniadanie było już prawie gotowe gdy nagle usłyszałam głos Justina.
- Lexi ja... - znów zacząłem, odwróciłam się i spojrzałam na niego. Widziałam w jego oczach strach. Bałam się tego.  - Ja po prostu nie mogę tak. To mnie wykańcza. Chce wiedzieć po prostu na czym stoimy. Co jest między nam lub czego. Nie umie sobie wyobrazić ciebie jako swoją przyjaciółkę. Darzę cię bardzo dużym uczuciem, nawet gdybym chciał nie umiem się go pozbyć z mego serca. Nawet nie chce. Gdybym miał możliwość zmienić coś w swoim to na pewno zamieniłbym słowo tak na nie, wtedy kiedy powiedziałaś mi, że chcesz się ze mną przyjaźnić. Nie wiedziałem co zrobić. Bałem się twojej reakcji, dlatego powiedziałem Tak. Wiedziałem wtedy, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Uwierz i, nie kocham seleny. Nie chce z nią być. Gdybym mógł wybrać na pewno wybrałbym ciebie. Nie uważam, że jesteś za młoda dla mnie. Ponieważ dla mnie wiek nie ma znaczenia. Mam 19 lat mogę robić to co mi się podoba, lecz mam też pracę, której nie mogę stracić. Walczyłem o to by stać się kiś kim teraz jestem przez kilka lat, aż w końcu mi się udało. Proszę cię o tylko jedno o to byś dała mi szansę. Gdy widzę ciebie widzę wszystko. Widzę przyszłość dla nas. Jesteś dla mnie jak tlen, gdy cię nie ma nie mogę oddychać. Gdy nie śpisz przy mnie nie mogę zasnąć. Kiedy się pojawiłaś wszystko zaczęło nabierać kolorów. Bez ciebie wszystko było takie szare i nudne. Robiłem wszystko dla ciebie. Było między nami kilka wzlotów i upadków ale wiem, że dla nas jest przyszłość. Jest szansa tylko trzeba pociągnąć ją za ręce. - powiedział to wszystko tak subtelnie i czysto. Dobierał słownictwo i wymachiwał rękami, co wyglądało dziwnie ale też uroczo. Sama nie wiedziała co powiedzieć, ale wiedziałam jedno. Skoro on mi powiedział całą prawdę to ja też muszę.
- Od kiedy cię poznałam myślałam, że jesteś taki sam jak inny. Myślałam, że będziesz do nie startował, a potem przelecisz i zapomnisz. Ale kiedy spędziliśmy tę noc w samolocie i zbliżyliśmy się do siebie wiedziałam, że coś będzie. Ale tak na prawdę nie chciałam tego to samo wyszło z siebie. Nie chce żebyś mnie za to winił. Bo zauroczyłam się w tobie. Nie mogę ci do końca powiedzieć, że cię kocham, ale nie jesteś mi obojętny. Ja po prostu nigdy się aż tak nie zakochałam. Zawsze chłopacy zarywali do mnie ze względu na to, że jestem ładna i to wszystko, nie chciałam by ty razem było tak samo. A kiedy na dodatek dowiedziałam się, że masz udawać chłopaka Seleny to totalnie ześwirowałam. Zachowałam się głupio wylewając na nią wodę - spuściłam głowę w dół - po prostu chciałam jej pokazać kto tu rządzi. Zachowałam się jak dziecko. I wtedy kiedy pytałam się czy zostaniemy przyjaciółmi to chciałam byś powiedział Nie, ale kiedy z twoich ust zostało wypowiedziane słowo Tak. Załamałam się. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to wszystko nie miało wcale sensu, że Selena miałam rację, była dla ciebie tylko zwykłą nastolatką. Ty jesteś już dorosły. Chciałam żebyś sobie ułożył, ale nie z kimś takim jak ja. - dodałam na koniec.
- Ale mnie to nie obchodzi co Selena mówi. Dla mnie wiek nie ma znaczenia, no chyba, żę byś miała 12 lat. To może poczytałbym ci bajeczki ale ty masz 17 lat dziewczyno. Jesteś od nie młodsza tylko o 2 lata. - powiedział podchodząc.
- Jeszcze mam 16 - poprawiłam go
- Już niedługo 17. Ale to nie ważne. Ja do ciebie zarywam, staram się a ty mnie odtrącasz. A przecież wiem, że ci się to podoba. Dla mnie selena nie istnieje. Istniejesz ty. Mnie gdzieś to co ona mówi. Moje uczucia do niej już wygasły. Ja też nie chce być ponownie zraniony, a wiem, że ty nie umiesz ranić. - spojrzał na nie tymi swoimi brązowymi oczami. - Chociaż umiesz ranić. Wczoraj, kiedy nie dałaś mi kanapek - powiedział. z miną smutnego szczeniaczka.
- Dobrze to co z tym zrobimy? - spytałam krzyżując ręce.
- Będziemy żyć dalej. Ja będę do ciebie zarywał, tobie to nie będzie przeszkadzał. Będziemy się całować. A kiedy ustawka minie, zaczniemy razem pokazywać się publicznie. Co ty na to? - zapytał
- Może być, ale jak na razie nie masz na co liczyć z mojej strony. Uwierz mi kotku będzie trudno. - pstrykałam go w nosek, wzięłam płatki, wyminęłam go uśmiechając się na koniec i poszłam do salonu. Usiadła wygodnie na sofe i zaczęłam jeść. W całym domu było tak dziwnie cicho. Na ścianie wisiał wielki telewizor. Zaczęłam poszukiwanie pilota lecz nigdzie nie mogłam znaleźć go.
- Bieber ! - krzyknęłam
- Tak księżniczko? - spytał
- Gdzie jest pilot od telewizora? - spytałam. Bez słowa podszedł do telewizora i wyciągnął z zaniego kilka pilotów. Położył mi go wszystkie przed nosem i poszedł. Było ich aż 5. Wzięła jednego i nacisnęłam czerwony przycisk na samej górze, z głośników zaczęła wydobywać się głośna piosenka więc szybko wyłączyłam ją. Wzięłam kolejnego pilota, ten było chyba od x-box'a. Wzięła trzeciego pilota i tym razem trafiłam. Wyświetlił mi się program MTV. Akurat leciały piosenki. Odłożyłam pilot i wzięłam się za jedzenie śniadania. Po chwili dosiadła się do mnie Lily. Wyglądała się ja po ostrej Imprezie.
