wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 1


- Dobra koniec tego rozmyślania mała. Czas się ogarnąć i do pracy. - powiedziałam do siebie. Wstałam z łózka i jak zwykle je pościeliłam. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i ubrałam się w nie. Jak zwykle włosy związałam w kucyka. I wyszłam z pokoju. Zeszłam po cichu na dół tak by nikogo nie obudzić i weszłam do kuchni. Zrobiłam wszystkim śniadanie a sama zjadłam w czasie robienia ponieważ mój ojciec powiedział że nie mogę dużo jeść bo musi wystarczyć dla jego rodziny. Gdy skończyłam weszłam do łazienki na dole i umyłam zęby. Nigdy nie malowałam się ponieważ moja cera była idealnie gładka po mamie i zawsze mi dziewczyny zazdrościły chodź sama nie wiem czego bo raczej tego że muszę sprzątać codziennie to mi nie zazdroszczą. Gdy skończyłam wyszła z łazienki i weszła do kuchni gdzie moja macocha stała w szlafroku coś robiła a dziewczyny jadły śniadanie i nawet mnie nie zauważyły, nawet to i dobrze ponieważ zaraz by się do czegoś doczepiły. 

- O dzień dobry słodziutka. Mam nadzieję że przez noc wypoczęłaś  bo dzisiaj czeka cie ciężka praca gdyś my z dziewczynkami wychodzimy na zakupy a tata wróci dopiero wieczorem. - powiedziała milutko - więc do twoich dzisiejszych obowiązków jest posprzątanie całego garażu - zaczęła liczyć na parach, tak se pomyślałam że niedługo zabraknie jej tych palców ale po chwili się otrzęsłam - posprzątać na dachu oraz wymyć kuchnię oraz salon do błysku . - powiedziała i się słodko uśmiechnęła aż myślałam że śmiechem wybuchnę, ale się powstrzymałam ponieważ wiedziałabym że to potem źle się skończy 

- Mamo mogła by jeszcze nasze pokoje posprzątać bo po ostatniej imprezie tego się nazbierało a nam się nie chce sprzątać.- powiedziała jedna z dziewczyn już nawet nie pamiętam ich imion bo się nie da zapamiętać  są tak identyczne że aż brzydkie. Aż oślepnąć można chodź one twierdzą inaczej. A w szkole to już w ogóle chcą się kolegować z tymi najlepszymi a co widać z tego że ci najpopularniejsi pośmiewają się z ich oraz rozkazują im nawet się nie dziwię ale cieszę się że robią z siebie pośmiewisko. 

- Spoko posprzątam. - powiedziałam że nie zaczęła płakać . 

- To dobrze bo byś nie miałam innego wyboru i konie jak możesz to zdejmij to bo wyglądasz w tym jak jakiś biedak a my nimi nie jesteśmy . 

- No właśnie ściągnij to bo wyglądasz jak jakiś żul i do tego ta czapkę weź ją ściągnij  bo co to zima ? mama wiosnę łajzo, za 2 tygodnie koniec szkoły. - powiedziała jedna a druga się zaśmiała lecz zaraz się opanowały - to co mamo idziemy ? 

- Tak kochane moje - powiedziała macocha do swoich córek. - a ty pamiętaj, ma błyszczeć jak wrócimy, za jakieś 9 godzin - powiedziała gdy wychodziła z dziewczynami. Usłyszałam tylko trzask zamykanych się drzwi od domu a potem pisk opon i to koniec, odjechali. Na początku odetchnęłam z ulgą ale za chwile przypomniało mi się ile mam dzisiaj do zrobienia. Zaczęłam najpierw od kuchni ponieważ nie była taka brudna. Umyłam wszystkie naczynia, pościerałam kurze, umyłam podłogę i takie tam no i się w pół godziny wyrobiłam. Zrobiłam sobie krótką przerwę ponieważ była godzina 9.30. Po przerwie posprzątam salon ponieważ tego też nie było dużo. Następnie zajęłam się pokojem dziewczyn gdzie było jak po 3 wojnie światowej. Na początku włożyłam wszystkie śmieci do worka, następnie powycierałam kurze, odkurzyłam, umyłam okna oraz pościeliłam łóżka, na końcu otworzyłam okna by się wywietrzyło no i powiem ich pokoju wyglądał teraz o niebo lepiej. Zeszłam na dół i opadłam bezradnie na fotelu w salonie i włączyłam sobie MTV gdzie leciała piosenka Biebera - Baby. Po chwili usłyszałam zegar, tak ten cholerny zegar na którym wybijały godzin. spojrzawszy na niego ale się nie przejęłam bo była godzina 11. Uśmiechnęłam się sama do siebie bo mam formę. Posiedziałam tak jeszcze chwilę i zabrałam się za garaż. Wyszłam z domu na dwór gdzie świeciło słońce i poszłam do garażu. Obejrzałam go całego i stwierdziłam że to będzie najgorsze sprzątanie w moim życiu ale po chwili usłyszałam za sobą głośny krzyk . 