- Która godzina zapytała ziewając
- No najwyższa pora by się obudzić - rzekłam
- Jeny co ty taka oschła? - spytała wkurzona
- Nie jestem oschła. Po prostu wyglądasz jakbyś przeszła przez tornado. - powiedziała wkładając sobie łyżkę do ust pełną mleka i płatków
- Długa i zajebista noc. Po prostu . - wymamrotała drapiąc się po głowie. Po chwili do Salonu wszedł Fredo i usiadł sobie tak jakby nigdy nic.
- Siema - przywitałam się - Jak smakowały kanapki? - spytałam
- Dobrze, dobrze. Ale danie główne dostałem w nocy. - zaśmiał się patrząc sie na Lily. Spojrzałam na nią a on słodko uśmiechała się do Fredo.
- Chodź na kolanka kochanie - powiedział do lily, klepiąc się po kolanach. Ta od razu wskoczyła mu na kolana okrakiem. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Zaczęli się lizać i to tak nachalnie z języczkiem, a w dodatku przy mnie. Moja przyjaciółka była inną osobą. Nie zastanawiając się ani chwilę wyszła z salonu kierując się do kuchni w której był Bebes oraz kenny. Usiadłam na krześle aż zatrzeszczało. Była wściekła.
- Co jest zapytał Justin siadając na przeciw mnie z dwoma kanapkami w ręku.
- Nic - odpowiedziałam oschle.
- Musi coś być - powiedział gryząc kanapkę.
- Lily, ona. Całkiem się zmieniła. Usiadła sobie okrakiem na kolana Fredo i zaczęli się lizać ale w jaki sposób. Ona się totalnie zmieniła. - rzekłam i walnęłam się w czoło.
- Gdybyś wiedziała co robili w nocy. - odparł
- Co robili? - od razu spojrzałam się na niego.
- Jak poszłaś wszystko się zaczęło. Zaczęli się karmić kanapkami, potem poszli nad basen, tam zaczęli się całować. A gdy poszli zaczęła się ostra jazda bez trzymanki. - Gdy justin to powiedział wytrzeszczyła oczy .
- Ona to z nim zrobiła? - spytałam szepcząc
- Tak, ale dlaczego szepczesz? - zapytał.
- O ja pierdole, ona totalnie straciła rozum - powiedziała
- Zwariowała na jego punkcie, to tak jak ja na twoim. - walnął poruszając brwiami, na co ja zmarszczyłam brwi
- Dobra odwal się - walnęłam go w czoło z otwartej ręki
- Ała - jęknął, ale zaraz zaczęliśmy się z tego śmiać.
- Ej a dlaczego ja nic nie słyszałam ? - spytałam po chwili
- Może dlatego, że spałaś? - zapytał - Nawet ja jak wszedłem do twojego pokoju i zacząłem latać w okół twojego łóżka to nawet się nie ruszyłeś. - dodał i wtedy znów dostał w głowę ale tym razem mocniej.
- Ała - ponownie jęknął - za co to? - spytał z buzią pełną kanapki.
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny.
- Niech zgadnę, skoro ja dzisiaj będę sprzątać w pokoju, a potem odpoczywać wieczorem to Lily jedzie z wami na imprezę? - spytałam
- Tak i dlatego chciałem ciebie zabrać. Bo wiesz jak oni odejdą gdzieś na bok się lizać a może dupczyć to co ja sam zrobię? - spytałam smutny - nawet mi się nie chce dzisiaj nigdzie wychodzić, nawet na ten jebany spacer. - westchnął.
- To nie idź. Zostań ze mną, a potem może pójdziemy na jakiś spacer. - powiedziałam - Co ty na to? - spytałam. Patrzał się na mnie przez dłuższą chwilę. - Chyba, że wolisz ten czas spędzić z jakąś inną dziewczyną. - dodałam po chwili.
- Pomogę ci, ale darujmy sobie ten spacer. Usiądziemy sobie i coś obejrzymy. - rzekł. - Nie mam na nic dzisiaj ochoty. - położył głowę na ladzie.
- Dobra jak tam chcesz. - powiedziałam wesoło. Wstałam z miejsca. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i wyszłam z kuchni bez słowa.
- Zaraz do ciebie przyjdę!. - krzyknął Justin. Weszłam do windy i pojechałam na samą górę. Kilka sekund później byłam u siebie w pokoju. Podeszłam do walizek. Wzięłam luźne ciuchy i przebrałam się w nie puki Justina jeszcze nie było. Poprawiłam sobie koka na głowie. Poczekałam chwilę na Justina, aż pojawił się.
- To za co pierwsze się zabieramy? - spytał
- Za ciuchy. Będziemy je brać, zawieszać na wieszakach a potem na tych rurach - powiedziałam
- Dużo masz tych ciuchów? - spytał
- No trochę nazbierało. - powiedziałam
- No to zaczynajmy - rzekł Justin. Wzięliśmy jeden wielki karton razem i postawiliśmy go na łóżku. Otworzyliśmy i każde z nas zaczęło brać ciuchy i je ładnie wieszać na tych rurach. Początek był trochę nudy, ale wszystko rozkręciło się, gdy włączyłam piosenki. Warowaliśmy jak małe dzieci. Robiliśmy dziwne. miny. Czasami robiłam nam zdjęcia, razem lub osobno. Może jednak nie jest nam pisane bycie przyjaciółmi. Lecz wiem, że to wszystko nie może dziać się za szybko, bo wtedy to uczucie między nami zniknie, a oboje tego nie chcemy. Do godziny 14 układaliśmy ciuchy więc zajęło to nam dobre 4 godziny.
- Jestem zmęczona - powiedziałam kładąc się na łóżko.
- Ja też - rzekł Bieber i usiadł na moim łóżku. Już na sam jego widok nie umiałam się powstrzymywać. Oplotłam jego brzuch od tyłu nogami i przyciągnęłam do siebie. - Zboczeniec - zaśmiał się Bieber.
- Nieee ani troszeczkę. - odparłam słodko.
- Tak, tak wmawiaj sobie - dodał. Zmienił pozycję. Położył głowę na moim brzuchu. Westchnęłam - O czym myślisz? - spytał
- O niczym. - odparłam
- To czemu wzdychasz? - spytał zdziwiony
- A co nie mogę?
- Możesz Możesz. Już się nie złość. - rzekł. Dość długo w tej pozycji leżeliśmy, aż odpłynęłam ..




____________________________________________

Macie romantyczno- smutny rozdział.
Jak myślicie. W ich życiu będzie już wszystko dobrze?
Mnie się wydaje, że to dopiero początek ich złych relacji chociaż wydają się być ze sobą szczęśliwy, ktoś to szczęście będzie chciał im zepsuć. Jak myślicie kto to będzie chciał zniszczyć to nad czym oni pracują?


A no i główna bohaterka mnie troche wkurza. Bo nie ma żadnych zdjęć takich z Bebsem. Więc zmieniam ją na chachi gonzales. Ale nadal bohaterka będzie nazywała się Lexi. 

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 21

- Hej, hej wstawaj. No ej ile ja mam cię budzić. Dziewczyno rusz dupę. - ktoś mną potrząsał. Podskoczyłam jako oparzona i stanęłam jak ninja do walki. I wtedy zobaczyła lily jej oczy były szeroko otwarte.
- Yyyy no ten. To gdzie jesteśmy? - spytałam ogarniajać się.
- Aktualnie na lotnisku. - rzekła
- No dobra - powiedziałam niepewnie
- Ty na prawdę śpisz jak niedźwiedź. - wymamrotała .
- Miła jesteś - syknęłam - która godzina? - spytałam ziewając
- Prawie 5 - powiedziałam
- A gdzie jesteśmy ? - zapytałam ponownie
- W los Angeles. A teraz rusz tą dupę bo inni już dawno polecieli do domu. A ja cię musiałam budzić pół godziny.
- Oj już nie przesadzaj - powiedziałam wychodząc z samolotu
- Nie przesadzam. Oj szkoda, że tego nie widziałaś. Idzie sobie selena za rękę z Justinem. I nagle on nadepnął jej na nogę. Ta zaczęła się na niego wydzierać.
- Już pierwszego dnia skandal - zaśmiałam się
- Się nie dziwę to dziwaczka - dodała Lily i obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. - Chodź już bo inni już pojechali.- jak powiedziała tak zrobiłyśmy i już po chwili stałyśmy przed lotniskiem. Wszytko było takie inne. To miejsce, takie magiczne... Pełno ludzi, przechadzających się na obszarze lotniska... Stanęłyśmy jak wryte ponieważ. Po pierwsze na lotnisku nikt szczególnie nie zwracał na nas uwagi, nikt nas nie wołał. Nikomu nie robiono zdjęć. A po drugie nikogo znajomego mi tu nie było. Spojrzałyśmy po sobie z Lily.
- Lily to gdzie są ci wszyscy? - spytałam
- Stali tu i czekali. - powiedziała przerażona.
- Co my teraz zrobimy? - ponownie zapytałam ją wkurzona oraz przestraszona. My same w wielkim mieście. Nie wiedziałyśmy gdzie iść, co zrobić. Po prostu jeden wielki koszmar. I to wszystko dzięki mnie oczywiście. Bo gdyby kenny mnie obudził to byśmy wszyscy bezpiecznie dotarli do domu, ale nie, on zawsze musi wszystkich wkurzać. Westchnęła ciężko i usiadłam na krawężniku. Oparłam głowę o rękę i zaczęła tupać nogą.
- Zaraz zadzwonię do Fredo. - powiedziała i odeszła na chwilkę od mnie. Siedziałam tak i siedziała. Miałam już dość tego dnia. Byłam głodna, zmęczona, czułam się brudna.
- Zaraz przyjedzie Fredo. - wyrwała mnie z moich myśli Lily.
- To dobrze. - odparłam wstając z krawężnika po czym otrzepałam sobie pupę. - Jaka była jego reakcja kiedy mu powiedziałaś, że jesteśmy na lotnisku? - spytałam
- Zaczął się śmiać i coś tam bełkotał. A na koniec powiedział, że będzie za 15 minut. - przewróciła oczami.
- A justin nie przyjedzie z nim? - spytałam z nadzieją, że powie tak, lecz przeliczyła się.
- Nie. Z resztą nic nie wspominał o JB. - powiedziała - Nie bój się będziecie mogli nacieszyć się sobą w domu. - dodała i poklepała mnie po plecach uśmiechając się zadziornie.
- Co masz na myśli? - spytała sfrustrowana
- Nie gadaj, że nie wiesz. Oboje zaraz się na siebie rzucicie. - rzekła .
- Nie sądzę - powiedziałam przewracając oczami.
- Tylko weźcie jak możecie nie wymieniajcie się śliną przy mnie bo to obrzydliwe. - odparła.
- Może przestać? - wykrzyczała oburzona. - Już nic nas nie łączy, nic oprócz relacji kolega koleżanka. Rozumiesz to? - zapytałam - wczoraj kiedy już wszyscy wychodzili z tego autobusu doszliśmy do wniosku, że lepiej jeżeli będziemy przyjaciółmi. Chce żeby tak zostało.