- Lexi mendo. Siema mordko - podeszłam do mnie lily moja najlepsza przyjaciółka i mnie powitała całuskiem w policzek i tulasem . - Widzę że sprzątasz jak zwykle. A miałam takie fajne plany co do ciebie. Ehhh Jak ja ci współczuje. Taka ładna pogoda a ty sprzątasz . - powiedziała do mnie a ja spojrzałam na nią jak bym miała zaraz kopnąć ją z buta - A wiesz co ? - uśmiechnęła się do mnie ...

- Nie nie wiem. Uświadom mnie - powiedziałam z sarkazmem . 

- No pomogę ci a potem pójdziemy do centrum handlowego. - Powiedziała i klasnęła w ręce . - O której te trzy dziewoje wrócą ? - spytała .

- o 18 albo coś po - odpowiedziałam biorąc kolejne pudła i wynosząc je na zewnątrz. No ja jak powiedziała tak zrobiłam .Zaczęła mi pomagać i razem sobie jakoś uporałyśmy po godzinie męki. 

- coś jeszcze ci zostało ? - spytała zmęczona Lily . 

- Tylko dach mam tam posprzątać . - powiedziałam już padnięta. To do pracy, do 12 musimy się wyrobić a potem na miasto . 

- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. One pojechały do miasta, boję się że gdzieś je spotkamy. - powiedziałam troszkę przejęta ale chciałam jechać do miasta i to w dodatku z lily .

- Weź ty nie marudź, miej wyrąbane po całości - dodał mi tym otuchy i poklepała mnie po policzkach - a teraz chodź sprzątać ten dach - dodała

- Oki oki - dopowiedziałam. Zamknęłam garaż i zaraz z lily poszłyśmy do domu, weszłyśmy po schodach na górę. Otworzyłam wejście na dach, odsunęłyśmy drabinę i weszłyśmy po małych schodkach na górę. Od razu gdy weszłyśmy chciałyśmy wychodzić ale się powstrzymałyśmy. Na początek ja zmiotłam podłogę a lily wkładała do worków śmieci. Następnie Wszystko uprzątnęłyśmy wszystkie kartony, w między czasie pojadłyśmy sobie żelki które lily przyniosła no i na końcu ładnie wszystko umyłyśmy i wszystkie pajęczyny po zwijałyśmy. Parę razy lili piszczała no i jak też bo obie troszeczkę boimy się zwierząt.  

- Koniec - powiedziała Lily opadając bezradnie na moje łóżko 

- Uwierz też się cieszę . - powiedziałam uśmiechając się do przyjaciółki. 

- To co. Jesteś gotowa na mega zakupy ? - zapytała szczerząc się.

- Oczywiście . - mówiłam a uśmiech nie znikła z mojej twarzy. Tylko moja przyjaciółka była powodem dla którego się uśmiecham. 

- To chodź - po mamy 5 godzin - wstała i pociągnęła mnie za rękę. Nie opierałam się. wstałam z łózka, wzięłam swój portfel i wyszłyśmy z pokoju, kilka minut później szłyśmy sobie już w stronę centrum do którego miałyśmy 10 minut z buta. 

- Gadałaś ostatnio z mamą ? - nagle wyrąbała z pytaniem Lily. 

- Tak ale przez 10 minut . 

- Czemu jej tego nie powiesz. Że cie wykorzystują. Ty pracujesz jak nie jeden 45 leni człowiek. 

- Niby jak skoro jeżeli ja coś mojej mamie powiem to zaraz dostanie mi się od taty i jeszcze w szpitalu wyląduję. A Tego nie chcę za nic na świecie. Wolę już im sprzątać i służyć niż .... - chciałam coś powiedzieć ale lily jak zwykle zawsze dodała swoje 3 zdania. 

- Niż podróżować z mamą do różnych krajów, no i z bieberem oraz Alfredo.

- Ale to nie jest takie proste. Tam co ciągle coś się dzieje a ja tylko bym im przeszkadzała. - powiedziałam niepewnie. 

- Tego nie wiesz. Nie wiesz czego się spodziewać. 

- Dobra nie ważne. Nawet bym sobie nie robiła nadziei na coś takiego Bo to tylko strata czasu - dopowiedziałam uśmiechnęłam się ale w głębi serca było mi źle ponieważ chciałabym być teraz z mamą ale co by było z lily, przecież bym jej nie zostawiła. 

- Okey, ja już nic nie mówię . - lily powiedziała i podniosła ręce w geście obrony. Przeszłyśmy jeszcze kawałek i zza rogu było już widać czubek centra handlowego.  - to co gotowa na zajebiste zakupy w gronie twojej zajebistej przyjaciółki ? - zapytała się mnie idąc przodem do mnie a tyłem do centrum handlowego. 