- Ale jak to? - spytała mrugając oczami.
- No tak to. Jeny. To normalne. Po prostu nie wytrzymałam napięcia i tak po prostu zapytałam się go czy zostaniemy przyjaciółmi. Powiedział, że tak chociaż ja liczyła, że powie Nie i mnie pocałuje, ale przeliczyłam się. Ma mnie gdzieś. Selena miała racje, byłam, jestem i będę dla niego zwykłą gówniarą. W ogóle co ja sobie myślałam, że między nam coś będzie. Boże święty to jest chore i pojebane. - rzekłam unosząc głowę ku górze bo wiedziałam, że nadchodzi fala łez. Moje oczy zaszkliły się przez co było wszystko zamazane, lecz nie chciałam popłakać się obok mojej przyjaciółki. Chciałam być silna i pokazać, że mi nie zależy. Tak na prawdę walczyłam z dwoma światami. Rozum mówił, że mam o nim zapomnieć, że przyje jeszcze na mnie czas, że kiedyś na pewno znajdę kogoś kto będzie opiekuńczy i zostanie ze mną ze względu na wszystko, jednak serce mówiło, co innego. Że mam walczyć do samego końca. Nie poddawać się, bo drugi taki opiekuńczy chłopak i jednocześnie szalony może nie pojawić się w moim życiu. Zawsze wybierałam serce, cokolwiek się działo, zawsze słuchałam głosu serca, lecz teraz muszę posłuchać mojego rozumu. Każdy by mi pewnie powiedział, że źle robię. Że powinnam walczyć o niego. Lecz ja nie potrafię. On jest inny i ja jestem inna. Po prostu jesteśmy z innych bajek. Nie umiem pogodzić się z tym, że może już nigdy nie posmakuje smaku jego ust. Wiem o tym doskonale i chce się z tym pogodzić. Chciałbym mieć taką wróżkę, która przewiduje mi przyszłość , która i doradza i mówi co mam wybrać, co będzie dla mnie lepsze. Lecz to nie jest tak łatwo. W tym życiu by przetrwać trzeba grać. Z tym się pogodziłam. Nie jestem pewna czy dam radę walczyć o niego, o nas. Poddać się czy nie? Tak bardzo bym chciała. Lecz jest już za późno. Teraz wszystko ulegnie zmianie. Boję się spojrzeć mu w twarz i powiedzieć " Tak przyjacielu wszystko jest w porządku". Bo to wszystko jest takie sztuczne. Czemu ludzie muszą kłamać, ukrywać swoje uczucia? Przecież jeżeli się kogoś kocha to robi się dla tej osoby praktycznie wszystko. Tak tak wiem, ja także źle robię ale przecież ludzie już tacy są i to się ni zmieni. Jeżeli jesteś nieśmiała i nie umiesz powiedzieć czegoś wprost nigdy niczego nie osiągniesz........- Boże kiedy on będzie? - spytałam po chwili
- Już jestem - odezwał się głos za nami i obie od razu się odwróciłyśmy.
- No w końcu myślałyśmy, że się nigdy nie doczekamy - powiedziała Lily  przytuliła się do Fredo.
- Tak tak, gołąbeczki, będziecie mieli dużo czasu w domu, żeby się poprzytulać. - rzekłam i wytknęłam do niej język. Kilka minut później siedziałam już w samochodzie słuchając jak dwójka zakochanych flirtuje ze sobą. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam piosenkę, która leciała i leciała przez całą drogę. Nawet nie zauważyłam kiedy samochód zatrzymał się przed wielkim domem. Domem? To nie był dom, to była Willa, albo raczej Hotel tak wielki, że pomieściłby ze 1000 osób. Wysiadłam z auta i stanęłam jak słup soli. Totalnie nie wiedziała w którą stronę iść, serio. Nawet drzwi wejściowych nie widziałam.
- Chodź - powiedział Kenny. Spojrzałam na niego. Skąd on się tu wziął? Spytałam siebie samą. Przecież była tu sama a nagle on stoi obok. Odgarnęłam swe niezręczne dziwne myśli i ruszyłam za nim.
- Gdzie są wszystkie moje walizki? - spytałam idąc za nim
- W twoim pokoju. - odpowiedział stanowczo.
- AHAAA - przeciągnęłam literkę A i zmarszczyłam brwi. Gdy przeszliśmy przez gęsty lecz nie duży park łączący staw zobaczyłam drzwi i gdy do nich doszliśmy kenny otworzył mi drzwi. Weszłam do środka i rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowała. Wszystkie meble były takie nowoczesne, a zarazem drogie.
- Idziesz na samą górę. Czyli na 4 piętro, skręcasz w prawo, trzecie drzwi . Tam wchodzisz, tam jest twój pokoju. Justin sam ten pokoju wybrał i kazał wszystkim robotnikom go zrobić dla ciebie. Ponieważ chciał i nadal chce mieć blisko ciebie pokoju. A teraz pójdę. Bo jak widzisz, ty możesz sobie odpoczywać, ale niektórzy muszą tu pracować. - powiedział i odszedł. Stałam w miejscu jeszcze dobre kilka minut. Aż w końcu się ruszyłam. Weszłam po woli po schodach na pierwsze piętro. Następnie na drugie, na trzecie piętro trochę się namęczyła, aż w końcu doszłam na wymarzone piętro 4 ostanie. Tych schodów jest więcej niż gdziekolwiek indziej. Dobrze że mają windę. Windę? Coo? Spojrzałam na windę i przymrużyłam oczy. Kenny nie żyjesz. Powiedziałam do siebie w myślach. Skręciłam w prawo, przeszłam kilka kroków. Nie no dobra nie kilka a kilka set chyba aż w końcu doszłam pod moje ukochane drzwi, które miały kolor zgniłej zieleni. Na drzwiach widniała tabliczka z napisem " pokój księżniczki Lexi " JUSTIN . Pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Otworzyłam pokoju i to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Mój pokoju był prawie taki sam lecz trochę większy niż kuchnia oraz salon w moim starym domu. Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na okrągłe łóżko, które było na środku łóżka.Już nigdy nie chciałam go opuszczać. Byłam zbyt zmęczona, ale teraz czekały mnie wakacje. A po wakacjach, nie wiem sama co zrobię. Wszyscy jesteśmy w kropce. Ta na prawdę to chciałbym iść do szkoły i ją skończyć. Usiadłam na łóżku i zobaczyłam, że przy ścianie leżą kartony oraz walizki. Wstałam niechętnie z łóżku i podeszłam do nich. Ukucnęłam i zobaczyła jakaś karteczkę na której pisało " Moi ludzie byli u twojego taty, zabrali wszystko co należało do ciebie". Otworzyłam jeden karton. Na wierzchu leżał album. Wzięłam go w ręce i otworzyłam. Na pierwszym zdjęciu byłam ja moja mama oraz tata, na następnych wszyscy razem, moja rodzina, pierwsze zdjęcia z lily, z moimi koleżankami i kolegami z klasy. Nawet się nie zorientowałam, a łzy same zaczęły spływać po moich policzkach. Przejrzałam kolejne dwa albumy. I nagle mój brzuch zaczął się wywijać. Odłożyłam wszystko na karton i postanowiłam, że po małej obiado-kolacji. Wyszłam więc z pokoju, ty razem zjechała na parter windą. Nie będę czołgać się po schodach. Gdy stałam już na parterze wszędzie było  tak cicho. Nie wiedziałam gdzie są wszyscy. Zaczęłam chodzić po domu i wchodzić do każdego pomieszczenia. Otwierałam każde drzwi, które widziałam lecz nigdzie nie było nikogo. W końcu po chyba 15 minutach znalazłam kuchnie. Spojrzałam na wielki wiszący zegar i wtedy zobaczyłam, że jest godzina 16.50. Strasznie zgubiłam poczucie czasu. Może dla tego że prawie pół godziny po tym gdy wszyscy wyszli już z samolotu ja dopiero się obudziłam, może dlatego, że przez prawie godzinę siedziałam z lily i czekałam aż przyjedzie, może dlatego, że jechaliśmy ponad pół godziny, no mnie trochę mnie no i na końcu dlatego, że stałam jak słup soli w wielkim domu i leżałam przez kilka minut. Czas leci nieubłaganie. Podeszłam do wielkiej lodówki i otworzyłam ją. Przez znów kilkanaście minut zastanawiałam się co by wziąć, aż w końcu postawiłam na kanapki z szynką, pomidorem, szczypiorkiem, serem. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki, chlebek oraz masełko i zrobiłam sobie kanapki.Ładnie wszystko ułożyłam na talerzu i posprzątałam po sobie. Wzięłam talerz w ręce oraz jedną kanapkę w drugą i zaczęłam jeść. Gdy przechodziłam obok salonu usłyszałam jakieś śmiechy.. Podeszłam bliżej okna .....


MIAŁAM WAM ZROBIĆ NA ZŁOŚĆ I ZAKOŃCZYĆ TERAZ TEN ROZDZIAŁ ALE WAS KOCHAM < 333



Podeszłam bliżej okna i zobaczyłam wszystkich. Totalnie. Siedzieli sobie przy ognisku z piwskami i śmiali. Wszyscy. Justin, Scoot, Moja mama, Lily, Fredo, Jazzy, gitarzysta justina oraz parę innych osób. Bieber siedział do mnie tyłem więc mnie nie wiedział, ale na moje nieszczęście Lily mnie zobaczyła i zaczęła do mnie machać, a wtedy wszyscy mnie zobaczyli. Spojrzałam na Bieber'a który ukazał te swoje białe ząbki. Przewróciłam oczami. Otworzyłam szklane drzwi od balkonu i wyszłam. Podeszłam do nich i po prostu stałam jedząc kanapkę. Nie chciałam usiąść ponieważ wiedziałam, że Justin tylko tak będzie grał by dobrać mi się do jedzenia. Gdy zobaczyłam, że poklepuje miejsce obok siebie.Zrobiłam dziwną minę, zmarszczyłam brwi i usiadłam sobie koło Fredo. Wyszczerzyłam swoje także białe ząbki do Justina i zaczęła konsumować kolejną kanapkę.
- Lexi.? - spytała lily
- Tak? - zapytałam
- Idziemy jutro na zakupy? - spytała
- Chciałabym, ale muszę się rozpakować, posprzątać. Do tego trochę odpocząć. Mam dosyć tego szumu. Chce po prostu położyć się w łóżku i spać przez najbliższy tydzień - odpowiedziała
- A ja razem z tobą - rzekł Justin szczerząc do wszystkich swe kły
- Chyba na podłodze - powiedziała Lily
- Nie, to by było już za wiele, będzie spał pod moim drzwiami - powiedziałam a wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz Justina, który siedział z naburmuszoną miną.
- To nie było ani trochę zabawne. - wymamrotał i napił się piwa.
- Było było.- rzekłam i wstała z miejsca - Chce ktoś zapytałam? - zapytałam, a wtedy 3 ręce poleciały w górę, czyli Justina, Fredo oraz Kenniego. - Okey, Kenny, tobie nie dam ponieważ nie obudziłeś mnie gdy wylądowaliśmy....
- TAK, PONIEWAŻ NIE DAŁO SIĘ CIEBIE DOBUDZIĆ. ŚPISZ JAK NIEDŹWIEDŹ! - burknął
- Tym bardziej teraz nie dostaniesz. Nie będę owijała w bawełnę, dam je Fredo. - rzekłam i podałam mu talerz z kanapkami, który chętnie wziął.
- Fredo podzielisz się? - spytał błagalnie Justin
- Nie. Byłeś niegrzeczny - powiedział fredo przeżuwając w buzi kanapkę. Wywróciłam oczami i zaczęłam iść w stronę domu.
- Gdzie idziesz? - spytał Justin
- A co chcesz iść ze mną.? - spytałam uwodzicielsko przegryzając dolną wargę i zatrzepotałam rzęsami.
- Ooooczywiście - rzekł i zaczął wstawać.
- Po moim trupie. - powiedziała i weszłam do domu zanim zdążył zrobić kroczek.Przeszła przez salon, oraz kilka korytarzy i w końcu natrafiłam na windę. Wcisnęłam przycisk i po chwili winda była otwarta, weszłam do niej i wjechałam na samą górę. Gdy winda się otworzyła, wyszłam z niej i poszybowałam do swojego pokoju. Jako, że byłam już dzisiaj zmęczona i była godzina prawie 17.30 postanowiłam, że jutro zrobię porządki oraz ogarnę od góry do dołu cały dom. Otworzyłam pierwszą lepszą walizkę pod ścianą i wzięłam piżamy, oraz kosmetyki. Weszłam do łazienki i nie zastanawiając się napuściłam gorącą wodę do wanny i wsypałam kapsułki które bardzo ładnie pachniały oraz tworzyła się z nich piana. Rozebrałam się do naga i weszłam do wanny od razu się położyłam. Zamknęłam oczy i zaczęłam się relaksować. Po niespełna 15 minutach umyłam swoje ciało i wyszłam z wanny. Od razu owinęłam się ręcznikiem i wyciągnęłam korek z wanny. Stanęłam przed wielkim lustrem. Od razu wytarłam się  ubrała przyszykowaną piżamę. Następnie wysuszyłam włosy oraz spięłam go w szybkiego koka. Obmyłam twarz zimną wodą i dopiero wtedy zauważyłam drugie drzwi. Podeszłam do nich i pociągnęłam za klamkę ale nie dało się otworzyć drzwi. Zrezygnowana wyszłam z łazienki i pojawiłam się w swoim pokoju. Zaczęłam chodzić po pokoju i patrzeć na wszystko. Moją uwagę przykuły kolejne drzwi. Tym razem one były otworzone. To co zobaczyłam mnie zaszokowało. To była wielka garderoba. Bardzo mi się spodobała ponieważ zamiast półek mogłam ciuchy mieć na wieszakach i to mnie cieszyło. Wyszłam z garderoby. I skierowałam się na balkon. Otworzyłam go i wyszłam. Znów usłyszałam te śmiechy. Podeszłam do barierki i spojrzałam w dół.
- Do spania dziecioczki! - krzyknęłam z góry, a wszyscy rozejrzeli się do okoła. Zaśmiałam się. - Dobranoc! - krzyknęłam ponownie, no i wtedy jak na złość scoot spojrzał w górę, a po chwili reszta.
- Nie przyjedziesz się pożegnać.? - spytała mnie mama
- Nie, jestem zmęczona.. - rzekłam - Dobranoc - uśmiechnęłam się do wszystkich i przesłałam im buziaczki.
- Sexy wyglądasz w tej piżamce.! - krzyknął bieber.
- Tylko się nie podnieć - wytknęłam do niego język
- Za późno kochanie - zaśmiał się - Lepiej się mnie bój w nocy mała. - dodał
- Mała to twoja pała - wyszczerzyłam kły
- Lexi kto cię takich słów nauczył? Nie wolno tak mówić - powiedziała groźnie.
- Justin mnie tego nauczył. Powiedział, że można tak mówić. - powiedziałam z miną słodkiego psiaczka. Nie było mowy by mi nie uwierzyła.
- Justin. Co ty jej nagadałeś? - zwróciłam się moja mama do Justina z groźną miną.
- Przecież ja nic jej nie mówiłem. On a kłamie.
- Tak, tak. Jasne. Dobra nara bo chce spać. - powiedziałam i weszła do swojego pokoju. Od razu zrobiło mi się cieplej. Weszłam sobie pod kołderkę i przykryłam się nią. Wzięłam telefon, odblokowałam go i weszłam na TT. Napisałam twetta " Zaczynam nowy rozdział w swoim życiu, bez ciebie, bez nas. Mam nadzieje, że swoje poradzę" dodałam go i już po chwili kilkaset ludzi podawali ten twett dalej oraz lajkowali.. Wyłączyłam telefon, odłożyłam go na półkę nocną. Ułożyłam się wygodnie i już po chwili moje oczy były zamknięte, a ja zaczęłam marzyć oraz śnić.







______________________________________

Podoba się wam?
Bo mi tak. Chociaż za mało w nim JB.
Ale się nie dziwcie teraz będzie go jeszcze mnie.
Zaczną się najgorsze dni.
Będzie przykro, smutno.
Poleją się łzy.
Nic nie będzie już tak samo.
Ale te jeszcze kilka kolejnych rozdziałów będą normalne.
Potem dopiero zacznie się najgorsze :/,

poniedziałek, 10 czerwca 2013

REKLAMA BLOGA

SIEMA. TU JA DEZIA :) 

OTÓŻ ZAŁOŻYŁAM SOBIE BLOGA O ONE DIRECTION I CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ CZY TEŻ SPRAWDZIĆ CZY WAM BĘDZIE SIĘ PODOBAĆ I CZY PIAĆ DALEJ. 


http://safeandsound69.blogspot.com/



MAM NADZIEJE, ŻE WAM SIĘ SPODOBA <3


KOCHAM WAS ^_^  

Rozdział 20

- Ja ... - rzekł - Dobrze. Przyjaciele - dodał i uścisnął moją dłoń. Uśmiechnęłam się do niego sztucznie, chociaż on tego nie zauważył.
- No to ten. - powiedziałam puszczając jego dłoń. 
- Idziemy? Bo pewnie na nas czekają.
- Jasnee - mruknął. Wzięłam swoją walizkę raz torbę tak jak on i wyszliśmy z pomieszczenia. Drzwi od Turbus'a były już otwarte. W salonie stała Selena
- Kotku! - pisnęła podekscytowana
- Tylko nie Kotku! - warknął zły. Opuściłam ich wyszłam z Autobusu, ale nie było słychać żadnych pisków, krzyków fanek ponieważ tuż obok stał odrzutowiec. Westchnęłam. " To koniec, wracam do domu z mamą i Lily". Uśmiechnęłam się sama do siebie i spuściłam wzrok. To była na prawdę świetna przygoda, pamiętam jak jeszcze parę tygodni temu wchodziłam tu pierwszy raz to tutaj pierwszy raz gadałam z Justinem, to tutaj zrobiłam mu herbatę, to tutaj to się wszystko zaczęło, zakochałam się ale nie, to nie moja bajka. Oddałam walizkę Kenne'mu ( Nie wiedziałam jak to napisać xd ) i weszłam do odrzutowca. Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy już siedzieli. Jedno mnie zdziwiło. Lily znów siedziała z Fredo, pewnie moje i Justina słowa dały mu dużo do przemyślenia i wziął sprawy w swoje ręce. Moja mama siedziała ze scotter'em i gadali o czyś zawzięcie, że nawet mnie nie zauważyli. Gdy przeszłam kawałek, zauważyłam, że Lily się na mnie patrzy z Bananem na ryju, lecz po chwili jej wzrok powędrował w tył. Odwróciłam się napięcie i zobaczyłam Justina oraz Selenę, którzy trzymali się na ręce. Wzrok mój i Justina się spotkał. Uśmiechnęłam się do niego lekko, a on to odwzajemnił. Oboje zajęli mniejsze z tyłu. Odwróciłam się znów i poszłam na sam przód. Usiadłam sobie i odsłoniłam roletę. Mogłam zobaczyć wszystko. Nagle usłyszałam z głośników męski głos "Za 2 minuty startujemy, proszę zapiąć pasy, życzymy miłej podroży". Zaśmiałam się i zapięłam pasy. Wyjęłam z torebki mp4 i włożyłam słuchawki do uszów i puściłam piosenkę. Kilka sekund później wystartowaliśmy. Oparłam głowę o fotel i patrzałam się w niebo, które było obok mnie. Zatraciłam się w piosence. Zamknęłam oczy i od razu odleciałam


Oczami Bebsa . 

Ja ... - rzekłem - Dobrze. Przyjaciele - dodałam i uścisnąłem jej dłoń. Była taka delikatna. To koniec. Wiedziałem, że straciłem ją już na zawsze. Moje oczy były teraz jak szkoło. Wszystko było takie zamazane. Nie mogłem pozwolić by nawet jedna kropla moich łez spłynęła po policzku. Byłem na siebie wściekły, że powiedziałem " Tak" Ale nie mogłem już tego odwrócić. Wiem jedno. Chce żeby ta dziewczyna była szczęśliwa. Ze mną czy bez mnie. Obiecuje sobie od razu, że gdy jakiś chłopak ja skrzywdzi, będzie żałował do końca życia tego co zrobił.- No to ten. - powiedziała puszczając moją dłoń. 
- Idziemy? Bo pewnie na nas czekają.
- Jasnee - mruknąłem przeciągając. Wziąłem swoją walizkę i razem wyszliśmy z pokoju. Drzwi od Turbus'a były już otwarte. W salonie stała Selena. Zachciało mi się wymiotować na jej widok
- Kotku! - pisnęła podekscytowana
- Tylko nie Kotku! - warknąłem zły.
- No przestań się tak zachowywać - krzyknęła cicho łapiąc mnie za barki
- Weź mnie zostaw w spokoju - powiedziałem wściekły - I chodź już. Bo mnie denerwujesz - syknąłem. Chwyciłem ją za rękę i od razu poczułem odruch wymioty. Wyszliśmy z TurBusu i skierowaliśmy się w stronę odrzutowca. Oddaliśmy swoje walizki i weszliśmy do odrzutowca. Gdy weszliśmy już do kabiny gdzie znajdowała się cała reszta czyli cała moja załoga. Spojrzałem w przód gdzie stała Lexi i uśmiechała się do mnie, odwzajemniłem uśmiech. Starałem się pokazać, że nie jest mi z tym źle. Stała tak dziewczyna, która zmieniłam moje życie o 180 stopni. Wszystko się odwróciło  Zaufałem jej, zraniłem ją, potem odzyskałem a teraz jesteśmy tylko przyjaciółmi. Sam nie wiem czy wytrzymam bez niej. Te nasze kłótnie przed koncertami. To wszystko było takie piękne. Mogę przyznać, że ona się przed mą otworzyła. Na początku pamiętam patrzała na mnie nieśmiało, nie chciała się odezwać, ale widać, ze coś w niej pękło. Widać po niej, że nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka, któremu mogła zaufać. " Przestań myśleć bo ci się mózg zagrzeje" powiedziałem do siebie w myślach. Oparłem głowę o fotel i zamknąłem oczy udają się w głęboki sen.


KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

 OCZAMI LEXI.

Trzask. Otworzyłam szybko oczy i prawie się przewróciłam chociaż była przypięta do pasów. Obróciłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Kenneg.
- Czy ty musisz zawsze straszyć? - spytałam poddenerwowana - Wyspać się nie dasz. - wymamrotałam poprawiają się.
- Nie moja wina, że są turbulencje. - rzekł. a wtedy ja oniemiałam.
- Turbulencje? - spytałam półtonem
- Tak. Burza jest i pioruny - otworzył szeroko oczy machając dziwnie rękami
- Rozbijemy się! - cicho krzyknęłam po czym zakryłam usta dłońmi
- Spokojnie nie pierwszy i nie ostatni raz lecimy w burz. Nie rozbijemy się - oznajmił.
- To dobrze - wypuściłam powietrze z płuc i oparłam głowę o fotel.
- Czemu Justin jest taki wkurzony? - spytał
- Justin wkurzony? - zapytałam zdziwiona
- Nie, w sensie, że wszystkim dokucza ale zachowuje się tak jakoś nie jak on sam. Jest jakiś obojętny i spięty. Stanowczo coś mu się musiało stać. - powiedział. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Spał sobie, jego głowa była lekko pochylona w dół, a w uszach miał słuchawki.
- Nie, no moim zdaniem wygląda normalnie.- wzruszyłam ramionami
- Może, chyba że to ja jakoś dziwnie wyglądam. - rzekł
- No na pewno - dodałam przewracając oczami
- Dzięki Lexi. Jesteś bardzo miła.
- Ależ proszę bardzo. - powiedziałam z uśmiechem
- Jak ja was dziecioki nie cierpię - rzekł stanowczo. - A teraz idę spać. Jeśli będziesz łaskawa to obudź mnie kiedy dolecimy.
- Taaaa jasne, jeszcze ci frytki podam do tego - warknęłam, ale chyba tego nie usłyszał bo miał oczy zamknięte, a w dodatku chrapał. Odsłoniłam trochę roletę i zobaczyłam czarne niebo. Pełno deszczu oraz pioruny. Zawsze bałam się ich. Zasłoniłam roletę i włączyłam sobie piosenkę. Zaczęłam sobie wyobrażać jak to jest być dziewczyną Justina Bieber'a. Nigdy nie pomyślałabym, że go spotkam. Tak szczerze, nigdy nie widziałam, żadnej gwiazdy, chociaż mama pracowała z wieloma. Gdy rodzice się rozwiedli, chciałam zostać z mamą ale oboje rodzice stwierdzili, że lepiej będzie jeżeli zostanę u taty i oto się stało. Zostałam bez niczego. Tylko ja i tata, a potem doszła jeszcze ta zasrana macocha i jej dwie córki. Nigdy bym się nie spodziewała, że moje życie się tak potoczy. Ten chłopak obrócił je do góry nogami, ale nie przeszkadzało mi to. Nie wiem co się stanie jeśli wyjdę z tego samolotu, gdzie z mamą zamieszkamy. Nigdy się tak nie bała. Co jeśli bym musiała wrócić do taty? Na pewno bym uciekła. Pewnie każda dziewczyna bym mi zazdrościła ale ja sobie nie. Ponieważ niektóre dziewczyny, a raczej większość z nich ma obojgu rodziców przy sobie. Już bym wolała mieć normalnych rodziców, normalne życie niż praktycznie nie mieć nic. Jednak to nie ja wybierałam sobie kim będę, kogo córką będę. Bóg tak chciał to niech teraz ma, ale niech wie, że nie jestem tylko na jego rozkazy. Głośne chrapanie Kennego nie dało mi spokoju. Nie mogłam myśleć. Jego chrapanie było gorsze niż ryk Lwa lub dinozaura. Usta szeroko mu się otwierały. Włączyłam na maksa głośność w mp4 i przymknęła oczy.

________________________________________________

Takie sobie. Kolejne może będzie dłuższe. Na razie musicie się tylko tym nasycić ;)
Kocham was <3