- Oczywiście moja przyjaciółeczko. - powiedziałam do Lily uśmiechając się. I po chwili znalazłyśmy się w centrum. Zarzekłyśmy od sklepów z butami po sklepy z ciuchami i biżuteriami aż po inne jeszcze. Nie wiem ile kasy wydałam ale dość sporo bo dużo kupiłam tych ciuchów. Na koniec poszłyśmy do Mc i zamówiłyśmy sobie duże porcje kurczaczków + sosy słodko kwaśne no i cole dodatkowo - nasze ulubione zestawy. Dawno tego nie jadłam powiedziałam do siebie w myśli. Patrzałam na przechodzących chłopaków. Niektórzy przechodzili i uśmiechali się do mnie ale ja raczej tego nie odwzajemniałam bo wiedziałam że takie fagasy nie są warci mojej uwagi. Rozpieszczone bachory.  Sama no nie powiem byłam bogata ale raczej kasa to nie wszystko.

- Lexi spójrz na tamtych - powiedziała lily szturchając mnie w ramie - cały czas się tu gapią na ciebie . Spojrzałam się w bok gdzie oni stali uśmiechali się do mnie jeden z nich pomachał mi a moja reakcja była natychmiastowa. Zrobiłam wielkiego zdziwa zaczęłam udawać się się ciesze i zaczęłam wzdychać a po chwili uniosłam brew do góry i pokazałam środkowego palca. 

- Znów jakieś fagasy walnięte. 

- Ale oni byli słodcy a ty ich spłoszyłaś. A z resztą nie powinienem się dziwić ty  tak zawsze. - powiedziała i wzięła ostatniego kurczaka do buzi. - Idziemy powiedziała mówić z kurczakiem w buzi . 

- Możemy - dodałam i uśmiechnęłam się - wstałyśmy i wyrzuciłyśmy z śmieci do kosza. Wyszłyśmy z centrum gdzieś po 16 z uśmiechami na twarzy po udanych zakupach i obiedzie w Mc. Szłyśmy obok siebie obgadując wszystkich po drodze. Niestety wszystko co dobre się kończy, a my doszłyśmy do mojego domu gdzie zobaczyłam przy garażu samochód taty. Przestraszyłam się bo wiedziałam co będzie mnie czekać . Spojrzałyśmy się na siebie. 

- Nie martw się, wszystko będzie dobrze , - powiedziała lily lecz ja tego taka pewna nie byłam. 

- Wątpię . - dodałam i weszłyśmy do domu, chciałyśmy przejść jakoś niezauważone ale jednak to się nie udało . 

- Gdzie byłaś ? - spytał ojciec wstając z sofy i podchodząc do mnie. Zamarłam normalnie nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzał na mnie jakby chciał mnie zabić - Lily możesz już iść do domu ja tu muszę coś załatwić. - powiedział w stronę lily 

- Tak proszę pana - powiedziała i spojrzała się na mnie z smutnie w oczach. Gdy wyszła lily ojciec popchnął mnie na ścianę . 

- Co ty sobie kurwa szmato wyobrażasz, że możesz tak sobie wychodzić byle gdzie jak chcesz i kiedy chcesz ? - zapytał - hymmm nie odpowiesz mi ? - uderzył mnie a ja opadłam bezradnie na kafelki już czułam te łzy na moim policzku. Po chwili poczułam jak mnie podnosi i stawia na ziemię. Znów mnie uderzył tym razem mocniej - pozwoliłem ci siadać ? kurwa nie. Do swojego pokoju Marsz i nigdzie z tamtą nie wychodź no chyba że ja albo mama cie zawołamy, Masz szlaban. - powiedział i popchnął mnie w stronę schodów, a sam poszedł do salonu. Łzy zaczęły mocniej i szybciej spływać po moich policzkach. Było ich więcej, miałam zamazane oczy ale jakoś doszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łózko nie zwracając uwagi na kupione ciuchu. Nie wiem kiedy ale zasnęłam . Gdy się obudziłam było już ciemno i nie wiedziałam swojego pokoju. Nagle poczułam jakiś ciężar na sobie nie mogłam się ruszyć. Poczułam ten śmierdzący zapach perfum mojego ojca. Bałam się bardzo ale strach ogarnął moje ciało, nie mogłam normalnie funkcjonować. On zaczął mnie całować po szyi. Nagle poczułam że muszę się broni. Wiedziałam że to będzie zły pomysł ale warto . Zaczęłam go od siebie odpychać . 

- Kurwa nie ruszaj się bo ci zgwałcę suko. - powiedział i docisnął swojego ciało do mojego bardziej że aż nie mogłam oddychać. Szarpałam się nadal ale on nie dawał za wygraną robił dalej swoje. Nagle poczułam jak jego ręce dotykają mojego rozporka od spodenek ..........



Wiem, to jest denne. Jak na moje. Mam nadzieje że 2 rozdział będzie lepszy. Ale to w swoim czasie. 

4 komentarze:

  1. Historia od razu kojarzy mi się z historią Kopciuszka. Trochę chaotycznie to wszystko napisane, i jest trochę błędów, ale pomysł na bloga ogólnie ciekawy, i długie rozdziały, a takie uwielbiam. Czekam na następny rozdział < 3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, przepraszam za te błędy ale pisałam to o 21. Jutro będzie cos lepszego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A dla mnie trochę za długie rozdziały. Ale na razie jest fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. czemu nie dodajesz? :C Dobrze ze dodajesz długie rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń